• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przewodniczący komisji: chaos przez PKW

Marek, Małgorzata
23 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Prezydent Gdyni wybrał zastępców
Zdaniem przewodniczącego komisji w Gdańsku za tegoroczny chaos wyborczy odpowiada PKW. Zdaniem przewodniczącego komisji w Gdańsku za tegoroczny chaos wyborczy odpowiada PKW.

- Państwowa Komisja Wyborcza zwolniła prawie wszystkie doświadczone osoby organizujące wybory i próbuje zrzucić winę na niedoświadczonych ludzi. Armia członków obwodowych komisji wyborczych przez cały dzień i noc próbowała zapanować nad chaosem - pisze pan Marek, który był przewodniczącym jednej z komisji w odpowiedzi na zarzuty o zbyt powolne liczenie głosów.



Jak oceniasz organizację wyborów samorządowych?

Pierwsze wyborcze starcia za nami. W Gdańsku dojdzie jeszcze do drugiej tury wyborów prezydenckich. W tym roku wyniki z Obwodowych Komisji Wyborczych spływały na tyle wolno, że dopiero rano można było poznać wyniki i to z połowy komisji. Wyników wyborów do sejmiku wojewódzkiego nie było jeszcze w poniedziałek wieczorem.

Czytaj też: trwa liczenie głosów w Trójmieście

Kto odpowiada za opóźnienia? Przewodniczący jednej z komisji w Gdańsku postanowił podzielić się na ten temat swoją refleksją. Oto jego wnioski.

Jestem przewodniczącym komisji liczącej głosy w gdańskim blokowisku. Pracowałem w komisji wyborczej już piąty raz, ale nigdy nie widziałem takiego bałaganu.

Potrzebne było uproszczenie pracy



Na początek wyraźnie podkreślam, że wszystkie moje uwagi dotyczą wyłącznie czasu pracy komisji. Zostaliśmy zarzuceni biurokratycznymi procedurami i dlatego starałem się uprościć i przyspieszyć, co się dało, bo inaczej komisja pracowałaby co najmniej do 9 rano. Natomiast zapewniam, że karty były zabezpieczone, pomieszczenie zamknięte, oczywiście zadbaliśmy o wszystkie procedury związane ze sprawdzeniem, czy liczba głosów się zgadza, wiele razy ponawialiśmy liczenie, jeżeli brakowało nam karty - słowem, staraliśmy się wszystko, co ważne dla wyników wyborów, zrobić drobiazgowo i uczciwie. W szczególności nie naruszaliśmy żadnych plomb.

Są osoby, które emocjonalnie odnoszą się do wyborów i mogłyby dojść do niewłaściwych wniosków prowadzących do zakwestionowania wyników wyborów w mojej komisji. Dlatego o tych błędach w ogóle pisze? Członkowie mojej komisji byli wyczerpani, zwłaszcza pracujący w niej starszy pan. Dlatego prosiłem, żeby robili dwie rzeczy naraz, żeby wcześniej mogli wrócić do domów. Na przykład przy okazji rozłożenia głosów sprawdziliśmy, czy na każdej karcie jest pieczęć, dzięki czemu zaoszczędziliśmy dwie godziny pracy. PKW kazała przeglądać wszystkie karty raz przy sprawdzaniu, czy są pieczęcie, i drugi raz przy liczeniu głosów.

Chciałbym przede wszystkim zaprotestować wobec twierdzeń Państwowej Komisji Wyborczej, która próbuje zrzucić winę za problemy na niedoświadczonych ludzi. W rzeczywistości odpowiada za nie Państwowa Komisja Wyborcza, która zwolniła prawie wszystkie doświadczone osoby organizujące wybory. Armia członków obwodowych komisji wyborczych przez cały dzień i noc próbowała zapanować nad chaosem stworzonym przez PKW.

Wsparcie dla obwodowych komisji zostało przygotowane w sposób nieprofesjonalny, szkolenia były "po łebkach", zostały wprowadzone niezliczone czasochłonne, biurokratyczne procedury, których sami urzędnicy wyborczy nie rozumieją. Materiały z wytycznymi przekazane komisjom były chaotyczne, napisane niezrozumiałym językiem i wprowadzały w błąd. Mieliśmy obowiązek ściśle trzymać się wytycznych, które były opisane na kilkudziesięciu stronach, przy czym procedury bywały opisane gdzieś w środku grubej książeczki, natomiast pod koniec tekstu były ukryte informacje o obowiązku sporządzenia dodatkowego protokołu.

