• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tylko, czy aż 48 godzin w tygodniu?

on, (PAP)
14 maja 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Maksymalny tygodniowy czas pracy w krajach Unii Europejskiej wynosi 48 godzin - wraz z godzinami nadliczbowymi. Większość mieszkańców państw Unii chciałaby pracować krócej, a jedynie Brytyjczycy mogą - jeśli chcą pracować dłużej.

Zgodnie z unijną dyrektywą dłużej niż 48 godzin pracować mogą ekipy ratownicze i kadra kierownicza.

- W praktyce zdarza się, że w niektórych krajach za kadrę kierowniczą uznawani są pracownicy z wyższym wykształceniem i w ten sposób przepis ten jest omijany - powiedziała Elżbieta Szempińska z Departamentu Prawa Pracy Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Socjalnej.

W krajach Unii Europejskiej czas pracy (bez godzin nadliczbowych) waha się od 35 godzin (we Francji) do 42 godzin (we wschodnich landach Niemiec), w Polsce jest to 40 godzin. We Francji, która przed dwoma laty wprowadziła 35-godzinny tydzień (m.in. by ograniczyć bezrobocie), następuje stopniowe wydłużanie czasu pracy.
- Do roku 2001 najdłuższy, 52-godzinny tydzień pracy mieli Brytyjczycy, teraz jest to 48 godzin - mówi Elżbieta Szempińska. - Jedynie w Wielkiej Brytanii pracownik może podpisać z pracodawcą umowę o rezygnacji z 48-godzinnego tygodnia pracy, by pracować dłużej. Bezrobocie w Wielkiej Brytanii waha się w granicach 3,5 proc, ale za bezrobotne uznawane są tylko osoby uprawnione do pobierania zasiłku.

Tymczasem w marcu bezrobocie w Unii Europejskiej (gdzie za bezrobotne uznaje się wszystkie osoby bez pracy, nie tylko uprawnione do pobierania zasiłku) wyniosło - jak podało unijne biuro statystyczne Eurostat - 8,7 proc., w strefie euro 7,9 proc; w Polsce zaś 18,7 proc.

Unijne dyrektywy nakazują też wprowadzenie 11-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku (zapis ten pojawił się w nowelizacji kodeksu pracy).

- Może to wprowadzić poważne utrudnienia w organizacji pracy ze względu na trudności praktyczne - ocenia Elżbieta Szempińska - Obecnie pracodawca może zlecić pracownikowi, który pracował w godzinach od 6.00 do 14.00, pracę w godzinach 18-20. Po nowelizacji nie będzie takiej możliwości.

W krajach Unii Europejskiej rozpowszechniona jest praca w niepełnym wymiarze godzin. W ten sposób pracuje 17 proc. pracowników, a najwięcej Holendrów - 33 proc.

- Nie ma unijnej dyrektywy, która regulowałaby, ile pracownik powinien przepracować, aby otrzymać określone wynagrodzenie; jest tylko górna granica 48 godzin tygodniowo - mówi Elżbieta Buczkowska z Departamentu Legislacji Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.

Z badań prowadzonych przez Eurostat wynika, że w krajach Unii 51 proc. ankietowanych najchętniej pracowałoby krócej za mniejsze wynagrodzenie. Tylko 12 proc. chciałoby mieć wyższe wynagrodzenie i dłużej przebywać w pracy.
Mężczyźni w państwach Unii najchętniej pracowaliby 37 godzin tygodniowo, a kobiety - 30 godzin. W Polsce praca w niepełnym wymiarze godzin jest zjawiskiem marginalnym i wynika raczej z braku pracy niż z wyboru pracownika.
on
Głos Wybrzeżaon, (PAP)

Opinie (79)

  • Nie zawiodłem się...

    Postaram się krótko najpierw na zarzuty niemerytoryczne:
    - z Giertychem łączy mnie tylko imię, poglądy mam nieco inne,
    - naprawdę w Ue nie rozwiązuje się kawy i pije krzyżówek (czy na odwrót?) Kilku znajomych, nie jakiś tam orłów, wyjechało w delegacji do zagranicznych oddziałów swych firm i zyskało miano pracocholików... Nie lubię takich jednostkowych przykładów, ale myślę, że daje to jakiś tam obraz na sprawę.
    Zresztą właśnie mamy w jednym z krajów UE pokaz typowego zapracowania- państwo nie funkcjonuje bo przepracowańcom chce się zabrać przywileje (z których i tak nie skorzystają). Gdyby to byli Polacy- "wybiórcza" zaplułaby się nad ksenofobią i ciemnogrodztwem na śmierć (daj Bóg, śmierć nie plucie oczywiście).

