- 1 Sami złapali złodzieja katalizatorów (94 opinie)
- 2 Ruszyła budowa przejścia przy dworcu (219 opinii)
- 3 Straciła 6 tys. zł, myśląc, że pomaga przyjaciółce (145 opinii)
- 4 Do tego nie służą światła awaryjne (157 opinii)
- 5 Kiedy deszcz bywa groźny? (36 opinii)
- 6 Przesiadka wymuszona remontem? Jeden bilet ci wystarczy (89 opinii)
Weźmy się i coś z tym zróbcie
Marudzenie i krytykowanie są podobno dość przyjemne, niektórzy potrafią się od tego uzależnić. Zdaniem niektórych i ja za dużo krytykuję. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że nie interesuje mnie samo stękanie, jeśli nie idzie za tym konkretny efekt.
Z tych powodów próbowałem oddziaływać jako instruktor harcerski, przed laty znalazłem się w radzie miasta, od lat, w trzeciej już szkole, jestem w radzie rodziców.
Oczywiście nie każdy ma czas, możliwości i ochotę, by poświęcić się w pełni sprawom niedotyczącym nas bezpośrednio. Trudno jednak pojąć mi mechanizm, gdy nie jesteśmy gotowi zaoferować nic.
"Władze do bani! Prezydenci się obijają! Radni nic nie mogą! Decyzje są głupie! Drogowcy remontujący zakorkowaną ulicę pracują zbyt wolno i źle! Inwestycje są robione nie tam, gdzie trzeba i nie w takiej kolejności, jak byśmy chcieli, a w naszej dzielnicy - w ogóle! Za mało zieleni! Za mało parkingów!".
Listę takich uwag można ciągnąć bez końca.
Wszystko do zmiany, ale niech się inni tym zajmą
Tymczasem na wybory do rady miasta nie chodzi połowa z nas, na wybory do rad dzielnic - idą głównie kandydaci i ich najbliższe otoczenie. W Gdyni są dzielnice, gdzie kandydatów było mniej niż miejsc w radzie. Gdy jest głosowanie na projekty z budżetu obywatelskiego - frekwencja jest marna, a nawet z roku na rok marniejsza.
Gdy znajdzie się jakiś szaleniec, który pisze petycję czy chce złożyć obywatelski projekt uchwały - zbieranie podpisów idzie jak po grudzie. Patrzymy spode łba: "Czego chcesz? Po co ci mój numer PESEL? Nie podam!".
Jesteśmy gotowi powiedzieć dużo gorzkich słów o edukacji naszych dzieci, ale do rady rodziców konieczna jest łapanka i szukanie frajerów, choć to organ szkoły z rzeczywistymi kompetencjami.
Oczekujemy, że administratorzy urządzą nam miasto zgodnie z naszymi życzeniami, choć ich nie wyrażamy. Oczekujemy, że w radzie miasta będą ludzie, których znamy i którym ufamy, a jednocześnie nie obchodzi nas, kto kandyduje i kto się do rady dostanie.
Bo kto zna radnych ze swojego okręgu albo pamięta, na kogo głosował?
Złości nas brak inwestycji w dzielnicach, ale sami nie bardzo chcemy o nie zabiegać. Chcemy dobrej edukacji dla naszych dzieci, a gdy szkoła zaprasza do współpracy, zżymamy się i mówimy: "To wasze zadanie, nie moje!".
Umieramy ze śmiechu, gdy słyszymy, że Gdynia dostała tytuł "Miasta przyjaznego dzieciom", ale gdy trzeba podpisać petycję z listą propozycji, co trzeba zrobić, by naprawdę to miasto "uprzyjaźnić", to szkoda nam 10 sekund...
Jest nam trudno, nie mamy czasu, nie chcemy się angażować, rozmawiać, inicjować ani nawet wspierać tych, którzy inicjują. A jednocześnie złościmy się i frustrujemy, słysząc o kolejnych absurdalnych decyzjach. Mamy ochotę odwrócić się na pięcie, zabarykadować we własnym świecie i pokazać środkowy palec tym, którzy od nas czegoś chcą.
Czy to może się dobrze skończyć? Jasne, że nie.
Podcinanie skrzydeł
Czy nie widzę powodów, które nas zniechęcają? Jasne, że widzę. Widzę wieżę z kości słoniowej, w której zamknęli się nasi włodarze, uznając, że sami wszystko wiedzą najlepiej. Widzę radnych opcji rządzącej, którzy nie słuchają mieszkańców, bo słuchają swojego guru i kosiarza umysłów.
Mam osobiste doświadczenia kontaktu z dyrektorką szkoły, która była zainteresowana tylko słuchaniem pochwał, a każdą informację o kryzysie bagatelizowała. Mam doświadczenie projektów z budżetu obywatelskiego, na których mi zależało, które przez lata czekały na realizację. Pamiętam głosowania na budżet obywatelski, które stawały się parodią, np. gdy pewien radny z Samorządności z Obłuża namawiał rodziców, by powierzali mu swoje numery PESEL, a on się resztą zajmie, promując swój projekt.
Bywałem na "konsultacjach", które polegały na tym, że wiceprezydent pokazywał wszystkim swoje "święte slajdy" z prezentacjami i głosił monolog, nie mając gotowości na jakąkolwiek zmianę założeń, a potem chwalił się liczbą tych "konsultacji".
Znam wreszcie spore grono ludzi, których namawiałem do pracy w radzie dzielnicy, a którzy po kadencji uciekali, gdzie pieprz rośnie. Nie jestem kosmitą i wiem, że to wszystko działa nieidealnie, a czasem po prostu fatalnie. I co z tego miałoby wynikać?
Gdy coś źle działa, trzeba zakasać rękawy
Gdy w domu coś nie działa, to nie zostawiamy tego, tylko albo naprawiamy sami, albo szukamy kogoś, kto potrafi. Nie marudzimy na niepomalowaną ścianę, tylko malujemy. Czemu w domu nam zależy, a poza nim - niekoniecznie? Nadal uważamy, że to nie nasze, wspólne, czyli niczyje? Że to nie ma dla nas znaczenia? Że to wszystko pic na wodę?
Tak, gdy się człowiek w coś zaangażuje, to niepowodzenie jest bolesne. Łatwiej się nie angażować. Można trzymać dystans, wzruszać ramionami i powiedzieć: "A nie mówiłem?", napisać anonimowy komentarz na Trojmiasto.pl i cieszyć się myślą, że kogoś zaboli. Świat od tego nie będzie mniej parszywy - a przecież to świat dla naszych dzieciaków.
Prezydent nas nie słucha - pytanie, ilu z nas próbuje mu coś powiedzieć? Radnych opcji rządzącej mamy kiepskich i bez autonomii - a ilu z nas poważnie podeszło do wyborów? Albo ilu z nas przyszło do nich na dyżur spojrzeć głęboko w oczy i przypomnieć, co jest ich zadaniem? Kpimy z bezradności rad dzielnic, a ilu z nas przyszło i zapytało, czy jakoś można im pomóc działać skuteczniej? Ci ludzie coś przecież próbują, także w naszym imieniu...
Wymówek, by samemu nie robić, jest mnóstwo. Rady dzielnic? Nic nie mogą i palą energią ludzi w piecu! Rada miasta? A co taki pojedynczy radny może? Budżet obywatelski? Załatwianie spraw za miasto albo projekty czekające latami! Organizacje pozarządowe? Te "spoza układu" nie mają na nic wpływu!
Wkurza nas bierność, a sami jesteśmy bierni. Psioczymy lub wyśmiewamy "społeczników", ale nie proponujemy własnego zaangażowania. Ze zgrozą patrzymy na radnych Samorządności, ale sami nie chcemy ich podmienić. Patrzymy, jak ktoś zabiera nam nasze miasto, ale nie walczymy, by było bardziej "nasze". Złorzeczymy na forach internetowych czy u cioci na imieninach, ale gdy ktoś powie nam: "Słuchaj, a może ty się zaangażujesz?", uznajemy to za kiepski żart. Obśmiewamy decyzje podejmowane w mieście, ale myśl, że to my moglibyśmy je podejmować, nie przychodzi nam do głowy.
Czyli co? Jesteśmy skazani na bylejakość i beznadzieję? Nic się już nie wydarzy?
Opinie wyrażone w felietonie są osobistymi poglądami autora.
O autorze
![autor](https://s-trojmiasto.pl/zdj/redaktorzy/3ec93e99e4e6d9f55723adc8f0baa4b2.png)
Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl
Opinie (111) 9 zablokowanych
-
2022-10-17 08:25
O to to to... Tak zwane podejście "weź ktoś".
A niestety praktyka wskazuje wielokrotnie, że jeśli sami się nie zaangażujemy i nie wywrzemy nacisku na Radę Dzielnicy czy Radę Miasta (tutaj zawsze w imię zasady im więcej mieszkańców tym lepiej) chodząc, pisząc, rozmawiając to najprostsze sprawy będą stały w miejscu. A tymczasem jak już nieraz pokazywał chociażby ten portal, wystarczy nagłośnienie sprawy przez jedną osobę i już coś zaczyna się dziać.
- 7 6
-
2022-10-17 08:30
Wybory do Rady Miasta
Głosowali jak należy a wybrali kogo trzeba ! Dotyczy to także wyborów do Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowych ! Posiedzenie rozpoczyna się o godzinie 17 a wybory o godzinie 23. Kto wytrzyma do tej godziny ? Sami swoi ! I nie ma co się oburzać szanowny Panie Trzebiatowski. Te metody zna Pan od podszewki !
- 9 1
-
2022-10-17 08:52
"A co mnie to obchodzi, od tego są inni " itd. To wkurzające. Każdy zadowolony z siebie a niezadowolony z innych. Każdy wie lepiej jak powinno być ale palcem nie kiwnie. Każdego obchodzi tylko własna micha.
- 6 2
-
2022-10-17 08:57
gucio
Bardzo fajny rzeczowy artykuł i niestety w 1005 prawdziwy ;/
- 11 1
-
2022-10-17 09:14
Biernosc to efekt.
Panie Zygmuncie, jak zwykle w punkt. Pragne dodac jedynie że sposób odbierania przez mieszkańców lokalnych władz nie jest tylko w Gdyni. To raczej efekt "centralny". To w jakim świecie żyjemy definiują np. dość oględnie mówiąc kiepskie i nierzetelne media, polityka strachu i zniechęcenia wobec np. prac obywatelskich (dawniej "czyny społeczne"). Dodatkowo brak uświadamiania od najmłodszych lat w szkołach i na uczelniach. A wg mnie kropką nad "i" jest nietykalność władz. Oni wiedzą lepiej, oni są wspaniali etc. No i kółko sie zamyka. Sam staram sie edukować kiedy tylko mogę np. niefrasobliwą młodzież na terenach zielonych, roztargnionych parkujących auta w niekoniecznie właściwych miejscach itp. Cóż, może taką organiczna pracą uda sie nawrócić do pozytywnego myślenia choć jedną osobę, a tej w końcu uda sie zrobić to ponownie gdzieś indziej. Pozdrawiam.
- 12 4
-
2022-10-17 09:20
Budżet Obywatelski
Ludzie przestali się angażować w Budżet Obywatelski, gdy zrozumieli, że większość projektów i tak nie ma szans, bo wygrywają szkolne itp., ale chyba najgorszy, to jest że czas oczekiwania na realizację idą w lata... Jak się głosowało na plac zabaw, to dziecko zdąży wyrosnąć, zanim on powstanie.
A Rada Dzielnicy to czysta kpina...zabija się jakikolwiek zapał nowych członków, gdzieś przy 3 posiedzeniu.- 13 3
-
2022-10-17 09:22
Tylko garstka energicznych mieszkańców została w tym mieście
Reszta to sie powyprowadzala na okoliczne wioski i tylko czasem odwiedza swoje wości zeby czynsz skroić od napływowych róznej maści,to oniniby naja wziąć sprawy w swoje ręce?a wyborcy to są obecnie w większościemeryci cotylko o Samorządności słyszeli
- 6 2
-
2022-10-17 09:28
Ja zgadzam się tym, że bierność jest zła
Ale często (nie zawsze) bierność to pokłosie braku liderów. Z taką biernością spotykamy się dziś w kraju jeżeli chodzi o rządzących. Już dawno byśmy pewnie coś pozmieniali, ale brakuje kogoś kto by wyciagnął ludzi na protesty, a ci co są, już nam się znudzili.
- 3 4
-
2022-10-17 09:36
hmmm
no tak, trzeba zakasać rękawy i odwalić robotę za kogoś, kto powinien to zrobić. Nic bardziej mylnego. To tak jak z budżetem obywatelskim z projektami, które są w zadaniach miasta! A ludziom "niby" się daje możliwość decydowania. Jeżeli ktoś podjął się zarządzania miastem to niech to robi, a nie wyręcza się ludźmi. Nie nadaje się to trzeba zdymisjonować. Prawda jest taka, że np w urzędzie w Gdańsku zasiadają lesery i ludzie niekompetentni. Ich kompetencje to jak znowu wyprowadzić ludzi w pole... i wydać naszą kasę na rydwany, ecsy i projekty z pupy lgbtcośtam...
- 6 0
-
2022-10-17 09:40
No to co? Pomożecie towarzysze?
Pomożemy!
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.