- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (429 opinii)
- 2 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (125 opinii)
- 3 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (57 opinii)
- 4 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (168 opinii)
- 5 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (269 opinii)
- 6 Piłeś? Nie włamuj się do auta (56 opinii)
Starszy człowiek i morze
Mija szósta godzina od kiedy 72-letni profesor Jacek Damięcki wszedł do wody na plaży nieopodal fokarium w Helu. Emerytowany architekt miał jeden cel: przepłynąć wpław Zatokę Gdańską. Przed nim było 18 km dzielących go od Gdyni.
Znajdujemy się w tzw. strefie środkowej zatoki, gdzie - według ratowników - fale są najwyższe i najbardziej męczące dla organizmu. Woda ma temperaturę 16 st. C, a wiatr wieje z siłą 3 st. w skali Beauforta. Co gorsza, wieje z północy, więc gdyby profesor bezwładnie poddał się falom, trafiłby prosto do Gdańska. Dlatego musi je przełamywać.
- Optymalny byłby wiatr z kierunku wschodniego, ale i tak nie możemy narzekać - mówi Mirosław Kukułka, szef Ośrodka Ratownictwa Akademii Morskiej w Gdyni, asekurujący profesora z łodzi ratowniczej. - A co jest największym zagrożeniem? Zdecydowanie wytrzymałość organizmu, dlatego staramy się utrzymać jednostajne tempo i niezmienny styl.
Zbliża się pora posiłku. Profesor zmienia kierunek i zbliża się do motorówki. Ratownik kładzie na wodzie niewielką, żółtą tratwę. Po chwili widzimy pływaka z bliska. Na jego skórze wyraźnie widać warstwę soli i świeżą opaleniznę.
Profesor oszczędza siły, więc na pytania odpowiada zdawkowo.
- Z czym są największe problemy? Ze starością - żartuje i od razu prosi o sok pomarańczowy.
- Kawałek pomarańczy, ciepła herbata z cytryną i miodem, sok pomarańczowy - to jedyny posiłek profesora - mówi Kukułka. - Pływak jest cały czas poddany intensywnemu obciążeniu, więc wystarczyłoby, żeby zjadł odrobinę więcej niż powinien, a organizm odmówi mu posłuszeństwa.
Odpoczynek trwa zaledwie trzy minuty. Krótko, bo profesor nie może wypaść z rytmu.
- Ostatni raz pokonano tę trasę wpław w latach 60. - opowiada Mirosław Kukułka. - Nie sądzę, żeby ktoś inny w tym wieku tego dokonał, a już na pewno nie w XXI wieku.
Profesor dopłynął do plaży w Śródmieściu Gdyni po 11 godzinach. Swój wyczyn zadedykował dzieciom cierpiącym na mukopolisacharydozę.
- Teraz moim marzeniem jest już tylko pójść z wnuczką do parku - dodał na pożegnanie.
Opinie (43) 4 zablokowane
-
2007-09-07 12:54
a czeku jak nie bylo tak nie ma
ale byl barszczyk i grabula i usmiechy, i ochy
- 0 0
-
2007-09-07 14:17
a ja przekornie nazwałbym wyczyn naukowca jako chęć zwrócenia na siebie uwagi, u niektórych jest to za każdą cenę, nawet cene śmieszności:-)
ja w wieku 72 lat, to dopiero zacznę trenować i wystartuje w maratonie:-)- 0 0
-
2007-09-07 14:36
Tia, w maratonie uśmiechu :-)
- 0 0
-
2007-09-07 14:42
zwrocenie uwagi wadz tez ale polowicznie
- 0 0
-
2007-09-07 18:48
brawo! brawo! brawo!
Szczerze gratuluję Panu Profesorowi :)
Życzę 100 lat w tak doskonałej formie!
A internauci oprócz podziwu niech sie wezmą za siebie!
--pędzę na kijki:)
Pozdrawiam wszystkich czytających :)- 0 0
-
2007-09-07 19:43
Wow
Na kajaku bym Pana nie dogonił : D
- 0 0
-
2007-09-07 19:53
też od kilku lat planuje taki maraton
ale czas leci i pewnie jestem coraz dalej od tego osiągnięcia...
- 0 0
-
2007-09-07 19:59
szacunek
Ogromny szacunek i respekt profesorze
- 0 0
-
2007-09-07 22:41
ja juz pisalem wielokrotnie ze to nic, moj dziadek mial 91 lat jak byka zabil ciosem sekuto
a rok pozniej niedzwiedzia ,no.
- 0 0
-
2007-09-08 10:33
a kto by placil za wydobycie zwlok gdyby sie utopil?
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.