• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Magisterka" pisze się sama...

Alicja Kosicka
18 stycznia 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
"Piszę prace dyplomowe na zamówienie - szeroki wybór tematów." Takie ogłoszenia nie są rzadkością. To lenistwo, brak czasu czy zwykła głupota? Stawki zależą od tematu, rodzaju uczelni i terminu. Za magisterkę trzeba zapłacić ponad 1000 zł, ale zdarzają się oferty za 200.

Szkoły wyższe starają się zabezpieczyć przed nieuczciwymi studentami. Jakie działania chroniące przed niesamodzielnymi pracami podjął Uniwersytet Gdański?

- Studenci muszą podpisywać oświadczenie, że przedłożona przez nich praca dyplomowa została wykonana samodzielnie i nie narusza praw autorskich, interesów prawnych i materialnych innych osób. Może się to wydawać oczywiste, ale jednak zabezpiecza w pewien sposób uczelnię przy ewentualnych, dalszych postępowaniach dyscyplinarnych - wyjaśnia rzecznik prasowy uczelni, Beata Czechowska - Derkacz.

Z tym problemem wykładowcy walczą na różne sposoby. Promotorzy znają możliwości studenta i powinni poznać, kiedy nie jest to własna twórczość... W najlepszym wypadku zakończy się to pisaniem pracy od nowa. Studenci Uniwersytetu Gdańskiego przyznają, że zjawisko sprzedaży prac magisterskich i licencjackich jest powszechne:
"W internecie można znaleźć tego typu oferty, ceny różne. Zależy to m.in. od tego, czy ta praca była już wielokrotnie wykorzystywana."; "Znam wiele osób, które kupują prace. Sama nie skorzystałabym z wielu powodów. To nieuczciwe , poza tym, jaka jest gwarancja, że magisterka będzie dobrze napisana."; "Mam kolegę, który zlecił komuś napisanie pracy dyplomowej za 1200 zł. On dużo pracuje i praktycznie nie ma czasu na inne obowiązki." - oto wypowiedzi niektórych z nich.

Studenci zapominają jednak, że skorzystanie z kupionych prac może mieć przykre skutki. W przypadku kradzieży własności intelektulanej może zostać wszczęte przeciwko nim postępowanie karne.
Hit FMAlicja Kosicka

Opinie (112)

  • A po co sie klocic?

    Skoro na prywatnych uczelniach wykladaja ludzie z panstwych?
    Mam znajomych stujacych na WSKS i nie maja zadnych zastrzezen do swojej szkoly.

    • 0 0

  • jak się trafi na promotora, który twierdzi, że student sam pisze pracę i ma ją oddać po napisaniu, to nie bardzo jest możliwa ocena zdolności i możliwości studenta. ale jak któs kupi pracę, to na obronie wszystko można sprawdzić. nie da się przygotować z cudzej pracy. chyba że ktoś ma układy z komisją albo dużo szczęścia.

    • 0 0

  • A nie zdarza się odwrotnie? Że ktoś napiszę pracę sam a na obronie podejrzewają go, że kupił.? Łatwo tu o pomówienie chyba. I prosta droga do skorumpowania komisji.
    Teoretyzuję tylko, bo za moich czasów nie kupowało sie prac. Chociaż moja koleżanka z roku nie obroniła swojej pracy. Podobno prawie nic nie wiedziała na jej temat. I głupio wyszło, bo na wieczór zaprosiła już gości. Może to ona była jedna z pierwszych z tych co chcą łatwo szybko i bezboleśnie. Z drugiej strony sporo moich znajomych w ogóle nie podjęło pracy w zawodzie i wcale nie zamierzali tego robić. A studia skończyli tylko, żeby lepiej wyglądać w towarzystwie.

    • 0 0

  • dość płytko drążycie temat
    wszystko zaczyna się we wczesnym dzieciństwie w domu rodzinnym i najbliższym otoczeniu
    życiowe cwaniactwo często mylone z inteligencją kiełkuje od dziecka karmione opowieściami jaki tato cwany bo orżnął klienta jak mama nie kasuje biletów by zaowocować w wieku dojrzałym kupionym dyplomem
    to jest naturalna konsekwencja tego co sie jaś nauczył

    • 0 0

  • Gallux

    I z przekonania, że "ściągnąć" od kolegi można, bo to nikomu nie szkodzi, i że Urząd Skarbowy oszukiwać wolno, bo to przecież nic złego, i że "kapować nie wolno", nawet jeśli widzisz jak ktoś kradnie samochód sąsiada, itepe itede.

    • 0 0

  • ale jaka kradziez!!!!

    Skoro "oficjalnie" kupione, to znaczy, ze NIE kradzione, hehe.
    Nie wiem, czy sprzedawca zalozy sprawe do sadu o podstepne pozbawienie go praw autorskich do czegos, co jawnie chcial sprzedac;)

    • 0 0

  • Bez sensu

    Ja właśmnie pisze prace, zajmuje to dość sporo czasu,ale mam satysfakcje,że ona jest mojego wykonania i na obronie bede wiedziala o czym mówie :o)

    • 0 0

  • az,

    to chyba NIE TAK. Dyplom mgr czy wyżej dostajesz za spłodzenie i obronę PRZEZ SIEBIE pewnej pracy, a nie za jej zakup. Już w momencie zakupu popełniasz przestępstwo. Jeśli na obronie okazuje się, że bladego pojęcia nie masz o "swojej" pracy, albo masz to pojęcie baaardzo nikłe, to oznacza, że NIE JESTEŚ JEJ AUTOREM.
    I w łeb, i pała, i kara plus konieczność podania (wraz z paroma zdjęciami obrzydliwej, oszukańczej fizis) do naczalstwa uczelnianego, by zechcieli zezwolić na ponowne przystąpienie do pisania nowej pracy...znów się rozmarzyłam, cholercia.
    I jeszcze moja DOBRA rada: uważaj, jakbyś zechciał kupić sobie auto z odzysku, bo choć za nie zapłacisz, ale jak się okaże kradzione, to przepadnie (zgodnie z prawem).

    • 0 0

  • wyższe wykształcenie się zdobywa (przez 5 lat) a nie kupuje
    tylko wtedy warte jest szacunku

    • 0 0

  • Mama

    5 lat to minimum. Niektorzy cale zycie zdobywają.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane