• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niby kryzys, a sprzedawcy nie dbają o klientów

Michał Sielski
8 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
W niektórych sklepach towar można oddać od ręki. Ale są też takie, w których jest to nie lada problem. W niektórych sklepach towar można oddać od ręki. Ale są też takie, w których jest to nie lada problem.

Mogłoby się wydawać, że w dobie informacji o kryzysie sprzedawcy będą na nas chuchać i dmuchać. Nic bardziej mylnego - biura rzeczników konsumentów przeżywają oblężenie niezadowolonych i lekceważonych klientów. Niewiele firm inwestuje w długotrwałe relacje, liczy się tu i teraz.



Zdarzyło ci się reklamować zakupiony towar lub usługę?

Pan Przemysław z Gdańska miał ostatnio przykrą przygodę. W niedzielny wieczór jego żona omal nie straciła oka. I nie stało się to podczas gry w paintball, ale... wylegiwania się na kanapie.

- Żona położyła głowę na niedawno kupionej poduszce i od razu zerwała się ze skaleczeniem na twarzy. Okazało się, że w poduszce znajdował się fragment klipsa z ostrym końcem, jakiego sklepy używają do zabezpieczenia towaru przed kradzieżą. Mało brakowało, a doszłoby do tragedii - relacjonuje pan Przemysław.

Nasz czytelnik postanowił poinformować o incydencie sklep, w którym kupił poduszkę. Skontaktował się z centralą, opisał zdarzenie i otrzymał zapewnienie, że taka sytuacja na pewno się nie powtórzy, a w gdańskim sklepie w Galerii Bałtyckiej będzie mógł odebrać w ramach przeprosin bon na zakupy.

Sęk w tym, że gdy wrócił do sklepu, żaden z pracowników nie wiedział o czym mówi.

- Nie chodzi mi o bony, bo najgorsze w tej sprawie jest to, że obsada sklepu nie tylko nie przeszła żadnego szkolenia, ale nikt ich nawet nie poinformował, że coś robią źle. Czy komuś musi się coś stać, by zaczęli myśleć? - denerwuje się pan Przemysław.

Mogłoby się wydawać, że w dobie rosnącego bezrobocia, spowolnienia gospodarczego i malejącego popytu, takie zachowanie jest nie do pomyślenia. Przecież nie raz dowiedziono, że zadowolony klient wraca do sprzedawcy - nawet jeśli miał kłopot z towarem, ale reklamację szybko załatwiono. Nic z tego, dla handlowców najwyraźniej liczy się tu i teraz - skupiają się na jak najwyższej sprzedaży, nie dbając o podtrzymywanie relacji z klientami.

- Od lat trafia do nas coraz więcej skarg od klientów. To stała tendencja. Wprawdzie nie można bezpośrednio ocenić po tym czy ilość zadowolonych klientów także nie rośnie, ale niezadowolonych jest coraz więcej - przyznaje Joanna Popik z biura miejskiego rzecznika konsumentów w Gdańsku.

Coraz więcej skarg trafia od klientów sklepów internetowych i umów zawieranych na odległość, ale rośnie także liczba niezadowolonych z obsługi przez "tradycyjnie" działających przedsiębiorców. A efekty takich działań mogą być dla firm druzgocące. Począwszy od stron internetowych, które uruchamiają uważający się za pokrzywdzonych, a skończywszy na spadku sprzedaży, który wynika ze złej opinii powtarzanej nie tylko w internecie.

- W dzisiejszych czasach przepływ informacji jest tak szybki, że zła obsługa klienta może wręcz zniszczyć firmę, a na pewno znacznie wpłynąć na jej wyniki - podkreśla Piotr Piotrowski, właściciel firmy Piotrowski PR.

Za przykład podaje choćby znanego producenta słodyczy - firmę Wedel. Gdy prawnicy przedsiębiorstwa zaczęli wysyłać pisma do kobiety, która na jednej z internetowych stron zamieściła własny przepis na "ptasie mleczko", na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać.

