- 1 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (206 opinii)
- 2 Hałas stoczniowych imprezowni nieco zelżał (119 opinii)
- 3 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (749 opinii)
- 4 Kultowa "Górka" i widok na morze (102 opinie)
- 5 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (53 opinie)
- 6 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (18 opinii)
Uniewinnienia w procesie o kidnaping
Resztę oskarżonych sąd skazał na kary od 4 do 10 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny, a odwołanie prokuratury niemal pewne. Najsurowiej sąd potraktował kontrowersyjnego "bohatera" tego procesu, mieszkańca Rumi Dariusza L. Ten człowiek, gdy trafił za kratki aresztu, podczas kolejnego przesłuchania w prokuraturze wyznał, że kluczową rolę w kidnapingu odgrywali uniewinnieni w piątek K. i L. Z tego powodu podczas rozpraw zasiadał z dala od reszty oskarżonych.
Z wyznań Dariusza L. wynikało, że był on pośrednikiem między organizatorami a wykonawcami, do których sam się przyłączył. Zanim dzieci przedsiębiorców zostały uwięzione, obserwował uważnie tryb życia tych rodzin.
Ostatniego porwania dokonali pod koniec listopada 2000 roku. Ofiarą padł 14-letni Piotr M. Chłopiec opuścił dom kolegi, który mieszkał po sąsiedzku. Porywacze, na czele z Dariuszem L., zaczajeni obezwładnili go, wrzucili do bagażnika auta i wywieźli do wynajętego domku letniskowego w Kamieniu. Za wolność dziecka rodzice mieli zapłacić 150 tysięcy dolarów. Ojcu nakazali zebrać pieniądze i pojechać samochodem w kierunku Bydgoszczy. Prowadzili go, dzwoniąc regularnie na telefon komórkowy. W ten sposób rodzic dotarł do Poznania. Na dworcu zakupił dwa bilety: do Warszawy oraz Szczecina. Na polecenie porywaczy wsiadł do tego pierwszego pociągu. W drodze, na hasło "dziewiąty anioł" otworzył okno i wyrzucił pieniądze z pociągu. Policja obstawiła trasę składu do stolicy. W pobliżu torów natknęli się na Rafała Sz. (7 lat więzienia). Przyciśnięty, pękł. Przyznał się, że przyszedł tutaj po pieniądze. Potem zdradził, kto i gdzie przetrzymuje chłopca. Daczę w Kamieniu otoczyli antyterroryści. Porywacze trafili do aresztu. Był wśród nich brat Rafała Sz., Jarosław (4 lata więzienia).
W czasie następnych przesłuchań, ten ze "złamanych" wcześniej braci wyznał, że grupa rok wcześniej porwała 14-letniego Macieja B. Wszczęte wówczas śledztwo nie przyniosło rezultatów. Rodzice zapłacili za wolność dziecka 50 tys. dol. i 350 tys. zł.
Planowali jeszcze jedno porwanie. Tym razem okup miał wynieść 180 tys. dol. Niedoszłą ofiarą był 14-letni Adam F. Tym razem rodzice mieli szczęście. Bandyci nie znaleźli dogodnej okazji. Szczerość Rafała Sz. doprowadziła policję do Dariusza L. i innych. L. z kolei opowiedział o zleceniodawcach. Właściciel Pubu Galeria Strefa 51 od początku nie przyznawał się do udziału w porwaniach, podobnie Zbigniew L.
Dlaczego dwaj ostatni zostali uniewinnieni? Sędzia Andrzej Węglowski: - Wymiar sprawiedliwości nie kieruje się emocjami, ale chłodną, wyważoną oceną. Wszelkie wątpliwości tłumaczy się na korzyść oskarżonego. Tak było tym razem.
Zarzuty pod adresem uniewinnionych opierały się - jak to określił sędzia Węglowski - "wyłącznie na pomówieniach Dariusza L.", którego zeznania nie są spontaniczne ani weryfikowane przez inne dowody, są natomiast sprzeczne i niekonsekwentne. Co więcej, L. nie jest osobą bezstronną, tak więc sąd miał powody mu nie uwierzyć. Zresztą w przeszłości był już karany za wymuszenia - w slangu półświatka tzw. wykupki.
- Nie ma dowodów, że oskarżeni o zlecenie tych porwań rzeczywiście byli tak zwaną górą - mówił sędzia. - I żeby było jasne: sąd ich nie rozgrzesza.
Jednak nie nabrał całkowitego przekonania, że są winni. Z drugiej strony, nie mamy 100-procentowej pewności, że tego nie zrobili...
Po chwili sędzia zwrócił się bezpośrednio do oskarżonych: - Chcecie się bawić w przestępstwa, to bawcie się między sobą, ale na litość boską, zostawcie w spokoju dzieci!
I na koniec: - W liście jednego z oskarżonych, a listy oskarżonych-aresztantów sąd ma obowiązek czytać, wyczytałem, że "teraz to będzie, bo Węglowski nie lubi tych z Grabówka i z Chyloni". To jest prawda, nie lubi bandytów, rzezimieszków i złodziei. Nigdy ich nie polubi...
Opinie (53)
-
2003-01-13 12:53
dyszący checią odwetu purysci:),
nazwa była w 'cudzysłowie' co niosło taką ideę, że pisownia jest traktowana bez specjalnej drobiazgowości...
no ale rozumiem, że ktoś kto się kreuje na Roberta Redforda polskiego więziennictwa, może byc czuły na takie detale :))- 0 0
-
2003-01-13 12:57
macku
to nie ze wzgledu na moje zlote serducho
bo dzisiaj jest z lodu
ale po to
co bys macku
z siebie wiecej matolka nie robil- 0 0
-
2003-01-13 12:58
marto
nazwy z zasady są w cudzysłowie
- 0 0
-
2003-01-13 12:59
ales - to było okrutne :)
chcesz go (uwaga) ubezwłasnowolnić- 0 0
-
2003-01-13 13:03
marto ty jako
kobielka powinnas byc rowniez czula na niektore detale.
Ale jesli jeszcze tego detalu nie zauwazylas to pozwol , ze zwroce ci uwage iz wiadra nie nosi sie przypietego do bluzki to nie brioszka.- 0 0
-
2003-01-13 13:03
ales
................................
.................................
................................!!!!!- 0 0
-
2003-01-13 13:06
ale(s) sie porobilo
gallux zaniemowil..
przepraszam :))
macku- 0 0
-
2003-01-13 13:09
ta...
i kopiecie się po łydkach- 0 0
-
2003-01-13 13:12
tja:((
trzeba sie było słuchać taty, który powtarzał żeby nie wierzyć kobietom:((
nigdy:((( i pod żadnym pozorem....- 0 0
-
2003-01-13 13:14
a mamy zawsze córeczkom powtarzają żeby nie wierzyć facetom...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.