• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Drogie parkowanie? Tak jest w Sztokholmie

Joanna Karjalainen
26 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Parkowanie na Kungsholmen - mieszkańców obowiązują specjalne zasady. Opłaty według stawki nr 3 są uiszczane w dni robocze od 7 do 19, w soboty (i w dni poprzedzające święta) od 11 do 17. Nie wolno tu parkować w piątki od 9 do 14, z wyłączeniem nieparzystych tygodni pomiędzy 1 maja a 31 października. Parkowanie na Kungsholmen - mieszkańców obowiązują specjalne zasady. Opłaty według stawki nr 3 są uiszczane w dni robocze od 7 do 19, w soboty (i w dni poprzedzające święta) od 11 do 17. Nie wolno tu parkować w piątki od 9 do 14, z wyłączeniem nieparzystych tygodni pomiędzy 1 maja a 31 października.

Po wprowadzeniu nowych Stref Płatnego Parkowania i podwyższeniu opłat za zostawianie auta w centrum miasta mieszkańcy Trójmiasta wprost prześcigają się w utyskiwaniu na nowe przepisy. Z jednej strony trudno się temu dziwić, nikt przecież nie lubi takich zmian. Z drugiej: chcemy przecież, żeby nasze miasta "goniły" resztę Europy. No to gonią, ale naprawdę daleko nam jeszcze choćby do Sztokholmu.



Czy w Trójmieście powinno być bardziej restrykcyjne podejście do parkowania?

Mieszkając w Sopocie na Brodwinie, mogłam parkować, kiedy chcę i gdzie chcę bez żadnych opłat. Nigdy nie zdarzyło się, żebym nie znalazła miejsca dla swojej skody na dużym, bezpłatnym parkingu pod samym blokiem. W większości przypadków wyprawa do centrum miasta również nie była szczególnie kosztowna. Wprawdzie konieczność zapłacenia 4-5 zł za godzinę postoju w centrum Gdyni i szukanie miejsca parkingowego w Sopocie przy "Monciaku" były raczej bolesnymi doświadczeniami, ale... teraz mam powody, aby do nich tęsknić.

Od pewnego czasu jestem mieszkanką Sztokholmu. Według danych European Environment Agency to jedno z najczystszych miast Europy pod względem jakości powietrza. Sztokholm zajmuje 9. miejsce w Europie i jest zdecydowanie najludniejszym miastem nie tylko w pierwszej dziesiątce, ale w siedemdziesiątce.

W tym rankingu Gdańsk zajmuje dopiero 224. miejsce, a i tak powietrze jest tu przecież dużo lepsze niż np. w Krakowie czy Warszawie.

Polityka dotycząca transportu samochodowego jest z pewnością tylko jednym z powodów, dzięki którym stolica Szwecji jest tak czysta. Na pewno nie jest jednak bez znaczenia. Pozwólcie więc, że przedstawię Wam kilka faktów dotyczących parkowania samochodu w Sztokholmie, które - mam nadzieję - pozwolą spojrzeć mieszkańcom Trójmiasta bardziej przychylnym okiem na zasady panujące w Gdańsku, Gdyni i Sopocie.

(Ostatnim) słowem wstępu: w Gdańsku cena parkowania w porównaniu z innymi miastami wojewódzkimi jest dość wysoka: do 5,5 zł za godzinę w ścisłym centrum (tyle też wynosi pierwsza godzina parkowania w Śródmiejskiej Strefie Parkowania w Gdyni). Za to abonament mieszkańca strefy, umożliwiający nielimitowane parkowanie w swojej podstrefie za 120 zł rocznie, jest jednym z najtańszych w kraju.

Dla porównania, Sztokholm ma najdroższy abonament mieszkańca spośród wszystkich miast uwzględnionych w badaniu Picodi.com. Z bólem serca potwierdzam.

Sztokholm: płacz i płać za parkowanie



Miasto podzielone jest na pięć stref (Taxeområden). Im bliżej ścisłego centrum miasta, tym drożej - i odwrotnie. Parkowanie w centrum (Taxa 1) kosztuje 50 koron (22,51 zł) za godzinę przez całą dobę, 365 dni w roku. Parkowanie w strefie najtańszej (Taxa 5) to 5 koron (2,25 zł) za godzinę w dni robocze między godz. 7 a 19.

Jako mieszkanka strefy trzeciej muszę zapłacić 15 koron za godzinę postoju w dni robocze od 7 do 19 i 10 koron w soboty w godzinach 11-17. Mogę też (teoretycznie) wykupić miesięczny abonament (Boendeparkering) za 1100 koron (495,17 zł) miesięcznie. Drogo, prawda? A to jeszcze nie wszystko.

Bo tutaj, proszę państwa, zaczyna się prawdziwa łamigłówka.

Mieszkaniec, czyli kto? Dla kogo abonament?



Aby dostać zgodę na parkowanie jako mieszkaniec, trzeba być zameldowanym pod danym adresem i być oficjalnym właścicielem samochodu. Oczekiwanie na meldunek w przypadku osoby niebędącej obywatelem Szwecji, ale będącej obywatelem innego kraju Unii Europejskiej, wiąże się z wielomiesięcznym, czasem ponadrocznym okresem, po którym decyzję wyda Skatteverket (urząd podatkowy), czyli zupełnie inny podmiot niż ten, który zarządza sprawami związanymi z parkowaniem. Do czasu otrzymania zameldowania samochód może parkować zameldowany współlokator, np. współmałżonek - jednak tylko do trzech miesięcy w roku kalendarzowym. Aby dostać pozwolenie na dłużej, musiałby on być właścicielem danego samochodu.

Co więcej, od początku 2022 roku będą obowiązywały zmienione, jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy. Boendeparkering dla "wypożyczającego samochód", czyli, dajmy na to, dla zameldowanego współmałżonka, będzie przyznany tylko wtedy, gdy właściciel samochodu będzie miał pozwolenie na tymczasowy pobyt w Szwecji, czyli będzie posiadał Samordningsnummer (numer koordynacyjny). Jeśli właściciel samochodu nie ma numeru koordynacyjnego, bo na przykład czeka na zameldowanie stałe (na otrzymanie Personnummeru, czyli szwedzkiego PESEL-u), Boendeparkering nie zostanie przyznany wcale i trzeba będzie parkować za 15 koron za godzinę. Jeśli zaś właściciel otrzyma ów Personnummer, będzie musiał zarejestrować auto w Szwecji - nie będzie mógł parkować samochodu (na zasadach Boendeparkering), który ma obce tablice rejestracyjne. Proste, prawda?

Jeszcze więcej opłat



Choć moja skoda jest jednym z najbardziej ekonomicznych aut, jakimi miałam okazję w życiu jeździć, to obawiam się, że lada dzień odmówi otwarcia wlotu paliwa na stacji benzynowej ze względu na klauzulę sumienia
Skąd takie obostrzenie? Można spodziewać się, że ma to coś wspólnego z polityką Sztokholmu, mającą na celu przedkładanie transportu publicznego nad transport samochodowy. Każdy posiadacz auta o szwedzkich numerach co roku płaci podatek drogowy. Jego wysokość zależy m.in. od wielkości silnika pojazdu, roku produkcji auta i rodzaju paliwa, którym jest napędzany. Co jeszcze istotniejsze, wjazd na wiele dróg publicznych w Sztokholmie jest dla samochodów osobowych płatny (Trängselskatt i Stockholm). Koszt przekroczenia takiej bramki waha się w zależności od dnia i godziny - im bliżej godzin szczytu w dni powszednie, tym drożej, nawet do 45 koron (20,23 zł). Opłata pobierana jest za pośrednictwem bramek-ekranów zawieszonych nad wjazdem na daną ulicę, które rozpoznają rejestrację pojazdu i go "fakturują". Haczyk polega na tym, że auta z obcymi rejestracjami nie są rozpoznawane, a więc de facto jeżdżą za darmo.

Ale nie aż tak bardzo za darmo, bo litr diesla kosztuje tu obecnie 19 koron, litr benzyny nieco mniej. Już jesteśmy pod tym względem jednym z najdroższych państw Europy, a po Nowym Roku wysuniemy się na 1. miejsce. Hurra... I choć moja skoda jest jednym z najbardziej ekonomicznych aut, jakimi miałam okazję w życiu jeździć - jesienią przyjechała z Karlskrony do Sztokholmu (ok. 500 km) na zimowych oponach, zapakowana po sam dach, spaliwszy średnio 4,5 litra ropy na 100 km, to obawiam się, że lada dzień odmówi otwarcia wlotu paliwa na stacji benzynowej ze względu na klauzulę sumienia.

Doktorat ze znaków



Wracając jednak do parkowania, w Sztokholmie naprawdę nie opłaca się lekceważyć przepisów. Bynajmniej: należy rozważyć wkucie ich na pamięć. W drugim tygodniu mieszkania tutaj dostałam mandat w wysokości 1300 koron (584,67 zł) za to, że zaparkowałam nieco ponad 3 metry za blisko skrzyżowania. Takie rzeczy po prostu trzeba wiedzieć i pamiętać, za resztę zapłaci się kartą Master... tfu: resztę można rozpoznać ze znaków parkingowych. O ile się bardzo dobrze przypatrzy...

  • Mandat na 1300 koron za zaparkowanie nieco ponad 3 metry za blisko skrzyżowania.
  • Ceny paliwa z końca października pod Sztokholmem.
Znaki parkingowe są tutaj jak przygodowa gra komputerowa. Powstają o nich nawet tutoriale na YouTubie, i to przeznaczone dla Szwedów. Czasem znaki są ustawione za tobą, czasem przed tobą, a nawet jeśli stoisz totalnie przed nimi, to i tak gapisz się na nie jak sroka w gnat. Znaki składają się niekiedy z kilku segmentów, które opisują kolejno: w jakie dni nie możesz tu parkować, w jakiej pozycji masz stanąć, czy możesz parkować tylko po lewej, czy może tylko po prawej stronie ulicy... Od 1 maja do 31 października dobrze jest też wiedzieć, czy mamy obecnie parzysty, czy nieparzysty tydzień roku - na szczęście tu z odsieczą przychodzi specjalna strona internetowa, która prawdę ci powie.

Moimi "ulubionymi" znakami parkingowymi są jednak te, które wskazują, w które dni można parkować po stronie ulicy z parzystymi numerami domów, a w które z nieparzystymi. Nie miałam jednak okazji jeszcze spotkać ich osobiście, więc znam je tylko ze wspomnianych już tutoriali, z których regularnie się dokształcam w trosce o swoje oszczędności.

  • Fragment prezentacji dot. reguł parkowania w Sztokholmie przygotowany przez Swedish Transport Agency.
  • Objaśnienie zapisów dot. godzin i dni na znakach parkingowych w Sztokholmie.
Skąd to zamieszanie? Ano stąd, że Szwedzi regularnie czyszczą ulice, z tym że częściej jesienią i zimą niż wiosną i latem. Między 1 maja a 31 października czyszczenie odbywa się raz na dwa tygodnie, w nieparzyste lub parzyste tygodnie miesiąca, z kolei w pozostałym okresie roku raz w tygodniu, konkretnego dnia tygodnia. Wówczas najpóźniej o godz. 9 trzeba zabrać samochód z ulicy i można postawić go tam z powrotem dopiero o godz. 14. Osobiście nauczyłam się już, gdzie parkować, a gdzie lepiej nie w konkretne dni tygodnia, żeby rano nie musieć biec w popłochu i wraz z sąsiadami szukać "legalnego" miejsca do zaparkowania.

Na koniec dodam jeszcze, że nawet z abonamentem mieszkańca nie wolno stać dłużej niż 7 dni w jednym miejscu, bez względu na to, czy jest lato, czy zima. Jak strażnicy parkingowi egzekwują ten przepis? Robią zdjęcia ustawieniu wentyli w oponach - dzięki temu wiedzą, czy auto było przestawiane, czy też nie. Jeśli chcesz wyjechać na wakacje, lepiej zatem nie zostawiaj auta pod blokiem.

Strażnicy parkingowi są tu wszędzie, cały czas. Nie żartuję.

  • Tu nie wolno parkować we wtorki do 6 rano. W pozostałym czasie obowiązują zasady stawki nr 3, parking jest płatny.
  • Parkowanie na Kungsholmen - mieszkańców obowiązują specjalne zasady. Opłaty według stawki nr 3 są uiszczane w dni robocze od 7 do 19, w soboty (i w dni poprzedzające święta) od 11 do 17. Nie wolno tu parkować w środy od 9 do 14, z wyłączeniem nieparzystych tygodni pomiędzy 1 maja a 31 października.
  • Parkowanie na Kungsholmen - mieszkańców obowiązują specjalne zasady. Opłaty według stawki nr 3 są uiszczane w dni robocze od 7 do 19, w soboty (i w dni poprzedzające święta) od 11 do 17. Nie wolno tu parkować w piątki od 9 do 14, z wyłączeniem nieparzystych tygodni pomiędzy 1 maja a 31 października.

Słowem podsumowania...



Liczę na to, że nikt z Czytelników nie odbierze tej publikacji jako utyskiwanie ani na Trójmiasto, ani na Sztokholm. Choć nie mieszkam już w Sopocie, Trójmiasto jest moim ulubionym miejscem w Polsce i serdecznie kocham to miejsce na Ziemi. Nie uważam, żeby któreś z tych miast było jednoznacznie lepsze do życia. Nie żałuję przeprowadzki do Sztokholmu i zamierzam tu zostać, bo tu są mój dom i moja rodzina, ale Sopot zawsze będzie bliski mojemu sercu.

Zasady, które wiążą się z posiadaniem auta w Sztokholmie, są w mojej ocenie restrykcyjne, bowiem jestem przyzwyczajona do czegoś innego - dużo większej wolności z tym związanej. Co ciekawe, nie spotkałam się jeszcze ze szczególną empatią swoich szwedzkich rozmówców w tej kwestii: dla nich to po prostu normalność. Zdaję sobie także sprawę z tego, że wszystko ma swoją cenę, nawet jeśli nie jest ona wyrażona w złotówkach czy koronach. W przypadku miast w Polsce większe przywileje dla aut to oczywiście większy komfort kierowców, ale również większe zanieczyszczenie powietrza i - niekiedy - spychanie na margines transportu publicznego, pieszych czy rowerzystów.

I oczywiście, przeciętny Svensson zarabia więcej niż Kowalski, ale naprawdę nie o to tu chodzi, ale o podejście miasta do używania samochodu w centrum. Posiadanie auta nie jest obowiązkowe.

Wybierz metro zamiast auta



W Sztokholmie transport publiczny jest nieprawdopodobnie punktualny i nad wyraz wygodny. Można dojechać praktycznie wszędzie, a przesiadka z metra na tramwaj nie jest desperackim poszukiwaniem kolejnych przystanków i próbą zaczarowania rzeczywistości, żeby nasz następny środek transportu nie przyjechał za wcześnie albo za późno. Rowerzyści są traktowani z szacunkiem, bo są technicznie rzecz biorąc słabsi (i tak, to jest powód, żeby ich przepuszczać, a nie taranować). Pomijam już fakt, że jednośladów jest mnóstwo i wiele z nich jeździ tu cały rok, głównie dlatego, że infrastruktura rowerowa jest bardzo dobrze przemyślana. Na jednej z pierwszych przejażdżek po Sztokholmie rowerem byłam podejrzliwa, bo zastanawiałam się, czy nie wjechałam właśnie na jakąś autostradę i nie wyleci na mnie zaraz tir na czołówkę - a to naprawdę była droga rowerowa. Piesi z kolei mają tu pierwszeństwo zawsze i wszędzie. Nie trzeba czekać na zielone światło, żeby spróbować przedrzeć się na drugą stronę jezdni - samochód ma nas przepuścić zawsze i wszędzie.

Z jednej strony zdarza nam się narzekać, że Polska jest daleko w tyle za państwami zachodnimi czy Skandynawią, z drugiej: próby dogonienia "wyżej cywilizowanych" krajów spotykają się z wielkim oporem. Oczywiście, nikt z nas nie lubi zmian, które są niekorzystne dla naszej wygody i portfela. Ja, jako była mieszkanka Brodwina, na pewno bym rozpaczała i rwała włosy z głowy, gdyby nagle administrator osiedla albo miasto postanowili wprowadzić opłaty za parkowanie pod blokiem. Nie mówiąc już o tym, co by się działo, gdyby ni stąd, ni zowąd trzeba było płacić za wjazd na aleję Niepodległości...

Opinie (620) ponad 20 zablokowanych

  • Haha (6)

    Zapomnijcie o Szwecji, parking w Polsce wygląda jak hrabstwo trzeciego poziomu nawet dla kochających samochody Amerykanów. Ludzie mogą po prostu jechać po chodniku, aby zaparkować i uniknąć mandatu. Wyobraź sobie, że Szwecja wymknęła się spod kontroli jak Polska.

    • 34 7

    • (5)

      Nie ma to jak porównywać kraj np. do Amerykanów, którzy mają miejsc do parkowania w nadmiarze, gdzie rodzina posiadająca 6 samochodów wielkości stodoły zawsze znajdzie miejsce do parkowania. Bo amerykanie budują miasta od razu z myślą o samochodach, tak jak Holandia budując centra miast od 100 lat już myśleli o rowerach.

      • 1 5

      • Twój stan wiedzy jest aktualny na mniej-więcej 1970

        • 4 0

      • Nie jest to nawet bliskie rzeczywistości. Parkingi w większości dużych amerykańskich miast są bardzo drogie. Gdybyś próbował zaparkować swój samochód, jak wielu w Polsce, wróciłbyś do swojego samochodu po odholowaniu i kilkuset dolarach kary. Jestem Amerykaninem, a parkowanie tutaj wygląda jak w biednym rozwijającym się kraju, w przeciwieństwie do większości Europy.

        • 5 1

      • (2)

        Bardzo ciekawa wypowiedź. I właściwie to całkowicie prawdziwa. Tak, amerykanie mają gdzie parkować swoje samochody (nie wszędzie ale można tak ugólnić). I tak, budują miasta od razu z myślą o samochodach. Także jak najbardziej jest to prawda. Niemniej coś tu zgrzyta, prawda?

        • 1 0

        • zgrzytają dwie rzeczy: niska jakość życia w wielu miastach amerykańskich zdominowanych przez samochody (1)

          a także to, że od wielu lat wiele miast amerykańskich i kanadyjskich szuka sposobów na zmniejszenie stopnia uzależnienia mieszkańców od samochodów i rozwija nie tylko transport publiczny, ale także stawia na poprawę warunków ruchu pieszych i rowerzystów w centrach miast oraz w pobliżu stacji transportu publicznego. Warto sobie wygooglać informacje o polityce transportowej i przestrzennej Nowego Jorku, San Francisco czy Vancouver.

          • 1 2

          • Dokładnie tak, ale autor pierwotnego posta rozpływa się nad projektowaniem miast z myślą o samochodach. Na ocenę skutków nie starcza już mu mocy obliczeniowych.