Niezrozumiałe instrukcje



Widziałem na forach opinie członków komisji rozgniewanych na przewodniczących, którzy nie mogli dojść do tego, co należy zrobić. Ja też przyjmuję część krytyki, ale zapewniam, że przewodniczący nie potrafili zrozumieć procedur, ponieważ w materiałach dla komisji nie było na ten temat ani słowa. Przed wyborami godzinami czytałem wytyczne i slajdy dla komisji, zrobiłem notatki, a mimo to nie byłem w stanie poradzić sobie z niektórymi procedurami, ponieważ były opisane niezrozumiałym językiem, albo w ogóle nie były opisane.

Podam przykład: w protokole przekazania dokumentów przez komisję dzienną trzeba było odhaczyć wręczenie formularzy protokołu głosowania w obwodzie. Jednak komisja dzienna nie używała takich formularzy. Przeszukaliśmy dokumenty i ich nie znaleźliśmy. Przejrzeliśmy sześćdziesięciostronicową książkę z procedurami i nie było w nich niczego na ten temat.

Kiedy zadzwoniłem do przedstawiciela komisarza wyborczego i spytałem, co to jest protokół głosowania w obwodzie, powiedział, że nie wie. W końcu otworzyliśmy zaplombowany worek dla komisji nocnej i odkryliśmy, że są w nim wersje "na brudno" protokołów liczenia głosów. Wtedy uznałem, że zapewne o te protokoły chodzi, zaznaczyłem, że są przekazane i postanowiłem uciąć biurokratyczne bzdury. Ryzykowałem odpowiedzialnością za naruszenie kodeksu wyborczego, ale musiałem rozpocząć liczenie głosów.

Takie biurokratyczne absurdy atakowały nas z każdej strony. Mieliśmy obowiązek dostosować się do każdego z nich pod rygorem odpowiedzialności karnej, więc zamiast przejść do liczenia głosów, spędziliśmy dwie godziny na przekazaniu dokumentów. Zaczęliśmy liczenie o 23 i była to wczesna pora, bo sąsiednia komisja zaczęła liczyć przed północą.

Multum niepotrzebnych obowiązków



Przy okazji musieliśmy nakładać, zdejmować i ewidencjonować plomby, przy czym należało zorientować się w dwóch rodzajach plomb i nie wolno było użyć niewłaściwej. Kazano nam pakować część materiałów i z powrotem je rozpakowywać, czego oczywiście nie robiliśmy, bo jest jakaś granica absurdu.

Mieliśmy obowiązek najpierw przejrzeć karty, żeby sprawdzić, czy na każdej są pieczęci, i dopiero potem zacząć właściwe liczenie głosów. Przyznaję, że z premedytacją zignorowałem procedurę i poprosiłem członków, żeby od razu rozłożyli głosy, bo nie miałem zamiaru dopuścić do dwukrotnego przeglądania czterech tysięcy kart. Obecność pieczęci sprawdziliśmy przy okazji.

Na koniec mieliśmy zapakować materiały i protokoły w kilkanaście różnych pakietów, przy czym nie było w wytycznych zrozumiałej informacji, co i gdzie ma trafić. Nad ranem pracownicy okręgowej komisji obdzwaniali komisje obwodowe i tłumaczyli, co włożyć do których worków, przy czym nawet ta informacja nie była pełna.

Mieliśmy też sporządzić protokoły, przy czym w materiałach dostarczonych przed wyborami nie było jasnej informacji, ile ma ich być. Slajdy wręczone na szkoleniu sugerowały, że mają być trzy egzemplarze. Na szczęście przejrzałem dodatkową książeczkę z procedurami, którą dostarczono nam o 21, gdzie było napisane, że jednak mają być cztery. Kiedy przekazywaliśmy materiały po wyborach, niektórzy przedstawiciele obwodowych komisji dzwonili do wszystkich członków, którzy przyjeżdżali, żeby sporządzić czwartą kopię.

Wspomnę też, ze w materiałach przekazanych na szkoleniu nie było informacji, gdzie dostarczyć protokoły i materiały. Była tam informacja, że biuro komisarza mieści się w urzędzie wojewódzkim, ale okazało się, że jednak chodzi o urząd miejski. Prawdopodobnie niektórzy przedstawiciele komisji niepotrzebnie jeździli pod urząd wojewódzki.

Był też problem z głosami na skreślonego kandydata z PiS-u, gdzie należało podać inną sumę głosów na partię w górnej części formularza, a inną w dolnej. Komisje miały problem ze znalezieniem właściwej procedury wypełnienia protokołu. Na szczęście błędy w systemie wyborczym wymuszały podanie prawidłowej liczby.

Starsi nie dadzą rady szybko liczyć



Jednak, mimo bałaganu organizacyjnego, zdecydowaną większość czasu zajęło nam po prostu liczenie głosów. Proszę wyobrazić sobie, w jaki sposób pięć osób ma przeliczyć kilka tysięcy kart. Liczenie szło nam całkiem sprawnie, a mimo to trwało do rana. Rozdzielenie komisji dziennych i nocnych spowodowało, że nie było komu przeliczyć głosów. Proszę też pamiętać, że część z członków komisji to emeryci i renciści i nie można wymagać od nich pracy w tempie, jakiemu podoła młody człowiek. Nad ranem wszyscy byli wyczerpani, a dalej nie było widać końca pracy.

W nocy wypełniłem wcześniej prototypy protokołów (bez głosów), żeby skrócić czas na podpisywanie druków. Moja komisja przeliczyła głosy tysiąca dwustu wyborców i skończyła pracę o siódmej, a i tak byliśmy jedną z bardziej sprawnych. Niektóre komisje głosy kilkuset wyborców liczyły do ósmej. Pierwsza komisja dostarczyła materiały do PKW o piątej rano, o dziesiątej wiele komisji nawet nie dotarło na miejsce. Przy przejmowaniu materiałów też panował bałagan i staliśmy w kolejkach dwie godziny.

Absurdalne wytyczne



Nie jestem zdziwiony informacją o śmierci kobiety, która pracowała w jednej z warszawskich komisji. Może być więcej takich przypadków. Właściwie należałoby powiadomić Państwową Inspekcję Pracy, że Państwowa Komisja Wyborcza zmusza młodszych i starszych ludzi do pracy przez kilkanaście godzin bez przerwy. Przypominam, że członkom komisji mówi się, że nie wolno wyjść z lokalu przed końcem pracy, więc zaciskają zęby i narażają się mimo złego samopoczucia. Myślę, że członkowie komisji powinni ogłosić strajk w proteście przeciw takim warunkom pracy, może to wstrząsnęłoby bałaganiarzami narażającymi zdrowie i życie członków komisji.

Podsumowując, władze wprowadziły ogromny bałagan do organizacji wyborów. Armia członków komisji obwodowych przez cały dzień i noc walczyła o to, żeby wybory w ogóle się odbyły. Nawet doświadczeni ludzie, tacy jak ja, momentami gubili się w tym chaosie. Za rządów poprzedniej ekipy komisja zamykała lokal, po paru krótkich procedurach otwierała urnę i zabierała się do liczenia.

Dziś mamy obowiązek wypisywania niezliczonych protokołów, zakładania i zdejmowania plomb, ewidencji każdej biurokratycznej bzdury, pakowania i rozpakowywania, wielokrotnego przeliczania głosów. Bardziej doświadczeni przewodniczący prosili członków, żeby łamali niektóre wytyczne, bo były tak bzdurne, że uniemożliwiały doprowadzenie pracy do końca. Zajmuję się zawodowo planowaniem procedur i gdybym miał podwładnego, który w taki sposób napisał procedury kierujące tysiącami ludzi, zwolniłbym go z pracy.

Szanujcie pracę członków komisji



Jeżeli nie nastąpi radykalna zmiana, jest realne ryzyko, że następne wybory w ogóle się nie odbędą, bo ludzie odmówią ryzykowania zawałem lub wylewem z powodu tego cyrku. Sam, chociaż jestem młody i wytrzymam dwunastogodzinną pracę, zastanawiam się, czy to ma sens.

Apeluję do ludzi, którzy widzieli nieprawidłowości w komisjach, o zrozumienie, w jakich warunkach musieliśmy pracować. Jeżeli słyszycie, że komisja pomyliła się o jeden głos, to proszę, zastanówcie się, ile wysiłku było potrzebne, żeby w takich warunkach nie pomylić się o kilkadziesiąt głosów. Jeżeli mówią wam, że komisja wolno pracowała, to zrozumcie, że groziła nam odpowiedzialność karna za złamanie procedur, których treści nawet nam nie podano. Pracowaliśmy z poświęceniem, próbując zapanować nad chaosem. Robiliśmy to z różnym skutkiem, sprawniej albo wolniej, ale fakt, że te wybory w ogóle się odbyły, zawdzięczacie armii ludzi, którzy zaciskając zęby, doprowadzili proces wyborczy do końca.

Po publikacji tego listu skontaktowała się z nami pani Małgorzata, która także pracowała w komisji wyborczej. Potwierdza ona obserwacje pana Marka.



Pracowałam w komisji dziennej i mogę potwierdzić, że obie komisje zmierzyły się z ogromem pracy. W mojej komisji pracowało 5 osób. Frekwencja w mojej komisji wyniosła ponad 50 proc. Gdyby wyniosła więcej - z lokalu wyborczego musiałoby nas wywozić pogotowie. Pierwszą ciepłą herbatę udało mi się wypić o godzinie 17. Ja się bardzo cieszę z tak dużej frekwencji, jednakże komisje na taką ilość osób były po prostu za małe. Jednym z utrudnień okazał się być może banał, ale jednak utrudnienie: różnorodny zapis adresów.

Podam przykład: blok przy ulicy Jakieś 10 ma pięć klatek. Mieszkania ponumerowane od 1 do 60. Pan mieszkający pod numerem 1, na liście wyborczej ma wpisany adres ul. Jakaś 10/1, ale już jego sąsiad spod 2 ma adres Jakaś 10A/2, a ten spod 3 Jakaś 10/2. Taki zapis spowodował, że pan spod dwójki był na końcu spisu mieszkańców z danego bloku (czyli brak chronologii). To z kolei powodowało wydłużenie wyszukiwania danej osoby na liście.

Jeśli ktoś miał dowód z adresem, można było od razu sprawdzić, w którym miejscu szukać, jeśli nie, trzeba było sprawdzać w dwóch miejscach. Nie mogę zrozumieć tej niekonsekwencji. Są przecież reguły zapisu numeracji bloków i mieszkań. Uważam, że powinno to być ujednolicone, ale komu zasygnalizować ten problem?

Może ktoś uzna, że przesadzam. Może tak. Proszę jednak sprawdzić pod presją czasu ponad 1000 osób, to pogadamy.
Marek, Małgorzata

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (588) ponad 20 zablokowanych

  • no i klasyk miał racje (1)

    '''państwo teoretyczne"""i nadal, mimo odbudowy zapowiadanej przez Premiera.

    • 10 3

    • Przecież PKW to instytucja niezależna od rządu - leśne dziadki wybrane za Tuska!!!

      • 0 3

  • Glosowalam na.Walese (3)

    Teraz m chaos w glowie nie wiem kogo wybrac w 2turze

    • 1 3

    • Tylko nie Pisuara ,karierowicza Kacpra , marionetki Kaczora

      • 3 2

    • glosuj na Lisieckiego.

      • 1 1

    • Głosuj na złodzieja.

      Ważne że to nasz złodziej. Swoich nie okradnie.

      • 1 4

  • (1)

    - PiSu nie trawię ale jasnym jest że za powołanie komisji w minimalnym składzie oraz przepisy organizacyjne odpowiada PKW który PiSowi nie podlega
    - myślę że obecna sytuacja to centralnie sterowana forma bojkotu władzy której ofiarą padają zarówno szeregowi członkowie komisji jak i wyborcy
    - czy zmiany na rzecz przejrzystości są potrzebne? tak, wszyscy pamiętamy wynik szacownego PSL w poprzednich wyborach...
    - czy PiS je wprowadził? nie wiem...
    - Dużo ważniejszym problemem jest brak jednomandatowych okręgów wyborczych co ustawia wybory pod kliki partyjne ale tym co ciekawe nikt się nie zajmuje
    - tak samo jak równym dostępem do mediów

    • 12 9

    • No i jaki wynik mialo psl w tych wyborach? Bez mala taki sam glabie, sprawdz zabim bedziesz powielal brednie

      • 1 4

  • Bardzo dobrze napisane (4)

    Chaos totalny, jedna pieczęć , a do ostemplowania 8 000 kart, starsze osoby w komisji, po których trzeba było powtórnie liczyć karty, oraz wyborców. Ostatecznie my młodsi odsunęliśmy starszych i robiliśmy wszystko sami w trzy osoby, aby w końcu nam się zgadzało. Przewodniczący próbował rozwikłać procedury, nie było łatwo. Błędy na listach wyborców, też nie ułatwiały. Praca od 6 do 23ej absolutnie nie jest adekwatna do wynagrodzenia. Mnie z pewnością ten jeden udział w komisji wystarczy, nigdy więcej.

    • 26 2

    • wiesz, ze odsuwanie kogos ze wzgledu na wiek to: (3)

      a. dyskryminacja. age yzm. Molgiscie tez odsunac kobiety bo slabo licza.
      b. co wazniejsze to zlamanie zasad i prodecur a na to jest wyrazny paragraf.

      Nikt w tym momemncie nie powinien otrzymac minimalnej zaplaty to raz. Dwa zwyczajnie dla takich samowolnych dzialan stosuje sie kare lub grzywne. O ile nie cos powazniejszego.
      Z pewnoscia nie powinniscie juz nigdy miec nic wspolnego z zawodami zaufania publicznego.
      Praca jako smieciarz moze by was nie przerosla.

      • 5 14

      • Gdybyśmy im dały liczyć pozostałe po głosowaniu karty (2)

        Nie wyszłybyśmy przez tydzień. Starsi robili w tym czasie inne rzeczy. Proponuję samemu wziąć udział , a póżniej krytykować i straszyć.

        • 10 1

        • a kogos ktos zmuszal? (1)

          no wlasnie. Jesli masz cos robisz rob to dokladnie albo wcale

          • 1 1

          • W tym rzecz

            że ja zawsze robię wszystko dokładnie. Oczywiście , że nikt nie zmuszał , ale z moim doświadczeniem nie piszę już się na to.

            • 2 0

  • Członkini dawnych Komisji Wyborczych

    Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem . Jako wieloletnia ,, członkini komisji wyborczych,, byłam niezmiernie ciekawa nad przebiegiem pracy Komisji Obwodowej na małym odcinku.
    I tu wnioski: zawsze była to mrówcza praca i zawsze znalazły się osoby w komisji którym się czegoś nie chciało, /zbiór osób przypadkowych / Instrukcja działania jasna i czytelna?- były książeczki do czytania i też się stało w kolejkach, w ciasnocie do rana aby zdać protokoły oraz karty do głosowania . Komuniści chociaż ciepły posiłek przywieżli dla komisji i rozwieźli do domów - ale to wspominał moj ojciec gdański społecznik

    • 11 0

  • (2)

    Byłam przewodniczącą pierwszy i ostatni raz. Zgadzam się z autorem artykułu. Byliśmy jedną z najbardziwj ogarniwtych komisji i po nas komisja, ktora liczyła głosy była tak samo sprawna i udało im sie podać wyniki o 5 z rana. Z twgo co wiem niektóre komisje liczyły głosy do 13 następnego dnia. Panował chaos. Ja mialam skończyć pracę o 21 w rzeczywistości wyszlam z lokalu o 22 po czym musialam wracać się co chwilę a tel. Dostawałam jeszcze o 3:30. Jestem młodą osobą a bylam wyczerpana. Kolejki dlugie. Stanowisk za malo. Trzy dlugopisy na stale przypiete reazta notorycznie kradziona przez ludzi. Brakowalo miejsca dla tych ludzi do wypelniania tego w zachowaniu tajemnicy wyborczej. Musialam zwolywac kobiety o 24 wyciągać je przemeczone z łóżek zeby przyjechały podpisywać 5 raz ten sam protokół tylko dlatego, że nie było zadnej informacji, że jak informatyk będzie wprowdzal dane dk systemu to on się znowu drukuje i też trzeba ho podpisywac. Jeden wielki chaos. Ciężka fizyczna i psychiczna praca pod rygorem kar za 380 zł... Dwa dni pracy. Pan ze Słupska przyjechał zrobić wcześniej szkolenie, które bylo kopiuj wklej z wytycznych. Nie dowiedziałam się na. Nim niczego. Więcej dowiedziałam się sama z wytycznych. A jak mial odpowiedzieć na jakiekolwiek dodatkowe pytanie to byl oburzony i zniesmaczony. Ale ponad 2 tys za "szkolenie" skasował.... tragedia.

    • 27 1

    • W tym szaleństwie jest metoda... PrzyPOminam lemingom,że PKW jest niezależny od rządu!!!

      Szukając winnych bałaganu - Wystarczy cytat -"Zgłosili się kandydaci na członków komisji wyborczych w Gdańsku. Udało się zebrać kandydatów do obwodowych komisji wyborczych w Gdańsku. - Komisje będą powołane w minimalnych składach, ale będą - powiedziała Elżbieta Wajs-Deyck z Biura Rady Miasta Gdańska." Czy już wiemy KTO tak "organizował"...
      Więc czemu lemingi mają pretenje do rządu PiS?
      Wciąż rośnie frekwencja - i to o kilka %, chociaż akurat te prognozy zawsze były bardzo precyzyje i zmiany wahały się wokół 1%... W miarę liczenia przybywa głosów???
      Coraz ciekawiej za to dzieje się przy liczeniu głosów - dwa linki
      https://wpolityce.pl/polityka/417809-nieoczekiwane-problemy-w-gdansku-protokoly-wymagaja-korekty
      http://niezalezna.pl/242063-cud-nad-urna-wyjeto-wiecej-kart-niz-bylo-uprawnionych-do-glosowania-pkw-zabiera-glos

      Musimy pilnować tej drugiej tury!!!

      • 2 5

    • jako pomoc imformatyczna na wyborach od kilku glosowań,

      Zawsze protokoly drukowane przez informatyka byly podpisywane przez Komisje. Zawsze. Dziwie sie, ze uzyskala Pani takich ibformacji na szkoleniu.

      • 0 0

  • Tak nie powinno być....

    Brawo dla autora artykułu. Zgadzam się z nim w 1000%. Przygotowanie wyborów przez PKW na poziomie 0.

    • 15 3

  • zgadzam się z treścia artykułu (1)

    Byłam w komisji nocnej, zgadzam się ze wszystkimi opisanymi w artykule zarzutami. To co się działo, jaką gigantyczną pracę wykonaliśmy, bez jakiegokolwiek wsparcia (telefony nie były zajęte). Zmęczenie a na koniec, wisienka na torcie, protokoły. Potem zupełnie na oparach pakowanie 100 kg makulatury i wiezienie tego prywatnym autem do urzędu. Po to aby po nieprzespanej nocy stać w dusznym korytarzu przez trzy godziny, tylko po to aby się dowiedzieć że brakuje dwóch podpisów :) i znowu budzenie członków komisji, ściąganie ich do urzędu itd. No naprawdę w dużym szoku jestem, czegoś takiego to w najczarniejszych snach nikt się nie spodziewał.

    • 24 2

    • powiedz lepiej ile masz lat i jakie szkoly konczylas?

      a najwazniejsze to z ktorej komisji jestes. Kontrole powinny sie zjawic.

      • 1 9

  • Tyle czasu mieliscie na przygotowanie sie. Co zrobiliscie? Czemu przewodniczacy nie znal zasad? (3)

    i juz na marginesie. To jest zajecie dla osob zaufania publicznego. Nie moga byc karani. Musza miec choc srednie zdolnosci analityczne i matematyczne. Znac podstawy logiki i nie byc pazerni na kase.

    • 11 16

    • Bo przewodniczący te szczegółowe (i niepełne) zasady dostawał w momencie rozpoczęcia pracy. Jak miał się wcześniej przygotować?? Wszyscy tacy mądrzy przy klawiaturze, ale nawet przeczytanie tego tekstu ze zrozumieniem nie wyszło.

      • 15 1

    • O jakim przygotowaniu można mówić jeżeli komisję były powoływanie do ostatniej chwili! O ostatecznym składzie swojej komisji dowiedziałam się w piątek...

      • 8 0

    • I pracowac za 300ziko jak ostatni frajerzy...a wiec szukajmy chetnych...komu, komu?

      • 4 1

  • lech

    czyżby problemy zfałszwaniem wyborów

    • 3 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane