- 1 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (60 opinii)
- 2 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (382 opinie)
- 3 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (337 opinii)
- 4 Nurkowie odkryli wrak z szampanem (35 opinii)
- 5 Zalane ulice po burzy nad Trójmiastem (184 opinie)
- 6 W biały dzień kradł rośliny z trawnika (133 opinie)
Joel Bouton wędruje przez świat pchając przed sobą ważący 150 kg wózek ze swym dobytkiem oraz naszpikowanym kolcami madejowym łożem. Cały czas idzie pieszo. Wyjątkiem są przestrzenie morskie - statkiem płynął między Francją i Irlandią oraz między Anglią i Irlandią. W swą podróż wyruszył 29 maja 1999 r. spod Łuku Triumfalnego w Paryżu. W tym samym miejscu chce ją zakończyć w roku 2009. Ale nie będzie to koniec jego misji. Po powrocie do Paryża ma zamiar polecieć samolotem do Waszyngtonu i spotkać się amerykańskim prezydentem, by zaprezentować wszystkie zebrane po drodze dokumenty, wycinki z gazet i mnóstwo wyrazów poparcia dla misji od tzw. zwykłych ludzi, którzy wpisują się na listę. Chce również spotkać się z sekretarzem generalnym ONZ i prosić o zorganizowanie wielkiej światowej konferencji na rzecz pokoju.
Globtroter ruszył w drogę po śmierci księżnej Diany, znanej z pokojowych działań, w momencie deklaracji wojny w Kosowie. Na sercu leży mu też wojna w Czeczenii, problemy izraelsko-palestyńskie, Irak, Afganistan i Afryka. Pragnie też zamknięcia obozów koncentracyjnych, jakie są do dzisiaj w Iranie.
- To jest misja dla pokoju na świecie - mówi Joel Bouton. - Moja podróż jest demonstracją. Chodzi mi o dialog w sprawie pokoju. Clinton zaczął robić kroki do przodu, Bush wszystkie te kroki zrobił do tyłu i chce skończyć pracę swojego ojca w Iraku. Zamknął oczy, nie chciał współpracować z ONZ. Skoro ja jestem w stanie spotkać się z tysiącami różnych ludzi, z prezydentami, burmistrzami, to prezydent Bush też może i powinien to zrobić.
Podróżnik jest artystą ulicznym i fakirem. Zaznacza, że nie jest profesjonalistą. Swoje spektakle przedstawia też w trakcie podróży - w ten sposób zarabia na utrzymanie. Polacy mieli okazję zobaczyć go w Słupsku, Koszalinie, Pucku, Rumi. Codziennie pisze książkę o swojej podróży. Opisuje w niej spotkania z ludźmi w różnych krajach.
- W Polsce jestem przyjmowany bardzo dobrze, podobnie jak w Skandynawii i Irlandii - mówi Bouton. - Polacy tak jak Irlandczycy są bardzo otwarci i bardzo się cieszą kiedy mnie widzą. Inne kraje były bardziej... nieśmiałe. Spotykam się z wszystkimi ludźmi, którzy chcą mnie poznać.
Władze Gdyni zrobiły co mogły, by czuł się tu dobrze. Na troskliwe pytanie Joanny Grajter, rzecznika Urzędu Miasta Gdyni, o upodobania kulinarne, odpowiedział skromnie:
- Jem wszystko, ale w Polsce - najchętniej polskie jedzenie.
Po czym wybrał z menu bistro "Anker" schabowego z kapustą. Joel Bouton dwie noce spędził w hotelu Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji "Olimp".
- Taką osobę z tak wielką misją po prostu musimy ugościć - mówi Jerzy Jałoszewski, dyrektor GOSiR. - Nie weźmiemy żadnych opłat. Nie ma innego wyjścia. Mam nadzieję, że będzie mu u nas wygodnie, chociaż pewnie nie skorzysta z naszego łóżka, bo ma swoje własne z gwoździami - dodaje z uśmiechem dyrektor.
Swoje poparcie dla misji wyraziły władze Gdyni. Podróżnik otrzymał tu list w którym czytamy: "Wizyta tak wyjątkowego gościa stanowi dla nas nie tylko niecodzienne wydarzenie, ale również okazję do przemyśleń i zwrócenia uwagi na problemy dzisiejszego świata. Z wielkim szacunkiem i uznaniem patrzymy na człowieka, który potrafi poświęcić własne życie dla tak bliskich nam wartości, jak POKÓJ i LUDZKA SOLIDARNOŚĆ. Całym sercem popieramy Pańską misję!"
W poniedziałek Joel Bouton chce się spotkać z prezydentem Sopotu, a we wtorek - Gdańska.
Opinie (72)
-
2005-02-07 01:04
uwazam ze na koncu
powinien spotkac sie z kwasniewskim a nie w usa
- 0 0
-
2005-02-07 09:00
I co mądrale
Tyle gadacie bez najmniejszego sensu, a żadem z was w zyciu by czegoś takiego nie zrobił.
Dla was 10km pieszo to już zbyt wiele...
Więcej pokory!!!!- 0 0
-
2005-02-07 09:16
to tylko kolejny gościu pozytywnie zakręcony
jako wzór dla młodzieży odpada
to łoże z gwoździami sie u nas nie przyjmie
mam kumpla, który 20 lat jest w "podróży" i sie nie chwali...- 0 0
-
2005-02-07 09:21
ów fakir
wspomoże powstanie szerokiej koalycji elperosamobronarydzyk company zoo
ale jaja i do przodu!
dawać gwoździe z dechamy- 0 0
-
2005-02-07 09:39
ja ci bolo mówie, że ten fakir to on nieprzypadkowo pokazał sie u nas teraz
francuska dworska koteria zawsze miesszała przed wolną elekcją
vide wybór walezego i co z tego wynikło...- 0 0
-
2005-02-07 10:26
Nasz kraj...
... odwiedza coraz więcej dziwnych ludzi. I żeby zaraz robić z tego sensację??
"(...) Wędruje pieszo by zaprotestować przeciwko przemocy na świecie..." - rozumiem, że gdyby była to konna przejażdżka, to już nie byłby protest??
Ciekawy pomysł: chcesz protestować (niezależnie od tematu) - chodź pieszo. :)))- 0 0
-
2005-02-07 10:31
"rozumiem, że gdyby była to konna przejażdżka, to już nie byłby protest"
pewnie byłby to koński protest:)- 0 0
-
2005-02-07 10:43
Gallux
elekcja jakoś kojarzy mi się z erekcją...
- 0 0
-
2005-02-07 10:53
w poniedziałek przed południem mi sie wszystko kojarzy z erekcją....
- 0 0
-
2005-02-07 10:56
konferencja na temat pokoju
Tak, myślę, że to dobrze, że zaproponował właśnie wielką, międzynarodową konferencję w sprawie pokoju na świecie. Na takie wydarzenie na pewno zjadą wszyscy krawaciarze z różnych krajów, żeby sie popromować jako obrońcy pokoju, wyda się kilka milionów dolarów na jej zorganizowanie, a w trakcie jej trwania w kilkunastu konfliktach na całym świecie zginie lub umrze z głodu kilkaset tysięcy ludzi. No, ale ten Pan ma przynajmniej jakiś cel w życiu, konsekwentnie go realizuje i robi więcej niż większość z nas. To już coś. Niezależnie od rezultatów dla świata i szczypty patosu...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.