            • 1 0

  • Tu nie chodzi o kasę... (6)

    ... chodzi o komunikację miejską. W Trójmieście jazda komunikacją oznacza wielokrotnie większą stratę czasu. Przykładowo, w weekendy SKM potrafi jeździć co pół godziny - w dzień, nie w środku nocy! W dużych stolicach metro (którego odpowiednikiem jest nasza SKMka) jeździ co pięć minut, w weekendy, bo w dni powszednie częściej. Jak będziemy mieć taką komunikację, to samochód można zostawić, bez tego będę tracił pół życia na dojazdach.

    • 57 3

    • Dokładnie, tym bardziej że trójmiasto jest rozłożone praktycznie w linii ciągłej (1)

      jedną nitką można załatwić cały transport po mieście

      • 5 2

      • Jedna nitka sprawnej SKM plus tunele gdzie się da

        • 0 1

    • (3)

      Dodaj do tego jeszcze fakt, że Gdynia zachowuje politykę pod tytułem: jak chcesz dojechać z punktu A do punktu B, to musisz przynajmniej dwa razy się przesiąść. Dla przykładu: do parku Kolibki (chciałem w niedzielę pojechać obejrzeć sobie psie zawody) z centrum dojeżdżają tylko dwa autobusy (S i jeden trajtek), gdzie ich kursowanie tego dnia to był jeden pojazd na 35 minut.

      • 3 1

      • W Berlinie i Londynie tez musisz się non-stop przesiadać, tak to już jest. (2)

        • 6 3

        • ale nie czekasz 20 minut (1)

          na każdej zmianie...

          • 4 2

          • Naturalne jest, że w kilkumilionowych miastach komunikacja jeździ częściej niż w 250 tysięcznej Gdyni.

            Co tu cię dziwi?
            Zapewne i Gdyni można "puścić" w niedzielę autobus na tej trasie co 5 minut. Tylko po co i kto za to zapłaci.

            • 6 1

  • (2)

    Dziwny artykuł nie wiem co ma dowieść. Sztokholm jest jednym z najdroższych miast to fakt. Ale czemu w Gdyni jest takie drogie parkowanie? Czy Gdynia tak dba o środowisko? Czy jest europejska metroplia?

    • 56 1

    • Co w nim dziwnego

      I niby dlaczego ma czegos dowodzić. Przedstawiiono dosyć dokładnie rozwiązania ze stolicy kraju do którego Polsce daleko. To chyba lepiej niż rozwiązania z Połtawy czy Dnipro

      • 3 3

    • Gdynia mogłaby bardziej dbać o środowisko podnosząc opłaty za parkowanie

      prosty wniosek z prostego artykułu. Czego w nim jeszcze nie rozumiesz?

      • 0 0

  • A co zarobki mają do parkowania?! (4)

    Zarabiamy mniej to i płacimy mniej za parkowanie. Aut jest za dużo i to jest problem i w sztokholmie i w polsce i na całym świecie. Chcesz miec komfort to za niego zaplac ..proste. A tu wiekszosc uwaza ze jak stac go na auto to wszystko mu sie nalezy ..najlepiej za darmo. Tym bardziej powinno się utrudniać darmowe parkowanie by ludzie nie pchali sie do centrum autami. Ludzie stali sie bardzo roszczeniowi od nadmiaru dobr wszelakich....

    • 24 43

    • (2)

      Jak zabierzesz ludziom dostęp do aut, to zabierzesz ludziom dostęp do centrum miasta. Z resztą w centrum miasta teraz tak naprawdę jest tyle atrakcji co nic. Wystarczy, że mieszkaniec dzielnicy sypialnianej pojedzie do centrum raz na rok i mu to starczy. Zakupy i tak zrobi w lokalnym dyskoncie, zamówi jedzenie z dowozem.

      • 7 5

      • A w centrum kto będzie mieszkał, psy?

        Nie bójcie się tak o życie centrum. W Polsce powstało już wiele deptaków (niektóre odtworzono po latach) i to się sprawdziło. Nikt nie będzie zażywał spacerów i specjalnie szedł do restauracji delektując się drogą wąskim chodnikiem przy jezdni pełnej spalin pomiędzy kamienicami!
        Łzawe opowiastki jak to ktoś jeździłby w weekend z Rumii do Gdyni na Starowiejską ale biedak nie może bo cóż on z autem pocznie, można sobie włożyć między bajki bo jak często by to robił? Raz, dwa razy na rok? Przez pozostałe weekendy będzie siedzieć przed telewizorem na sofie z pilotem i jadł to co żona podstawi. Centrum i okolice mają swoich mieszkańców którzy będą z niego regularnie korzystać jeśli będą ku temu warunki. Ale nie w smrodzie spalin i w slalomie między autami na chodnikach

        • 4 2

      • pierwsze zdanie powyższego wpisu ma sens jedynie wtedy

        gdy autor myśli, że samochód jest jedynym sposobem poruszania się po mieście i docierania do jego centrum, co jest nieprawdą. Mentalne przyspawanie do fotela samochodu przejawia się w bardzo wielu formach, warto jednak popracować wyobraźnią i przestać pisać bałamutne teksty.

        • 1 4

    • Bardzo dużo

      bo to właśnie przez szwedzki model gospodarki (wysokie ceny, wysokie podatki, ale i wysokie zarobki) te ceny są takie wysokie, a najlepszym dowodem na to są ceny komunikacji miejskiej, które również są bardzo wysokie.

      • 4 1

  • Zapraszam do Oslo. Stawki za parkowanie i mandaty jeszcze lepsze, a znaki niemal identyczne.

    • 29 3

  • (3)

    Będzie tylko gorzej

    • 17 3

    • Bo tu chodzi o Agendę 2030

      • 6 1

    • zależy dla kogo

      dla osób z wyobraźnią i odwagą na pewno znajdą się sposoby na poprawę warunków poruszania się po mieście uwalnianym stopniowo od nadmiaru samochodów.

      • 2 1

    • Nie martw się - masz mieć wszystko b.drogo bo UEkologicznie ;) Bo tak ci UE nakaże a jak nie to kary!

      • 1 1

  • Co za głupota by porównywać cany między polską a szwecją bez uwzględnienia średnich zarobków (2)

    • 40 5

    • Tam placisz 25 pln/h (1)

      U nas 5 pln/h i zarabiasz odpowiednio mniej ..geniuszu;)

      • 3 5

      • W artykule sugerują że ceny w trójmieście są niskie bo w szwecji tak drogo

        .. "geniuszu". analfabetyzm?

        • 5 4

  • (2)

    Mieszkaniec Sztokholmu był zdziwiony jadąc trójmiejską dziurawą ulicą, skąd te dziury? Przecież płacicie podatki!
    Może niech waaadza zacznie naśladować Szwedów w inny sposób.

    • 49 1

    • gdyby nie było nadmiaru samochodów to i dziur byłoby w drogach mniej (1)

      potrafisz skojarzyć takie proste zależności?

      • 0 7

      • dziury

        to woda, mróz i sól... Oraz brak myślenia.

        Samochody je jedynie ujawniają, jak wywoływacz zdjęcia.

        • 4 1

  • ...

    Czyli biorąc pod uwagę średnią cenę ze wszystkich stref i wysokość wynagrodzeń, to parkowanie w Sztokholmie jest 3-4 razy tańsze.

    • 39 4

  • Czyli u nas jest dobrze, (1)

    bo gdzieś w świecie inni mają gorzej.

    • 30 6

    • u nas mogłoby być lepiej również wtedy, gdyby opłaty za parkowanie byłyby wyższe

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane