- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (66 opinii)
- 2 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (157 opinii)
- 3 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (56 opinii)
- 4 Gwałtowna ulewa nad Trójmiastem (325 opinii)
- 5 Nowe życie dawnej szkoły w Brzeźnie (70 opinii)
- 6 Po pożarze hali. Zakaz kąpieli do piątku (158 opinii)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/24/300x0/24710__kr.webp)
Łukasz Głowala jest fotoreporterem jednej z większych agencji fotograficznych w Polsce. Robiąc zdjęcia, dużo podróżuje, nie tylko po kraju. Od urodzenia mieszka w kamienicy przy ulicy Wajdeloty w dolnym Wrzeszczu. Kilka lat temu przeprowadził się. Tylko o piętro wyżej, do własnego mieszkania.
- Wajdeloty to tętniąca życiem ulica, zaniedbana, ale i tak jedna z ładniejszych w Gdańsku - mówi Łukasz Głowala. - Nie mógłbym mieszkać np. na Ujeścisku czy innym nowym osiedlu. Dla mnie życie w mieście wymaga mieszkania w centrum. Poza tym bloki są ohydne, a tu jest klimat.
Sąsiad fotoreportera Radosław Kryszk to socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Gdańskiego, jeden z pierwszych gdańszczan, który tramwaj zamienił na rower. Kupił zrujnowane stumetrowe mieszkanie. Wyremontował, odnawiając pieczołowicie ocalałe przedwojenne detale. - Takie mieszkanie inspiruje, a w wysokim wnętrzu kamienicy lepiej się oddycha - opowiada Radosław Kryszk. - Komunikacja jest genialna, dzielnica handlowa, w pobliżu odnowiony park. Nie wyobrażam sobie innego miejsca.
Obaj należą do pokolenia trzydziestolatków, mieszkają sami, uprawiają wolne zawody, nieźle zarabiają. Z rozmysłem kupili mieszkania w zaniedbanych kamienicach. Od kilkunastu lat podobnie robią ich rówieśnicy z Berlina czy Amsterdamu. W Polsce to nowe zjawisko. Podobnie jak na Zachodzie przybywa nam też par żyjących w nieformalnych związkach, ubywa małżeństw z dziećmi, a tradycyjna rodzina wielopokoleniowa zanika. Pojawił się typ gospodarstwa domowego dotąd niespotykany - grupy studentów lub absolwentów, którzy dzielą koszty utrzymania mieszkania, poza tym prowadząc życie niezależne od siebie (po angielsku share flat). Nowe gospodarstwa preferują mieszkania w przedwojennych domach.
Te zmiany zaobserwowali naukowcy z Katedry Geografii Ekonomicznej Wydziału Biologii, Geografii i Oceanologii UG, po przeprowadzeniu wstępnych badań wśród gdańszczan z Nowego Portu i dolnego Wrzeszcza.
Badania to pilotaż międzynarodowego projektu badawczego, który ma wykazać przemiany społeczne, przestrzenne i demograficzne w dużych miastach środkowej Europy w okresie transformacji. Kilka lat temu pod kierunkiem Centrum Badań Środowiskowych z Lipska przeprowadzono podobny projekt w tym i kilku innych miastach europejskich. Teraz Niemcy zaprosili do współpracy Polaków i Czechów, którzy przebadają Gdańsk, Łódź, Ostrawę i Brno. W każdym z miast żyje ponad 200 tys. ludzi, każde jest byłym miastem przemysłowym z przedwojenną zabudową w śródmieściu. Właśnie takie dzielnice będą przebadane.
- Dotarły do nas tendencje obserwowane w miastach zachodniej Europy od dwudziestu lat. Widać to gołym okiem - uważa Iwona Sagan, kierownik KGE, która prowadzi badania. - Na globalne przemiany demograficzne lat 80., ówczesny kryzys modelu tradycyjnej rodziny, nałożyły się w Polsce zmiany ustrojowe. Dlatego szybko gonimy zachodnie trendy.
Badania w dzielnicach dadzą odpowiedź na pytanie, na ile silne są tendencje powstawania nowych typów gospodarstw. Jeśli zamiłowanie młodych do zaniedbanych, starych dzielnic utrzyma się, to można będzie mówić o "wewnętrznej rewitalizacji". Dlaczego jest to takie ważne?
