- 1 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (145 opinii)
- 2 Zamkną przystanek SKM na pół roku (24 opinie)
- 3 Nowe życie dawnej szkoły w Brzeźnie (50 opinii)
- 4 Po pożarze hali. Zakaz kąpieli do piątku (128 opinii)
- 5 Gwałtowna ulewa nad Trójmiastem (319 opinii)
- 6 Szukają świadków... zderzenia rowerzystów (239 opinii)
A gdyby wprowadzić głosowanie "na nie" w budżecie obywatelskim?
17 lipca 2024, godz. 07:00
Budżet obywatelski to narzędzie, które pozwala mieszkańcom bezpośrednio wpływać na sposób wydatkowania części środków publicznych. Sposób głosowania, zdaniem naszego czytelnika, nie jest jednak idealny, przez co realizowane są projekty, których część mieszkańców nie chce: - Mogę zagłosować na tak, ale zgłosić sprzeciwu już nie. Liczą się tylko głosy zwolenników, a zdania pozostałych w ogóle nie bierze się pod uwagę - komentuje Dariusz.
- Budżet obywatelski - możesz być tylko "za"
- Dlaczego tylko zwolennicy projektów mają prawo głosu?
- Przechodzą projekty, których niektórzy nie chcą
- Głosowanie na "nie" ograniczy nietrafione pomysły?
- System, który zmusza do głosowania na cokolwiek innego
Budżet obywatelski - możesz być tylko "za"
- Obecny system głosowania w ramach budżetu obywatelskiego zakłada, że mieszkańcy wybierają projekty, które ich zdaniem zasługują na realizację. Jest to niewątpliwie pozytywny aspekt, który promuje zaangażowanie i aktywność obywatelską - komentuje Dariusz. - Brakuje jednak w tym systemie mechanizmu, który pozwalałby mieszkańcom wyrazić swoje zastrzeżenia wobec projektów, które ich zdaniem mogą być niepotrzebne, źle zaplanowane czy wręcz szkodliwe dla społeczności.
Ogłoszenia.trojmiasto.pl – Sprzęt sportowy i akcesoria w dobrym stanie i atrakcyjnych cenach - ogłoszenia
Monocykl Kingsong KS 16S
3 500 zł
Nowa hulajnoga elektryczna Joyor F3
2 250 zł
Kombinezon ratowniczy pianka
500 zł
Dlaczego tylko zwolennicy projektów mają prawo głosu?
Takie refleksje naszły naszego czytelnika w związku z realizacją projektu Rekreacyjna Zaspa - skateparku na kompleksie sportowym przy SP 92.
- Czytając artykuł na temat czwartego, niezrealizowanego podejścia do stworzenia skateparku na Niedźwiedniku , zwróciłem uwagę na zapis, że jego atutem jest to, że powstanie w miejscu oddalonym od zabudowań mieszkalnych. Ze skateparkiem na Młyniskach tak nie będzie. Niemniej kiedy odbywało się głosowanie, nie mogłem w żaden sposób opowiedzieć się przeciw tej realizacji. Brano pod uwagę wyłącznie głosy zwolenników, a że tych było sporo, to projekt przeszedł. Ile osób jest przeciw i nie chce hałasu pod oknami? Tego nie wiem, bo o to podczas głosowania nikt nie pytał.
Przechodzą projekty, których niektórzy nie chcą
Dariusz nie jest w swoich odczuciach odosobniony. Przed rokiem opisywaliśmy sytuację, w jakiej znaleźli się właściciele działek przy ul. Rabatki
Usłyszeli jednak, że skoro projekt został przegłosowany, to nie można nic zrobić. Skarżyli się też, że nikt nie zapytał ich o zdanie przed zgłoszeniem projektu. Zgłaszający projekt odpierał zarzuty, tłumacząc, że prace przygotowawcze trwały od 2018 r., informacje na ich temat były publiczne i nikt nie zgłaszał sprzeciwu.
- Nie śledzę życia dzielnicy na tyle, żeby być na bieżąco ze wszystkim, co się na niej dzieje. Niemniej kiedy przychodzi do wyborów czy głosowania na BO, zawsze biorę w nich udział - komentuje jedna z mieszkanek ul. Rabatki. - Kiedy głosowano za stworzeniem toru, poczułam bezsilność. Brano pod uwagę tylko głosy tych, którzy go chcieli. Nie twierdzę, że takich osób nie było sporo, czy nawet tego, że stanowiły większość. Nie wiemy tego jednak, bo przeciwników o zdanie nikt nie pytał. A my zwyczajnie nie chcieliśmy pod oknami takiej realizacji.
Głosowanie na "nie" ograniczy nietrafione pomysły?
Zdaniem naszego czytelnika głosowanie "na nie" pomogłoby też odsiewać projekty niszowe czy nieprzemyślane.
- Dzięki wprowadzeniu możliwości głosowania "na nie" można by lepiej zrównoważyć proces podejmowania decyzji - sugeruje Dariusz. - Mieszkańcy mogliby w ten sposób wyrazić swoje obawy i przeciwdziałać realizacji projektów, które nie mają szerokiego poparcia lub są kontrowersyjne. To mogłoby również zniechęcać do składania propozycji, które są mało przemyślane lub służą wąskim grupom interesów.
- Być może wówczas uniknęlibyśmy bezsensownego wydawania pieniędzy na takie inicjatywy, jak np. bulodrom na Siedlcach, pieszczotliwie zwany przez uczniów sąsiadującej z nim Szkoły Podstawowej nr 58 "kuwetą" - komentuje Tomasz, mieszkaniec ul. Zakopiańskiej w Gdańsku. - Zwolennicy zebrali się, zagłosowali i projekt został przyjęty. Gdyby można zagłosować "na nie", mieszkańcy mogliby wyrazić swój sprzeciw i pieniądze przeszłyby na realizację kolejnego zgłoszonego projektu, który może zebrał mniej głosów "za", ale i nie zebrał tyle głosów "przeciw".
System, który zmusza do głosowania na cokolwiek innego
Obowiązujący system głosowania nie daje możliwości wyrażenia sprzeciwu. Co zatem może zrobić ten, kto jest przeciwny jakiejś realizacji i np. nie chce pod swoimi oknami głośnego skateparku bądź placu zabaw?
- Jedyna opcja to głosowanie na coś innego, żeby zebrało więcej głosów niż to, czego nie chcemy - mówi Dariusz. - W efekcie najwięcej głosów nie zbierają te projekty, których realizacji mieszkańcy faktycznie chcą, tylko te, na które losowo głosuje się, żeby zablokować realizację czegoś niechcianego. Skutek jest taki, że zamiast ustrzelić dziesiątkę, trafia się kulą w płot.
![Chcieli strzelić w dziesiątkę, trafili kulą w płot. Niepraktyczne projekty z BO](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3457/150x100/3457476__kr.webp)