- 1 Solorz otworzył stację wodoru w Gdańsku (140 opinii)
- 2 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (256 opinii)
- 3 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (446 opinii)
- 4 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (87 opinii)
- 5 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (89 opinii)
- 6 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (442 opinie)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/25/300x0/25329__kr.webp)
- Wiele razy wyobrażałam sobie tę sytuację: wczesna wiosna 1969 roku. Młody, około dwudziestopięcioletni chłopak przyjeżdża znad morza do Warszawy z ważną sprawą. Ma wystąpić w teleturnieju "Wielka Gra". Wygląda bardzo atrakcyjnie w marynarskim mundurze, nic więc dziwnego, że dziewczyny ze stolicy oglądają się za nim - zaczyna swoją opowieść Anna Gocławska. - Jemu w oko wpada Maria Winnicka, dwudziestopięcioletnia absolwentka germanistyki. Poznają się, spędzają razem czas. Niestety obowiązki wzywają - marynarz musi wypłynąć w kilkumiesięczny rejs. Maria zostaje w Warszawie. Myślę, że nawet za nim tęskni, choć nigdy mu się do tego nie przyzna. A gdy po powrocie on dzwoni, ona odbiera telefon i zmieniając głos, mówi, że Marii nie ma w domu. Stało się tak nie dlatego, że go nie chciała. Po prostu bała się mu powiedzieć, że będzie miała jego dziecko. Bała się, że ją odtrąci, może wyśmieje.
5 stycznia 1970 r. Maria rodzi córeczkę Anię. Mijają lata, mieszkają tylko we dwie. Matka nigdy nie wspomina o ojcu, a córka nie pyta, żeby jej nie zranić.
W 1997 r. Maria Winnicka umiera. - A ja zostaję sama i zaczynam rozpaczliwe poszukiwania człowieka może najważniejszego w moim życiu, którego nie znam nawet z imienia - mówi 36-letnia dziś Anna Gocławska.
O tym, że jej ojcem jest marynarz z "Wielkiej Gry", dowiedziała się od brata matki. - Moja mała córeczka często płakała. Ale uspokajała się, gdy w telewizji leciały teleturnieje. Wuj stwierdził: "Ma to po dziadku". Powiedział, że poznał mojego ojca, bo tamtej wiosny mama mu go przedstawiła. I że on coś wygrał w "Wielkiej Grze", ale to wszystko, co o nim wiadomo. Ten brak wiedzy spędza mi sen z powiek. Nie mam nawet pojęcia, czy pływał we flocie wojennej czy handlowej. Ale wierzę, że kiedyś go spotkam.
Anna Gocławska próbowała zdobyć informacje o przystojnym marynarzu w telewizji.
- Dotarłam do realizatorów "Wielkiej Gry" - producenta Andrzeja Madriasa i prowadzącej Stanisławy Ryster. Twierdzą, że po takim czasie nie ma szans, żeby odnaleźć jakikolwiek ślad. Pytałam w archiwum TV, ale nie przechowują wszystkich taśm sprzed trzydziestu siedmiu lat.
Kolega z policji pomógł pani Annie odnaleźć dawną przyjaciółkę mamy, która mieszka dziś w Sieradzu. Niestety, kobieta nie pamięta znajomego Marii Winnickiej. Efektu nie przyniosło też wertowanie starych gazet w Bibliotece Narodowej. Żadna nie odnotowała występu marynarza w teleturnieju.
Półtora roku temu Anna Gocławska z mężem i córką przeniosła się z Warszawy do Malmö w Szwecji. Od tej pory poszukiwania ojca prowadzi głównie przez internet: swoją historię opisuje na forach, tam prosi ludzi o pomoc.
- Myślałam nawet o hipnozie. Po co? Kiedy miałam 18 lat, mama jedyny raz wymieniła imię i nazwisko taty. Nie zapadły mi w pamięć, bo z jakiegoś powodu sądziłam wówczas, że to ojciec zostawił mamę. Wiele dałabym, by móc przypomnieć sobie to nazwisko. Znajomy podpowiedział mi hipnozę.
Pani Anna przypuszcza, że ojciec marynarz może pochodzić z Trójmiasta. - Może dzięki czytelnikom z Gdańska, Sopotu lub Gdyni czegoś się o nim dowiem, ktoś do mnie się zgłosi. Bardzo na to liczę. Wciąż nie tracę nadziei.
|
Opinie (41) 1 zablokowana
-
2006-12-19 15:01
Gwert Ty idioto
Kazdy pisze swoja opinię (nie musi być ona przecież miła ale lepiej że jest szczera) i oprócz Ciebie nikt sie nie wyzywa. Jesteś najlepszym przykładem tego o czym piszesz bezmózgi planktonie :-P
- 0 0
-
2006-12-19 18:07
Będę trzymac kciuki
Trzymam kciuki za Twoje poszukiwania,,,BĄDŹ DOBREJ MYŚLI
- 1 0
-
2006-12-19 19:01
B najpierw naucz się czytać potem oceniaj innych!
Qwert nie Gwert- 0 0
-
2006-12-19 20:13
Pani Aniu
z opisanej histori wynika, że musi pani koniecznie poznać imię i nazwisko swojego taty. Bez tego dalsze jego szukanie będzie conajmniej problematyczne. Aby ustalić jak nazywał się tata, to już w pani gesti pozostaje (przekopanie po raz kolejny domowych fotografii, pamiątek, rzeczy, itd). Mając imię i nazwisko można już mieć nadzieję, i szukać dalej w dawnych PLO czy PŻM (w ich archiwach powinny być jakieś zapisy o zamustrowaniu danego marynarza). A gdyby było wiadomo z jakiego miasta pochodził, lub gdzie był zameldowany (w tatmtych czasach dużą wagę przywiązywano do obowiązku meldunkowego), to wówczas można sprawdzić w archiwach USC danego miasta, czy nie ma informacji o zgonie (bo i taką możliwością należy się liczyć) mężczyzny w wieku odpowiadającym ojcu. Mam nadzieję, że nie będzie jednak takiej potrzeby. Życzę powodzenia w poszukiwaniach.
- 1 0
-
2006-12-19 21:45
nawet fajna dupa z fotki
- 0 0
-
2006-12-19 22:03
Ja cie dziecko chetnie adoptuje :)
- 0 0
-
2006-12-20 10:54
agrest
bierzesz zwykły pasztet (np z zatoki bo jest dobry) i tak go ściskasz aż zajęczy;)
je niestety nie mam zatoki na pustyni więc musze zadowolić się pasztetem z węża. no coż, nie przelewa mi się...- 0 1
-
2006-12-20 17:26
Łapaj Łyżwińskiego
Sprawca wielu ciąż ,jako mąż i nie mąż.Ojciec znany-matka nieznana.Łyżwiński może być matką,skoro nie jest ojcem pisklęcia Anety.
- 0 1
-
2006-12-20 19:39
Córka szuka ojca
Gratuluję decyzji,zapewne była trudna ale ciekawość zwyciężyła i poszukiwania zakończą się sukcesem.
Panią Ryster nie należy pytać o dane z tamtych lat bo ona wtedy jako asystentka podawała prowadzącemu jakieś kartki i "kredę" a dopiero grubo później została prowadzącą Wielką Grę.- 1 0
-
2006-12-20 19:54
Tadeusz G.
przecież tatuś mieszka w Oliwie w Pałacu Opatów
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.