• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pomnik Parasolnika przechodzi renowację. Kim był jego bohater?

ms
10 sierpnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Pomnik Parasolnika wróci na swoje miejsce na Monciaku za dwa tygodnie, po renowacji. Pomnik Parasolnika wróci na swoje miejsce na Monciaku za dwa tygodnie, po renowacji.

Rzeźba Parasolnika, stojąca od ponad dwudziestu lat na Monciaku, zostanie oczyszczona, wypolerowana i zakonserwowana. Przypominamy postać Czesława Bulczyńskiego, któremu jest poświęcona.



Przeprowadzana na zlecenia miasta renowacja rzeźby potrwa około dwóch tygodni. W tym czasie zostanie oczyszczona, wytrawiona, pokryta świeżą patyną, częściowo wypolerowana i zakonserwowana.

Zanim jednak rzeźba autorstwa Tadeusza Foltyna znów pojawi się w przestrzeni miejskiej, jej postument także zostanie oczyszczony, wypolerowany i zabezpieczony. Litery wykute w kamieniu po ponownym pomalowaniu też będą wyraźniejsze.

Tadeusz Foltyn, gdański artysta rzeźbiarz, autor rzeźby Parasolnika, która stoi na Monciaku w Sopocie.
Tadeusz Foltyn, gdański artysta rzeźbiarz, autor rzeźby Parasolnika, która stoi na Monciaku w Sopocie.
Instalacja przedstawia Czesława Bulczyńskiego (1912-1992), który zawodowo zajmował się naprawą parasoli (stąd jego przydomek).

Kolorowy i ekstrawagancki ubiór oraz skłonność do rozmów z nieznajomymi na ulicy uczyniły z Parasolnika swoisty symbol i atrakcję turystyczną Sopotu lat 60. i 70. XX wieku.

Jego historię opisał w artykule Pan Czesław z Sopotu. Wspomnienie Parasolnika Tomasz Kot, autor książek o Sopocie, znawca i popularyzator atrakcji kurortu.

Parasolnik: świniopas i gorszyciel



Czesław Bulczyński pojawił się w kurorcie najprawdopodobniej już w 1945 r. Jego pierwszym adresem w było mieszkanie nr 3 w budynku przy ulicy 3 Maja 8, którego główną lokatorką była jego przyszła żona, Agnieszka Gryczyńska.

Czesław nie miał stałego meldunku. Zarabiał na życie naprawiając parasole i garnki. Nie było to jednak dochodowe zajęcie, więc Bulczyński imał się różnych zajęć: pilnował świń w należącym do "Społem" gospodarstwie hodowlanym, a nawet podnajmował pokój w mieszkaniu swojej przyjaciółki paniom lekkich obyczajów.

Czesław Bulczyński, czyli Parasolnik, był pierwszą tak barwną postacią w przestrzeni publicznej Sopotu. Czesław Bulczyński, czyli Parasolnik, był pierwszą tak barwną postacią w przestrzeni publicznej Sopotu.
- Paaaaaarasolllleeeeeeee do reperaaaaacjeeeee! - wydzierał się Bulczyński, przemierzając sopockie ulice i podwórka, otoczony gromadką przedrzeźniającej go dzieciarni, opędzający się od niej i obwieszony kolorowymi parasolkami.

Niski, szczupły, szczególnie u boku tęgiej żony, z czarną brodą. Bulczyński najmował się do stania w licznych w Polsce ludowej kolejkach za wszystkim. To pozostanie dla niego dość dochodowym zajęciem do końca PRL.

Dzięki temu wyrobił sobie znajomości wśród sopockich sprzedawców. Po latach był w stanie "załatwić" wszystko, czego w sklepach brakowało, szczególnie to, co sprzedawało się spod lady.

Czesław celebryta



W latach 60. i 70. Czesław Bulczyński przebierał się i wychodził na ulice Sopotu. Szybko stał się lokalną atrakcją, nie tylko w sezonie.

Parasolnik w tych szarych czasach robił coś, o czym inni mogli tylko pomarzyć. Stał się w jakiejś mierze symbolem marzeń polskiego społeczeństwa o kolorowym, spokojnym życiu bez codziennych kłopotów ekonomicznych i ideologicznego jarzma.

Parasolnik przebierał się, jakby występował w cyrku. Na swoją scenę wybierał najtłumniej odwiedzane miejsca: Monciak i molo. Paradował po Sopocie jako piękna dziewczyna z długimi warkoczami, obfitym biustem, w sukience w kwiaty i z brodą. Innym razem był pierrotem, Cyganem, lodziarzem czy eleganckim panem w meloniku i surducie.

Wystarczyło, że pojawiał się na ulicy w blond peruce, w sukni z tiulu i koronek, a ludzie przystawali rozbawieni. Jedni się z niego śmiali, ale większość uśmiechała się do niego. Przebrany w strój wikinga, w kolorowej spódniczce, w hełmie z wielkimi, odstającymi rogami pozował do zdjęć na deptaku i na molo.

Był tak niezwykły w tym, co robił i jak wyglądał, że ludzie sami sięgali do portfela.

Parasolnik stał się sławny. Pisał o nim Wiech [publicysta i satyryk Stefan Wiechecki - dop. red.], w swoich felietonach, pisał sopocki pisarz Jerzy Afanasjew.

Jerzy Afanasjew - to dzięki niemu Parasolnik zyskał ogólnopolski rozgłos. Zdjęcie z lutego 1976 r. Jerzy Afanasjew - to dzięki niemu Parasolnik zyskał ogólnopolski rozgłos. Zdjęcie z lutego 1976 r.
To prawdopodobnie jego teksty wykreowały i stworzyły podwaliny pod legendę Parasolnika. To on pierwszy nadał mu literacki sznyt. Pisarz dostrzegł w małym, odzianym na czarno lub przebranym w dziwne stroje człowieczku coś, czego nie dostrzegali inni. Kilka tekstów poświęconych "sopockiemu dziwakowi" pojawiło się w czasopismach o ogólnopolskim zasięgu - m.in. w "Przekroju", do którego Afanasjew pisywał felietony.

Parasolnik bohaterem filmu



W roku 1963 Parasolnik pojawił się w pierwszym polskim filmie telewizyjnym nakręconym metodą ukrytej kamery. To "Kobiela na plaży" Andrzeja Kondratiuka.

Cała scena trwała nieco ponad 20 sekund, a Bulczyński nie mówił w niej wiele i niespecjalnie z sensem.

Na pytanie Bogumiła Kobieli, co sądzi o tegorocznym sezonie, Parasolnik odpowiadał: "Bardzo dobrze". Tę samą odpowiedź aktor usłyszał, gdy zapytał Czesia o wypoczynek na plaży.

Element wywrotowy



Z biegiem czasu to, co robił Parasolnik, przestało podobać się władzom.

Kiedyś dowiedział się, że po molu spaceruje delegacja radzieckich wojskowych. Przebrał się cały na czerwono, obwiesił podróbkami medali i poszedł im na spotkanie.

Miarka przebiera się, kiedy podczas jednego z pochodów pierwszomajowych w stanie wojennym Czesio szedł wśród wiecujących jako "Pan Czesław", przebrany za biuściastą blondynkę z warkoczami.

Władze przestały akceptować Parasolnika.

Od 1982 r. Bulczyński razem z Peterem Konfederatem i krzykliwą panią mieszkającą nad "Ermitażem", w przeddzień święta klasy robotniczej byli regularnie zatrzymywani i wywożeni do szpitala psychiatrycznego w Kocborowie. Tak działo się do końca PRL. Parasolnik ma już wówczas ponad 70 lat.

Wielu sopocian pamięta go ze swojego dzieciństwa. Rozdawał cukierki kilku pokoleniom
dzieci. Inni twierdzą, że straszył je i gonił. Na pewno nie lubił, kiedy go przedrzeźniały.

Czesław Bulczyński zmarł 9 listopada 1992 r. Na pogrzeb przyszło dwadzieścia osób.
ms

Opinie (129) 8 zablokowanych

  • (1)

    Dla mnie pierwszą postacią był Konfederat. Chociaż jego łapanie za włosy niektórym dziewczynom źle się kojarzyly.

    • 29 2

    • Peter/Pepik

      Petera przywiało do Sopotu z Wrocławia, z ulicy Tramwajowej. Nie był tam Peterem, nosił ksywę Pepik. Ale dlaczego Pepik, nie wiem. Fakt mało znany, ale rozpoznany przez chłopaków z sąsiedniej ulicy, potwierdził, że to rzeczywiście on.

      • 2 0

  • Parasolnika dobrze pamiętam.

    Ten człowiek był uprzejmy pomimo tego, że był uważany za dziwaka. Jemu to nie przeszkadzało. Luzik nad luzik.

    • 40 3

  • Za piec kaflowy

    Gdzieś czytałem, że Pan Czesław czasem przebierał się nawet za... piec kaflowy.

    • 13 1

  • Peter Konfederat to był showman...... Wiersze walil na miejscu z rekawa, rysowal, strzelal i mial kontakt z ludźmi

    • 36 1

  • Teraz takich dziwaków jest więcej i to nie tylko w Sopocie ale w całej Polsce :) (2)

    Ale on był pierwszy i zainspirował chyba innych :)

    • 28 15

    • Dziwak ?
      Moze po prostu był sobą.
      Osoba wolna.
      Nikomu nie robił krzywdy.
      Dzis wszyscy "piękni" i równo wycieci z insta
      Jedna pulpa.

      • 21 3

    • najwiecej takich dziwakow to jest w sejmie

      • 11 3

  • Lata siedemdziesiate XX wieku.

    Peter Konfederat siedział na Monciaku na ławeczce. Pisał wiersze na zamówienie. Zawsze otaczał go tłum spacerowiczów.

    • 32 0

  • (4)

    Peter żyje i ma się dobrze w domu opieki

    • 18 3

    • Teraz to zyje ale w pamieci

      • 6 0

    • To ile on ma lat?

      120?

      • 7 1

    • Proszę o więcej informacji na jego temet

      • 6 0

    • Niestety

      Od jakiś dziesięciu lat nie żyje

      • 2 0

  • Ja bym postawił (3)

    Pomnik cinkciaża z Sopotu

    • 30 3

    • A Koko? (2)

      Królem życia i cinkciarzy był Koko, czyli Jerzy Thiele, związany swojego czasu z Marianną Wróblewską. Był szalony i marnie skończył, z głową osobno, zdala od tułowia.

      • 10 0

      • Ten z tym nosem?;) (1)

        • 2 0

        • Jeszcze o Koko

          Nos miał w porządku. Był wysokim, nawet przystojnym facetem. Może dlatego go zapamiętałam - zielonych od niego nie kupowałam. Ale był nieobliczalny, z elementami szaleństwa, choć z nieźle wykształconym poczuciem solidarności. Podobno na jego pogrzeb zjechała się śmietanka przestępcza lat siedemdziesiątych z całej Polski.

          • 1 0

  • a

    Wolność i zdrowie są do siebie podobne ,zna się dobrze ich cenę,kiedy nam ich brak.

    • 11 0

  • W latach 90 był jeszcze facect przebrany za pirata. Rezydował na Monciaku z dziesięć lat. Tylko często był pijany i agresywny. (7)

    A co z wróżka Benitą? Też barwna postać.

    • 10 11

    • Piter confederat.

      • 8 0

    • Wrozka benita? (4)

      • 3 0

      • Wróżka Benita, w wolnych chwilach nauczyciel geografii w podstawówce w Sopocie. Później gwiazda (3)

        Sky Orunia bodajże.

        • 9 0

        • Ale z jakiej z 7 10 1 zaraz bo jeszcze kamionka 23 marca mickiewicza? (2)

          Bo jux nie lapie:) w 7 ce nikogo takiego nie bylo

          • 1 0

          • Uczyła w 9 na Brodwinie

            • 1 0

          • Gwiazda Sky Orunia. Wygugluj sobie. Wyskoczyło jej zdjęcie

            I wpis o niej na Facebooku Gdańsk Strefa Prestiżu(czy jakoś tam).

            • 1 0

    • Nie pirat a Peter Kondederat

      • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane