- 1 Tunel czy pasy: co wybierają piesi? (173 opinie)
- 2 Nocny hałas z lotniska. Cena za rozwój? (360 opinii)
- 3 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (70 opinii)
- 4 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (72 opinie)
- 5 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (131 opinii)
- 6 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (429 opinii)
"Magisterka" pisze się sama...
Szkoły wyższe starają się zabezpieczyć przed nieuczciwymi studentami. Jakie działania chroniące przed niesamodzielnymi pracami podjął Uniwersytet Gdański?
- Studenci muszą podpisywać oświadczenie, że przedłożona przez nich praca dyplomowa została wykonana samodzielnie i nie narusza praw autorskich, interesów prawnych i materialnych innych osób. Może się to wydawać oczywiste, ale jednak zabezpiecza w pewien sposób uczelnię przy ewentualnych, dalszych postępowaniach dyscyplinarnych - wyjaśnia rzecznik prasowy uczelni, Beata Czechowska - Derkacz.
Z tym problemem wykładowcy walczą na różne sposoby. Promotorzy znają możliwości studenta i powinni poznać, kiedy nie jest to własna twórczość... W najlepszym wypadku zakończy się to pisaniem pracy od nowa. Studenci Uniwersytetu Gdańskiego przyznają, że zjawisko sprzedaży prac magisterskich i licencjackich jest powszechne:
"W internecie można znaleźć tego typu oferty, ceny różne. Zależy to m.in. od tego, czy ta praca była już wielokrotnie wykorzystywana."; "Znam wiele osób, które kupują prace. Sama nie skorzystałabym z wielu powodów. To nieuczciwe , poza tym, jaka jest gwarancja, że magisterka będzie dobrze napisana."; "Mam kolegę, który zlecił komuś napisanie pracy dyplomowej za 1200 zł. On dużo pracuje i praktycznie nie ma czasu na inne obowiązki." - oto wypowiedzi niektórych z nich.
Studenci zapominają jednak, że skorzystanie z kupionych prac może mieć przykre skutki. W przypadku kradzieży własności intelektulanej może zostać wszczęte przeciwko nim postępowanie karne.
Opinie (112)
-
2005-01-18 16:49
A po co sie klocic?
Skoro na prywatnych uczelniach wykladaja ludzie z panstwych?
Mam znajomych stujacych na WSKS i nie maja zadnych zastrzezen do swojej szkoly.- 0 0
-
2005-01-18 16:53
jak się trafi na promotora, który twierdzi, że student sam pisze pracę i ma ją oddać po napisaniu, to nie bardzo jest możliwa ocena zdolności i możliwości studenta. ale jak któs kupi pracę, to na obronie wszystko można sprawdzić. nie da się przygotować z cudzej pracy. chyba że ktoś ma układy z komisją albo dużo szczęścia.
- 0 0
-
2005-01-18 17:41
A nie zdarza się odwrotnie? Że ktoś napiszę pracę sam a na obronie podejrzewają go, że kupił.? Łatwo tu o pomówienie chyba. I prosta droga do skorumpowania komisji.
Teoretyzuję tylko, bo za moich czasów nie kupowało sie prac. Chociaż moja koleżanka z roku nie obroniła swojej pracy. Podobno prawie nic nie wiedziała na jej temat. I głupio wyszło, bo na wieczór zaprosiła już gości. Może to ona była jedna z pierwszych z tych co chcą łatwo szybko i bezboleśnie. Z drugiej strony sporo moich znajomych w ogóle nie podjęło pracy w zawodzie i wcale nie zamierzali tego robić. A studia skończyli tylko, żeby lepiej wyglądać w towarzystwie.- 0 0
-
2005-01-18 18:45
dość płytko drążycie temat
wszystko zaczyna się we wczesnym dzieciństwie w domu rodzinnym i najbliższym otoczeniu
życiowe cwaniactwo często mylone z inteligencją kiełkuje od dziecka karmione opowieściami jaki tato cwany bo orżnął klienta jak mama nie kasuje biletów by zaowocować w wieku dojrzałym kupionym dyplomem
to jest naturalna konsekwencja tego co sie jaś nauczył- 0 0
-
2005-01-18 19:33
Gallux
I z przekonania, że "ściągnąć" od kolegi można, bo to nikomu nie szkodzi, i że Urząd Skarbowy oszukiwać wolno, bo to przecież nic złego, i że "kapować nie wolno", nawet jeśli widzisz jak ktoś kradnie samochód sąsiada, itepe itede.
- 0 0
-
2005-01-18 19:34
ale jaka kradziez!!!!
Skoro "oficjalnie" kupione, to znaczy, ze NIE kradzione, hehe.
Nie wiem, czy sprzedawca zalozy sprawe do sadu o podstepne pozbawienie go praw autorskich do czegos, co jawnie chcial sprzedac;)- 0 0
-
2005-01-18 19:47
Bez sensu
Ja właśmnie pisze prace, zajmuje to dość sporo czasu,ale mam satysfakcje,że ona jest mojego wykonania i na obronie bede wiedziala o czym mówie :o)
- 0 0
-
2005-01-18 20:03
az,
to chyba NIE TAK. Dyplom mgr czy wyżej dostajesz za spłodzenie i obronę PRZEZ SIEBIE pewnej pracy, a nie za jej zakup. Już w momencie zakupu popełniasz przestępstwo. Jeśli na obronie okazuje się, że bladego pojęcia nie masz o "swojej" pracy, albo masz to pojęcie baaardzo nikłe, to oznacza, że NIE JESTEŚ JEJ AUTOREM.
I w łeb, i pała, i kara plus konieczność podania (wraz z paroma zdjęciami obrzydliwej, oszukańczej fizis) do naczalstwa uczelnianego, by zechcieli zezwolić na ponowne przystąpienie do pisania nowej pracy...znów się rozmarzyłam, cholercia.
I jeszcze moja DOBRA rada: uważaj, jakbyś zechciał kupić sobie auto z odzysku, bo choć za nie zapłacisz, ale jak się okaże kradzione, to przepadnie (zgodnie z prawem).- 0 0
-
2005-01-18 20:13
wyższe wykształcenie się zdobywa (przez 5 lat) a nie kupuje
tylko wtedy warte jest szacunku- 0 0
-
2005-01-18 20:25
Mama
5 lat to minimum. Niektorzy cale zycie zdobywają.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.