Wybijanie szyb, wyrywanie słuchawek a nawet podpalenia- codziennie w Trójmieście wandale uszkadzają 2- 3 budki telefoniczne. Dodzwonienie się z takiego zniszczonego aparatu publicznego może być niemożliwe. Jednorazowy koszt naprawy drobnych uszkodzeń to około
200 zł - najczęściej zdarzaja się uszkodzenia typu wyrywanie słuchawki, wybijanie szyb, zaśmiecani i zapychanie tych wlotów, w które wkłada się karty telefoniczne
Szef biura prasowego gdańskiego oddziału telekomunikacji polskiej
Roman Wilkoszewski dodaje
- Zdarzają się jednak groźniejsze akty wandalizmu. Przykładowo zdewastowanie całej budki telefonicznej, przewrócenie jej i wtedy te koszty naprawy są oczywiście większe. Gdy chuligana uda się zatrzymać na gorącym uczynku trafia w ręce policji. Takie przypadki już były.- Większość aparatów telefonicznych połączonych jest z takim centrum technicznym, które od razu wyłapuje, gdzie jest uszkodzony aparat. Wtedy na pulpicie zapala się światełko informujące o zepsuciu aparatu. - mówi Wilkoszewski
- Zdarza się, ze dzięki temu możemy złapać jeszcze wandala na gorącym uczynku.Innym problemem operatora są oszustwa polegające na podrabianiu kart telefonicznych, tak by można było za darmo dzwonić. Pomysłowością wykazują się zwłaszcza młodzi ludzie. Aby nie dochodziło do kradzieży impulsów wprowadzone są różne zabezpieczenia.
Dodajmy, że w Trójmieście jest ponad dwa tysiące aparatów. Wkrótce tak jak w innych krajach Europy zachodniej możliwe ma być wysyłanie maili i smsów z publicznych aparatów telefonicznych.