- Profil mieszkańców danej dzielnicy kształtuje jej charakter - tłumaczy Maja Grabkowska z KGE, sekretarz naukowy międzynarodowego projektu. - Inne potrzeby ma młody człowiek, inne emeryt. Drugiemu wystarczy kilka sklepów, przychodnia i apteka. Pierwszy chce mieć blisko do kina, pubu czy fitness klubu. Jeśli pojawia się popyt na nowe usługi, zaczną one być oferowane. Dzięki temu dzielnica się ożywi.
|
|
Opinie (110) 6 zablokowanych
-
2006-07-11 12:45
leczkowA
Konrad Leczkow (według historyków niemieckich Conrad Letzkau) (ur. II poł. XIV w. we wsi Leszkowy - zm. 1411 w Gdańsku) - burmistrz Gdańska (Głównego Miasta) w latach 1405 - 1411.- 0 0
-
2006-07-11 12:47
debile są wśród nas:D
Widać że są ludzie którym nawet poprawne ustawienie daty w komputerze sprawia problem a co dopiero czytanie ze zrozumieniem?!
Wrzeszcz Dolny wymiata i nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli ktoś może mieć wąty do dworca to tylko żule co są wywalani przez sokistów, za to że nie mogą tam spać (a propo takich ludzi, chyba jeden właśnie się wypowiedział że mu nasz peron nie pasuje... nie dziwmy się czemu).
A co do apoteozy inwestycji, to przecież Warszawiacy się wciąż podniecają się na widok rosyjskiego prezentu, choć stoi tam już nie od dzisiaj :)
Poza tym trzeba umieć poczuć klimat miasta a nie tylko szukać miejsc do naćpania się Panie z Wa-wy :]- 0 0
-
2006-07-11 12:47
zm. 1411 w Gdańsku - wszystko się zgadza jeno przyczyną zgonu była podobno egzekucja wykonana przez Krzyżaków
- 0 0
-
2006-07-11 12:51
No tylko w tych starych kamienicach mieszkają najczęściej
żuliki, że aż starch!!!
- 0 0
-
2006-07-11 12:54
sohc
Skąd takie informacje? Żuliki mieswzkają we wszystkich dzielnicach, w tych nowobogackich gettach jak najbardziej też ich nie brakuje.
- 0 0
-
2006-07-11 13:08
ŻULANDIA
W starych dzielnicach mieszkają stare, rasowe żule typu Wilk (Nu pogodi Zajac!). W nowych - młoda krew - naćpani bandyci z niemieckimi autami (złe charaktery z "Atomówek"). W blokowiskach, wbrew powszechnemu mniemaniu, niewielu jest żuli w przeliczeniu na ilość mieszkańców. Ale zagęszczenie ludności i smrodek na klatkach podtrzymują stereotyp.
- 0 0
-
2006-07-11 13:13
Mikuś
Przecież pisze wybiórcza że ankietery znów w świat pójdą i spisywać będą. Oby tylko ta ankieta nie była tak durna jak arkusz przy spisie powszechnym.
- 0 0
-
2006-07-11 13:36
Locoski
Ankiety wypełni kilku kolesiów z akademika przy piwku, posługując się znanymi sobie stereotypami. Podrobią kilka podpisów i odwiedzą dla niepoznaki parę mieszkań, a na tej podstawie ktoś zbuduje bazę danych, popełniając błedy przy wprowadzaniu danych. Następnie jakaś nowa osoba w urzędzie, albo praktykant wyciagną z tego błędne wnioski (starzy pracownicy mają swoją ważniejszą robotę), szef (pewnie jakiś urbanista, albo budowlaniec, nie znajacy się na statystyce) błędnie zinterpretuje wyniki i poda do Public Relations, a PR poda to do prasy, która zrobi swije :)
- 0 0
-
2006-07-11 13:41
Mikuś
Oby tak nie było. Nie wierzę co prawda w skuteczność tego typu ankiet, już chyba lepsze są nasiadówki miejscowych samorządowców z mieszkańcami tyle że efekt też w zasadzie żaden.
- 0 0
-
2006-07-11 13:58
Locoski
mnie to jakoś samorząd z nierządem siem kojarzy...
ale cuś w tym jest...- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.