- 1 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (413 opinii)
- 2 Rajska znowu deptakiem, ale tylko na chwilę (56 opinii)
- 3 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (73 opinie)
- 4 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (393 opinie)
- 5 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (49 opinii)
- 6 Nurkowie odkryli wrak z szampanem (37 opinii)
Polacy podają adres z Białorusi i unikają mandatu
10 sierpnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku)
Właściciel samochodu, który zablokował chodnik, na wezwanie straży miejskiej podał dane kobiety z Białorusi, która - według jego wersji - w taki sposób ustawiła auto. Gdyńskiej straży miejskiej z kobietą skontaktować się nie udało, a sprawa ostatecznie się przedawniła. Sęk w tym, że właściciel auta prawdopodobnie wymyślił fikcyjną Białorusinkę, by uniknąć mandatu. W ten sposób lukę w prawie wykorzystuje coraz większa liczba nieuczciwych kierowców.
Opublikowała ona pismo, z którego wynikało, że w styczniu 2022 roku zgłosiła strażnikom miejskim sprawę wykroczenia popełnionego przez właściciela samochodu. Odpowiedź otrzymała w lipcu 2023 r., czyli ponad rok od zawiadomienia.
Sprawa została umorzona, ponieważ... się przedawniła. I choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że do pracy zbytnio nie przyłożyli się funkcjonariusze, problem leży w obowiązujących przepisach. Chodzi o niemądry przepis, który wykorzystują nieuczciwi kierowcy.
Nie udało się skontaktować z kobietą, której dane podał właściciel auta
Jak wyjaśnia Leonard Wawrzyniak, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni, w tym przypadku udało się dotrzeć do właściciela auta, choć na początku nie reagował on na wezwania mundurowych.
- Wykroczenie dotyczyło blokowania chodnika. Właściciel pojazdu poinformował Straż Miejską, że to nie on zaparkował w ten sposób. Przekonywał, że auto użyczył obywatelce Białorusi, podał jej adres i datę urodzenia. Adres był na Białorusi i mimo prób nie udało się do kobiety dotrzeć - wyjaśnia Leonard Wawrzyniak.
Choć nie da się tego zweryfikować w stu procentach, funkcjonariusze podejrzewają, że właściciel auta wykorzystał lukę w obowiązujących przepisach, a konkretnie w artykule 96 par. 3 Kodeksu Wykroczeń.
Wykorzystują lukę w prawie, by uniknąć odpowiedzialności?
Zgodnie z jego literą, właściciel auta ma obowiązek wskazania, "na żądanie uprawnionego organu", komu powierzył pojazd do kierowania lub używania "w oznaczonym czasie."
Sęk w tym, że to strażnicy miejscy nie są w stanie zweryfikować, czy właściciel samochodu mówi prawdę. Zwłaszcza, jeżeli ten wskazuje, że wówczas za kierownicą siedział, np. mieszkaniec jednego z afrykańskich krajów.
Zmiana przepisów to zadanie dla ustawodawcy
- Bywa, że właściciele pojazdów podają za kierowcę - sprawcę wykroczenia drogowego, osoby pochodzące z dalekich części świata. Zawsze staramy się dotrzeć do takich osób i wyciągnąć konsekwencje - przyznaje Leonard Wawrzyniak.
Jak widać, w podobnych sprawach strażnicy miejscy mają związane ręce. Załatanie poważnej luki w przepisach to zadanie dla ustawodawcy, a więc posłów. Może więc przed zagłosowaniem w wyznaczonych na 15 października wyborach warto zapytać kandydatów na posłów czy wiedzą, jaki bubel prawny uchwalili ich koledzy.
![15 października wybory do Sejmu i Senatu. Rusza kampania, są pierwsi kandydaci](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3515/150x100/3515668__c_67_0_676_473__kr.webp)