    Teraz kwestia wydajności pracy:
    Nemo, zgadzam sie z Tobą- bredzisz. Wszystkie jednostki, rodziny, państwa bogaciły się bo pracowały długo i wydajnie (jedno drugiemu nie przeczy). Szef Mac`Donaldsa, zanim nim został, dorabiał na dwie zmiany, później cały czas "zasuwał". Rockefeller będąc juz władcą potężnego imperium kolejowego do późnej nocy ślęczał nad mapą myśląc o kolejnych podbojach.
    Tylko że to byli Amerykanie. Mieszkańcom Unii nie chce się, lepiej częściej zakąsić, wypić i por*chać. Czyli konsumować a nie gromadzić. Zgodzę się że to bardzo ludzkie, ale stąd dochód narodowy poszczególnych państw buja się koło zera...
    Tego tematu artykuł nie poruszał, więc o nim nie pisałem. Liczyłem jednak na to i się nie zawiodłem :)))
    Pozdrawiam

    • 0 0

  • Oj ludzie, ludzie

    Gallux, a czy artykuł traktuje o Polsce?

    Reszta

    Takie odgórne regulacje to część polityki socjalnej przyjaznej zwyczajnym ludziom. Moim skromnym zdaniem, jednego z głównych osiągnięć XX wieku, które teraz z inicjatywy różnych qasiliberałów przy poklasku tych którzy najwięcej na tym tracą, jest wszędzie demontowany.

    Wygląda to na pojedynek bokserski w którym bierze udział 2,5 metrowy, 200 kilowy typ i chudzina metr i żyletka. Nic dziwnego, że ten duży krzyczy, że ograniczenia są niepotrzebne, przecież i tak wygra. Ale czemu krzyczy to ten mały? Może już tak dostał w łeb, że mu się pomieszało?
    Wszelkie takie regulacje są nie na rękę silnym, bo hamują zmianę obrazu gospodarczego na taki w którym oni będą mieli jeszcze więcej, a biednym nie zostanie nic poza rolą niewolnika.

    Można ten obraz transponować na inne płaszczyzny, czemu np. Polska tak ofiarnie walczy o interesy zachodnich koncernów, kiedy wiadomo, że przyniesie to zwiekszenie ich zysków i kompletną ruinę naszym przedsiębiorcom? (wiele przykładów, ale temat na dłuższą dyskusję)

    Jeśli umowa ma być uczciwa, a obie strony tego chcą, to zawsze się uda dogadać, aby pracować dłużej. Ale w większości przypadków to wygląda tak, że owa wolność wyboru to taka, że można jedynie zgodzić się na propozycję: albo 70 godzin tygodniowo - albo wynocha. I właśnie taki układ nazywacie "obie strony chcą".

    Jeśli tzw. "wolny rynek" nie jest w stanie regulować gospodarki tak, aby szanowała ona "zasady dobrego współżycia społecznego" i elementarnej moralności, to takie dyrektywy są konieczne (choć i tak działają iluzorycznie).

    • 0 0

  • Nemo bidaku:)
    może sam artykuł nie jest TYLKO o Polsce ale odnosimy się chyba do REALIÓW krajowych??
    bo np to:
    "Taki dylemat mają właśnie ci Francuzi, czy inni Holendrzy, którzy chcą pracować krócej. A może muszą zostawać do nocy,
    bo w markecie ogłosili promocję "musisz to mieć" na okulary przeciwsłoneczne jakie miał w filmie Bratt Pit za jedyne 10 000 euro? "
    uchachałem się do bólu powłok brzusznych :)

    • 0 0

  • "Dyrektywy są potrzebne...

    ...chociaż i tak ich działanie jest iluzoryczne" czyli potrzebne nie są. No chyba że prawnikom, którzy dzięki nim mają zajęcie.

    • 0 0

  • Romanie

    "Szef Mac`Donaldsa, zanim nim został, dorabiał na dwie zmiany, później cały czas "zasuwał". Rockefeller będąc juz władcą potężnego imperium kolejowego do późnej nocy ślęczał nad mapą myśląc o kolejnych podbojach"

    - widac tu wyraźnie Twojego bożka. Jest nim niepohamowana ślepa zachłanność. Owo "zarabiać, zarabiać, zarabiać i podbijać" jako dobro najwyższe. Widzę że obraz człowieka, który idzie do pracy po to, żeby zarobić na rodzinę i drobne przyjemności, po czym kiedy ten cel osiągniety, przestaje dalej zarabiać i skupia się np na rodzinie jest Ci zupełnie obca.

    Ci panowie przez Ciebie wzmiankowani tak naprawdę niczym, ale to niczym mi nie imponują.

    • 0 0

  • rzeźnia

    "Można ten obraz transponować na inne płaszczyzny, czemu np. Polska tak ofiarnie walczy o interesy zachodnich koncernów,"

    poproszę o przykłady. które koncerny wspiera Polski rząd, w jaki sposób, jakie starty poniosła polska gospodarka
    mam nadzieję, że sypniesz paroma przykładami bo ZAKŁADAM, że opisujesz rzeczywistość a nie FIKCJĘ ala NEMO:)
    i nie wal takich KOBYŁ

    • 0 0

  • NEMO:

    Tylko że część społeczeństwa chce ostro pracować, zarabiać i zagarniać kasę pod siebie (na miarę swoich możliwości), a bzdurne dyrektywy starają im się to uniemożliwić. Poza tym "Twoje" zdobycze socjalne sprawiają, że państwo (co za tym idzie obywatele) nie bogaci się. Bogactwa USA nie zbudowali wałkonie, którzy "tylko na rodzinę i drobne przyjemności...", ale silni i zdecydowani ludzie, którzy chcieli się bogacić.

    • 0 0

  • Nemo_666

    Chudy to ja nie jestem, ale dziękuję za komplement.
    Regulacje socjalne to rzeczywiście wielkie osiągnięcie XX wieku- miliony obecnych i później urodzonych będzie przeklinać przymus ubezpieczeń i inne socjalne osiągnięcia dzięki którym nikt nie jest pewien swojego majątku. Owe przywileje, rozbuchane nad miarę w UE, tak rozregulowały gospodarkę (inflacja, bezrobocie, dług wewnętrzny itp.), że pojawia się pytanie:
    czy państwo może zbankrutować?
    Tymczasem nad regulacjami, o których piszesz, wystarczy że będzie czuwał sąd. Pracodawca nie wywiązuje się z umowy- proces- pracodawca staje się pracobiorcą :)
    I tyle, lecę do pracy.

    PS. jak czegoś nie rozumiesz, pytaj Piotrukasa, bydle ma lotny umysł, ja tak prosto nie potrafię tłumaczyć ;D

    • 0 0

  • nemo

    ojciec mojego kolegi z Białorusi pracuje dwa dni w tygodniu, wiadomo - pracy nie ma , ale w socjalizmie nie może być bezrobocia, zarabia ok. 10 USD miesięcznie, marzy o tym, żeby być niewolnikiem w USA,
    liberalizm, z którego tak szydzisz doprowadził USA, Wielką Brytanię, Niemcy, Włochy i wiele inych krajów do potęgi gospodarczej,
    powiedz mi dlaczego w Izraelu, kraju w większości pustynnym, ale o gospodarce rynkowej, poziom życia mieszkańców jest dużo wyższy niż w sąsiednich, socjalistycznych krajach arabskich?
    już teraz Niemcy myślą jak zrezygnować z niektórych świadczeń socjalnych i innych "przyjaznych społecznie" wrzodów na tyłku skarbu państwa, austriacki budżet nie wytrzymuje mocno rozbudowanego socjalu, podobnie jest we Włoszech,
    czy to nie dlatego, że po latach liberalizmu ktoś wpadł na "genialny" pomysł i zaczął ograniczać wolność gospodarczą?

    • 0 0

  • ciekawe...

    jakby było, gdyby Bill Gates pracował 40 h/tydz. ? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że kierował się wyłącznie ideą mamony. Pewnie u nas nadal byłyby "Odry" i dziurkowane karty, hiiii. A teraz na bieżące potrzeby wymyślili urządzenie automatycznie rejestrujące temperaturę twarzy podczas przechodzenia (do wykrycia ewentualnych chorych na sars). Czy tacy też pracują od 8 do 16 ? WĄTPIĘ.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane