• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rady dzielnic: obywatelskie przebudzenie?

Jakub Knera
9 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Wybory do Rad Dzielnic i Osiedli odbyły się w maju ubiegłego roku. Radni przyznają, że mieszkańcy coraz częściej zgłaszają się do nich z problemami, ale z możliwością ich rozwiązania nie jest już tak łatwo. Wybory do Rad Dzielnic i Osiedli odbyły się w maju ubiegłego roku. Radni przyznają, że mieszkańcy coraz częściej zgłaszają się do nich z problemami, ale z możliwością ich rozwiązania nie jest już tak łatwo.

Współpraca z mieszkańcami i władzami samorządowymi, problemy z wycofaniem społecznych, ale także masa zmian, potrzebna do lepszego funkcjonowania Rad Dzielnic i Osiedli. To tylko niektóre z wniosków przeprowadzonych właśnie badań nad jednostkami pomocniczymi w Gdańsku.



Rada w mojej dzielnicy:

Badania zostały zrealizowane wśród radnych z 27 jednostek pomocniczych, w okresie od września do grudnia 2011 roku. Uczestniczyło w nich 233 z 450 radnych.

Jak wynika z badań, dla wielu radnych praca w radach była konsekwencją wcześniejszych aktywności społecznych na rzecz dzielnicy (osoby powyżej 45 roku życia), dla innych - osób młodszych i w średnim wieku - możliwością rozwiązania konkretnych problemów w ich środowisku lokalnym.

Ciekawostką jest fakt, że do rad zostało wybranych nieco więcej kobiet niż mężczyzn - ich udział jest tu zdecydowanie wyższy niż w Radzie Miasta, Sejmiku Wojewódzkim i parlamencie. Tak wysoki udział kobiet w radach może mówić o obywatelskim, niezwiązanym z systemem partyjnym, charakterze badanej instytucji.

Tak wysoki udział kobiet może być widziany również przez pryzmat podejmowanych działań w ramach rad, ich przyczyn i konsekwencji. Te działania skupione są na osiąganiu lokalnie zdefiniowanych celów, na budowaniu powiązań społecznych, na korzystaniu ze środków pomocowych. Nie jest to gra o władzę.

- Tam gdzie nie ma bezpośrednich korzyści finansowych, a odbywa się praca na rzecz społeczeństwa, kobiety są chętniejsze do działań - twierdzi Lidia Makowska, przewodnicza Zarządu Rady Dzielnicy Wrzeszcz Górny. - Tym bardziej unaocznia to fakt, że aż w 14 radach przewodniczące zarządów do właśnie kobiety.

Radni na tle całej populacji mieszkańców Gdańska wyróżniają się bardziej krytyczną oceną tego, co dzieje się w ich najbliższym otoczeniu. Nierzadko to krytyczne nastawienie, a także chęć wprowadzenia realnych zmian, było jednym z powodów kandydowania do rad.

- To bardzo czasochłonna praca, ale opłaca się - ludzie zaczynają się integrować, a także przychodzić do nas ze swoimi problemami - twierdzi Jędrzej Włodarczyk, przewodniczący Zarządu Rady Osiedla Siedlce. - Jesteśmy swego rodzaju adwokatem w Radzie Miasta, i mimo że mieszkańców ciężko zachęcić do brania spraw w swoje ręce, robią to coraz chętniej. Na początku na nasze dyżury nie przychodził nikt, ale teraz mieszkańcy bardzo często zwracają się do nas z różnymi problemami.

Choć radni nie ukrywają zapału do pracy na rzecz wspólnoty lokalnej to wciąż natrafiają na różnorakie bariery natury formalno-prawnej czy biurokratycznej, co sprawia, że mają poczucie bardzo ograniczonego wpływu na lokalną rzeczywistość.

Jako bariery ograniczające skuteczność działań wskazują najczęściej: wycofanie społeczne mieszkańców, brak instrumentów oraz brak wsparcia ze strony władz samorządowych. Większość badanych wskazuje na konieczność zmian w zakresie kompetencji rad i ich finansowania.

- Działania Rad dosyć mocno utrudnia biurokracja, która wszystko przedłuża, my od maja ciągle czekamy na lokal, w którym moglibyśmy się spotykać. Na razie jest tak, że działamy w domu a spotykamy się w szkole - tłumaczy Tomasz Strug, przewodniczący Zarządu Rady Osiedla Oliwa. - Ale mieszkańcy zgłaszają swoje problemy, możemy je na bieżąco śledzić. Wiedzą, że o ile radni miejscy czasem są trudniej dostępni, do nas jest o wiele łatwiej dotrzeć.

Samym radnym dzielnicowym nie jest jednak łatwo dotrzeć do urzędników. W gdańskim magistracie tylko jedna osoba odpowiada za kontakty z nimi. Ta sama, która robiła to, gdy rad było 10, a więc znacznie mniej. Radni chcieliby także mieć większy wpływ na chociażby tworzenie planu zagospodarowania przestrzeni - na razie mogą tylko opiniować wnioski. Przypadek Wrzeszcza pokazuje, że nie zdaje się to na wiele.

Zapoznaj się ze skróconymi wynikami badań

Lesław Michałowski, kierownik badań "Radni Dzielnic i Osiedli miasta Gdańska, Portret socjologiczny"

Na aktywizację Rad Dzielnic i Osiedli wpłynął nie tyle tryb życia obywatelskiego, co raczej życie miasta i jego rozwój. Rady to często reakcja będąca swego rodzaju ruchem protestu - mieszkańcy dzielnic są coraz bardziej krytycznie nastawieni wobec dzielnic i przemian, które w nich zachodzą. Ważne jest to, że przed wyborami obniżono próg wyborczy i fakt, że obecni radni wcześniej działali prospołecznie w swoich dzielnicach - to nie są przypadkowi ludzie. Z drugiej strony rady zostały rzucone na głęboką wodę w działaniu i nie dostają oczekiwanego wsparcia od miasta na początku działalności. Tak jest przede wszystkim przy najkrócej działających radach. W przestrzeni publicznej pojawiają się coraz częściej nazwiska osób z Rad Dzielnic i Osiedli co pokazuje, że zajmują się oni coraz większą liczbą problemów. Czy nazwałbym to "obywatelską rewolucją"? Raczej nie, to bardziej "obywatelskie przebudzenie" - pytanie tylko, czy jest to jednorazowy zryw, czy długotrwałe działanie.

Opinie (112) 3 zablokowane

  • Rady dzielnicy nie wiele mogą i tak rządzi miastem mafia

    Mafia z zarządu miasta z deweloperami i BCC.
    To oni ustalają podział zasobów miasta i podział zysków

    • 0 0

  • Rady nic nie mogą

    Samo powołanie rady to absolutna gehenna, a potem okazuje się, że nie wolno wydać pieniędzy na 95% pomysłów. Realia są takie, że rady mogą sfinansować kawałek chodnika i festyn dla dzieci, niewiele więcej. Wszyscy radni w Gdańsku pracują w bardzo niesprzyjających warunkach.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane