- 1 Znamy przyczynę wypadku na Wielkopolskiej (159 opinii)
- 2 "Mężczyzna z wężem" zatrzymany (103 opinie)
- 3 Wypadek w Gdyni. Potrącono trzy osoby (362 opinie)
- 4 Biegli zbadali list Grzegorza B. (178 opinii)
- 5 Chciał być uczciwy, ale z naturą nie wygrasz (26 opinii)
- 6 Osiedle zamiast KFC w Sopocie (314 opinii)
Uratowali plaże Trójmiasta
Przed całkowitą zagładą trójmiejskich plaż ratowały nas w środę statki zwalczające rozlewy paliwowe na wodach Zatoki Gdańskiej. Gdyby nie one, nawet 18 kilometrów brzegu mogłoby zmienić się w cuchnące składowisko mazutu. Na szczęście były to tylko ćwiczenia służb ratowniczych.
W środę rano, o godz. 7.52, Artur Kołecki, starszy oficer na należącym do Petrobaltiku holowniku "Bazalt", odebrał informację od dyspozytora. W dzienniku pokładowym zanotował: "Kolizja tankowca z łodzią na Zatoce Gdańskiej."
- Prawdopodobny wyciek paliwa ustaliliśmy na około 1500 metrów sześciennych. Oszacowaliśmy, że w ciągu kilkunastu godzin, około 60 metrów sześciennych rozlewu może trafić na plaże między Sopotem a Gdynią - mówi Marek Reszko, szef wydziału zwalczania zagrożeń i zanieczyszczeń w Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa SAR.
Co to oznaczałoby dla trójmiejskiego wybrzeża? Całkowitą zagładę. - Szacuje się, że wystarczy 1 metr sześcienny paliwa, by zanieczyścić 200-300 metrów bieżących plaży. 60 metrów sześciennych zniszczyłoby więc od 12 do 18 kilometrów brzegu - wylicza Marek Reszko.
Kilkanaście minut po odebraniu informacji o wycieku paliwa, Bazalt odbił od Nabrzeża Flisaków w Gdańsku, przy którym najczęściej cumuje. Najczęściej, czyli wtedy, kiedy nie wozi zaopatrzenia na platformy Petrobaltiku, nie kładzie rurociągów i innych instalacji podwodnych. Albo kiedy nie holuje wypełnionego azbestem M/S Rotterdam, w jego powrotnej drodze z Gdańska do niemieckiego Wilhelmshaven.
"Bazalt" ma jeszcze jedną cechę, która sprawia, że jest niezwykle skuteczny w zwalczaniu wycieków: na swoim pokładzie wozi 500 metrów gumowej zapory, która pozwala otoczyć chemiczną plamę, oraz pompy, służące do zebrania z powierzchni wody rozlanego paliwa.
Gdy po dwóch godzinach, dowodzony przez kapitana Leszka Szymborskiego "Bazalt" dotarł na miejsce pozorowanej kolizji, okazało się, że paliwo wydostaje się z tankowca Tucana - w rzeczywistości niewielkiej jednostki należącej do Urzędu Morskiego w Gdyni.
W ciągu kolejnej godziny "Bazalt" i "Vivero" wypuściły złożoną z gumowych pływaków zaporę, którą odcięły - pozorowaną - plamę paliwa od strony lądu. Podobne, ale dłuższe zapory, rozwinęły inne statki: kierujący akcją ratowniczą "Kapitan Poinc" (specjalistyczna jednostka MSPiR), "Kambr" i "Wiatr".
Ćwiczenia zakończyły się, gdy statki utworzyły potrójny kordon zapór wokół "pozorowanej" plamy. Co działoby się dalej, gdyby wylew był autentyczny?
- Do zapory podpłynąłby statek ze zbieraczką i zacząłby pompować paliwo do specjalnych zbiorników. "Kapitan Poinc" ma zbiorniki o pojemności 500 metrów sześciennych. Gdyby one się wypełniłyby, akcję wsparłyby barki, które przewiozłyby rozlane paliwo do portu. Oczywiście, takie paliwo nie nadaje się już do użytku, lecz jedynie do utylizacji - tłumaczy kpt. Stanisław Łunkiewicz, główny inspektor ochrony środowiska morskiego w Urzędzie Morskim w Gdyni.
Ćwiczenia zorganizowane przez Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa, Urząd Morski w Gdyni, Petrobaltic oraz Portową Straż Pożarną Florian pokazały, że działające w naszym rejonie Bałtyku służby radzą sobie z pozorowanymi wyciekami paliwa. Obyśmy nigdy nie musieli się przekonać, czy na autentyczne zagrożenia reagują równie sprawnie.
Miejsca
Opinie (76) 3 zablokowane
-
2009-08-06 08:11
HURRRA
Brawo marynarzu z Bazalta!!
- 3 0
-
2009-08-06 08:19
Fajna akcja:)
Coś takiego jest jak najbardziej potrzebne. Mam jednak pytanie i nie mam zamiaru tu ironizować, ale na prawdę mnie to interesuje. Czy takie zapory są też skuteczne podczas większego falowania?
- 4 0
-
2009-08-06 08:23
Hurrra! Uratowani!Wygralismy!
- 3 2
-
2009-08-06 08:31
fajna akcja, ale...
"Najczęściej, czyli wtedy, kiedy nie wozi zaopatrzenia na platformy Petrobaltiku, nie kładzie rurociągów i innych instalacji podwodnych. Albo kiedy nie holuje wypełnionego azbestem M/S Rotterdam, w jego powrotnej drodze z Gdańska do niemieckiego Wilhelmshaven."
Fajna akcja pod publiczkę ale co, jeśli ewentualny wyciek zdarzy się akurat gdy ten statek ratowniczy wiezie akurat zaopatrzenie na platformę lub holuje M/S Rottredam?- 3 2
-
2009-08-06 08:35
...gazoport...
no cóż tankowiec tankowcem
ale wyobraźcie sobie kolizję gazowca...
ciekawe jakie są wyniki takiej symulacji...
no bo przecież nasie WŁODARZE którzy
chcą gazoportu w Gdańsku o tym pomysleli...
://///- 2 0
-
2009-08-06 09:08
A ile to kosztowoało ? (1)
- 4 4
-
2009-08-06 09:47
...kasa...
przynajmniej raz do roku powinni ćwiczyć...
a ile by kosztowało zanieczyszczenie 2 km plaży w sopocie....??
pewnie dwa lata zmniejszonego ruchu turystycznego...
hmmm...
stonka by nie łaziła po 3city
;>- 3 0
-
2009-08-06 10:14
Piękna pogoda, "1 w skali Boforta..."
Wypadki zdarzają się przy złej pogodzie i tak różowo by nie było, ale dobre i to, że jest troche sprzętu i potrafimy go użyć.
- 6 2
-
2009-08-06 10:22
naiwniacy, laicy....nie widzieli prawdziwego skazenia..
wtedy nic nie pomoze....jakiekolwiek zapory....etc etc...
- 3 5
-
2009-08-06 10:33
Ale błazenada, a nie lepiej w czasie takich ćwiczeń wysadzić prawdziwy tankowiec? Wtedy się zobaczy czy służby sie sprawdzają. Logiki ludki wam brak
- 2 7
-
2009-08-06 11:23
Horyzont nie trzyma poziomu na tych fotkach z morzem
hihihihi
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.