- Wystarczył jeden post na Facebooku, który ludzie zaczęli sobie udostępniać i za chwilę o sprawie wiedziało kilkadziesiąt tysięcy osób. A to grupa o wielkości miasteczka. Koszty, jakie firma musiała ponieść na odbudowę wizerunku, były z pewnością ogromne. Reasumując: można dużo stracić, gdy zamiast zainwestować w szkolenie pracownika, trzeba płacić za błędy, które on popełni. Koszty takich działań są niebotycznie wyższe niż wyszkolenie pracowników - podsumowuje Piotrowski.

Opinie (459) 9 zablokowanych

  • Wbijcie sobie do głowy - nie ma żadnego kryzysu. Jest narzędzie polityczne, polagające na przejmowaniu kontroli zadłuzających (2)

    • 16 5

    • popieram (1)

      nie ma kryzysu - to dla mnie troche wymysl nieudacznikow i malkontentow, ktorzy pierw sami wycenili swoje mozliwosci na 2500 brutto i przyjeli prace, a teraz narzekaja, ze mala im placa...Rynek 3miejski jest preznie rozwijajacym sie - nowe firmy wchodza na rynek, nowi inwestorzy, nowe miejsca pracy zarowno dla tych, zwanych humanistami, jak i informatykow - programistow, czy szeroko rozumianych ekonomistow. Ja nie dorabiam teorii i nie narzekam, bo uwazam ze kazdy jest kowalem wlasnego losu.

      • 2 5

      • co ty waćpan pitolisz

        • 2 1

  • Jedna z technik manipulacji. Nazywa się "wrażenie niedostępności". (8)

    Im bardziej sprzedawcy nie zależy na sprzedaży i im bardziej chamski jest, tym bardziej polaczek myśli, że musi się starać żeby to kupić.

    • 11 9

    • ale to klient płaci im pensje,a jak nie kupi to i pensji nie dostaną proste? (6)

      • 5 3

      • (1)

        dlatego trzeba jeszcze większego focha walić, wtedy polactwo więcej kupuje

        • 5 5

        • ja tez strzelam focha i mam gdzieś taką panią naburmuszoną

          • 4 1

      • (3)

        jak słyszę taki tekst, że to szanowny klient swoimi marnymi groszami płaci mi pensję i że na dodatek mam skakać wokół niego jak piesek, to śmiech mnie ogarnia. Skoro twierdzi, że to klient mi płaci więc jaka płaca taka praca!

        • 2 2

        • a co myślisz,że pensja tak poprostu ci z nieba spada? a moze dostajesz sztabki złota w formie pensji? (2)

          co za buc, skończył zapewne gimnazjum.Idź na bezrobotne i siedź w domu

          • 1 1

          • (1)

            nie, przychodzi taki kmiotek jak ty, płaci 20zł z łaską i pretensjami, że nie dostał rabatu i wielce jest utwierdzony w przekonaniu, że zbawił od głodu i nędzy nieudolną kasjerkę. Niewiarygodne. Owszem skończyłam gimnazjum jak i jeszcze kilka innych szkół w przeciwieństwie do ciebie (specjalnie z małej litery)

            • 0 3

            • sorry ale gimnazjum nic nie daje, dobrze,że jestem starszy i mnie to nie dotknęło

              gimbusy myślą,że kasa z nieba spada.Widocznie kasa wogóle wg ciebie nie jest potrzebna do życia,a firmy budowlane bankrutują przez co? nie przypadkiem przez brak kasy?

              • 0 0

    • waginy naburmuszone

      nie mają pojęcia o sprzedawaniu

      • 1 0

  • Ten pan Przemysław to jakiś nie teges... (4)

    Kupił w sklepie poduszkę a żali się centrali więc skąd w sklepie mieli wiedzieć,że coś wyszło nie tak prawda no ale są ludzie mądrzejsi i Ci mniej wszak mamy kryzys i klient MUSI być głupi i nic nie wiedzieć.To ostatnio jest w modzie powiedzenie ja jestem klient nic nie muszę hehe

    • 21 6

    • Pan Przemysław (3)

      jest jednym wielkim donosicielem. Nie został jego zdaniem dostatecznie dobrze potraktowany w sklepie, to już biegnie ze skargą do gazety. Ja bym jeszcze telewizję wezwała. Ludziom to się w d..pach poprzewracało.

      • 10 3

      • klipsy (2)

        to klipsy. My sprzedawcy/kasjerzy jesteśmy ludźmi i czasem coś ujdzie naszej uwadze. Wystarczy sprawdzić w domu najpierw zakup, a dopiero później używać. Ja na miejscu Pana Przemysława poszłabym do sklepu osobiście. Otrzymałby przeprosiny a kasjer miałby zj*ebkę od kierownika i do końca życia by pamiętał, żeby sprawdzić kilka razy każdy oklipsowany artykuł

        • 8 3

        • tak jasne, chyba nie wiesz jacy bywają kierownicy w sklepach (1)

          klienta mają jeszcze głębiej niż sprzedawcy

          • 2 1

          • Nie mierz wszystkich swoją miarą. Pracuję w biznesie więc wiem, nie mądrz się, skoro Ty tego nie doświadczyłeś :]

            • 2 2

  • Ja zawsze omijam sklepy, gdzie jest miła sympatyczna obsługa. (4)

    To oznacza, że nikt u nich nie kupuje i wychodzą z siebie, żeby zachęcić klientów.
    W sklepach, gdzie sprzedawczyni nie zależy na sprzedaży oznacza, że ma tak wysokie obroty i tak dużo klientów, że może sobie na to pozwolić. A skoro tyle ludzi kupuje, to znaczy, że warto.

    • 10 23

    • a ja robie zdjęcie takowej obsługi i wysyłam do zarządu firmy (2)

      • 1 5

      • (1)

        a za robienie zdjęć możesz zaraz zapłacić karę za robienie zdjęć bez zgody pracownika!

        • 3 1

        • traf do mnie i zrob zdjecia to zaciagne cie na zaplecze i bedziesz czekał/a na policję a firma pozwie cię do sądu poniesiesz koszty sądowe i będziesz musiał/a zapłacić firmie odszkodowanie

          • 3 1

    • błędne myślenie - sprzedawczyni nie zależy na sprzedaży, bo ma tak małe obroty i tak mało zarabia, że i tak jej nie zwolnią bo innej nie znajdą !!!

      • 12 2

  • Mnie też mają w nosie. NOVA Paweł Nowak ODRADZAM BUTY OD NICH (16)

    Sklep pod adresem:
    ul. Podmłyńska 1/5A, 80-855 Gdańsk
    Oto nasza historia:

    Moja partnerka zakupiła buty (balerinki) w tym sklepie w Gdańsku 30 czerwca.

    Buty nie było drogie, bo kosztowały 40 zł, ale to z kolei nie powód, aby rozpadły sie po miesiącu (pękła podeszwa jednego buta)

    Do reklamacji zaniosłem je 4 września i tu pierwsze zaskoczenie, bo sprzedawczyni poinformowała mnie, iż na buty sa tylko 3 m-ce gwarancji (wydawało mi sie ze 12 m-cy) ale nie robiłem z tym problemu ponieważ i tak mieściłem się w tym przedziale.

    Bardziej zbulwersowała mnie odpowiedź, na którą czekałem 14 ustawowych dni. W odpowiedzi otrzymałem ewidętny szablon sklepu (nie rzeczoznawczy) bez daty, nr sprawy, rodzaju obuwia, z którego wynikało, iż powodem jest zła konserwacja i wielokrotne zamoczenia obuwia...

    Nie zgadzamy się z tą opinią, ponieważ buty typu balerinki są obuwiem typowo letnim a chodzenie w nich mokrych natychmiast skończyłoby się przemoczeniem nogi a co za tym idzie przeziębieniem.

    Pracownicy nie chcą na ten temat rozmawiać.
    Pracownice "pseudo celebrykti" bardzo nieprzyjemne

    • 31 9

    • do rzecznika praw konsumenta

      się wybierz i wygrasz

      • 7 1

    • zwróć uwagę na różnicę między gwarancją a ustawą (4)

      Gwarancja to coś co masz od sprzedawcy albo producenta - może trwać 3 miesiące, a może 20 lat. Możesz tam mieć różne warunki (że np. będziesz przegląd samochodu robił tylko w ich firmowym warsztacie).

      Natomiast jest też ustawa o "szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej" i tam masz 2-letnią gwarancję ustawową. Poczytaj dokładnie, bo często sprzedawcy udają, że nie wiedzą/ nie ma czegoś takiego.

      • 8 0

      • dziękuję Ci za odpowiedź (3)

        w przypadku 3 miesiecy ustalonych przez sprzedawcę - i tak mieścimy się w tym terminie.
        problem bo nie chce uwzglednić reklamacji
        i tu zostaje dobrowolny sad konsumencki albo sprawa cywilna i tyle w temacie ochrony przez Państwo i ustawy i inne paragrafy.

        • 0 0

        • masz rację i nie masz ;) (2)

          "Ochrona przez państwo" to właśnie sąd, bo niby jak to państwo "i inne paragrafy" miałoby wpłynąć na sprzedawcę? Ustawa sama Ci butów nie wymieni ;)

          A co do sądu, to zanim do niego pójdziesz spróbuj napisać pismo. Skoro sprzedawczynie Cię olewają, napisz "mądre pismo" (to przykre, że jak wstawisz kilka arytkułów z ustawy, to nagle sprzedawca staje się milszy...) i wyślij je poleconym. Pewnie zmienią zdanie ;)

          • 1 0

          • (1)

            poza tym jest jeszcze Federacja Konsumentów - oni udzielą Ci wszelkich porad, jakich potrzebujesz. Nie musisz w ogóle znać się na prawie handlowym. Powodzenia i nie daj się cwaniarom.

            • 1 1

            • Prawo handlowe :)

              S.A., z o.o.o itp.

              • 1 1

    • Polecam sąd konsumencki. Masz ustawowe 24 miesiące na reklamację z tytułu niezgodności towaru z umową (nie mylić z gwarancją). (1)

      Do tego do 6 miesięcy od zakupu istnieje domniemanie, iż wada istniała juz przy zakupie i nie musisz niczego udowadniać. Masz bardzo duże szanse na wygraną.

      • 7 1

      • dziękuję Ci za odpowiedź

        już orientowałem się w temacie sądu
        jest on dobrowolny i sprzedawca musi się zgodzić. Widząc jego podejście i szablonowe pisna nie wierzę aby chciał podjąć temat

        • 0 0

    • (2)

      kto kupuje buty za 40 zł i mysli że bedzie w nich chodzil nie wiadomo ile... to są buty jednorazowe

      • 5 6

      • To powinno to pisać czarno na białym. Uwaga: buty na jeden raz, najlepiej do trumny! (1)

        Jeżeli stoją na półce obok innych butów, to mam prawo rozumieć, że kupuję buty, a nie atrapy

        • 10 0

        • teoretycznie tak, a jak jest w praktyce - każdy wie

          Co nie zmienia faktu, że pani, która je kupiła, ma pełne prawo żądać wymiany. I tak w kółko, bo za każdym razem termin 2-letni się przedłuża :))

          • 4 0

    • ale głupi jesteś ! Mogłeś kupic swojej partnerce buty za 5 zł

      • 0 1

    • super ceny

      niestety, większość butów też typu: "jednorazowego" użytku. Zakupione przeze mnie na wiosne półbuty, we wrześniu miały już dziury w podeszwie. Oczywiście reklamację pani grzecznie przyjęła, a po 2 tyg jak ponownie poszlam do sklepu, otrzymałam informację, że reklamacji nie uwzględniono, poniewaz to zwykłe zużycie obuwia... I osoba która przyjmowała reklamację dobrze wiedziała że będzie taka odpowiedź, ale każdy ma prawo złożyc reklamację (cudownie). Teraz po prostu przestałam wierzyć w dobre buty za 60 zł. Albo tanie i jednorazowe, albo droższe i na dłużej.

      • 0 0

    • Reklamacje butów to polska narodawa specjalność.

      Nikt nie będzie na polski rynek produkował specjalnych wersji obuwia. Wytrzymujących dwa lata noszenia, wszystkie pory roku, przemoczenia itp. Buty kosztują tyle samo co odzież i mniej więcej tak samo są trwałe. 3, 6, 12 miesięcy w zależności od modelu, użytych materiałów, dbałości wykonania itp. Ustawie o sprzedaży konsumenckiej z 2002 roku podlegają wszystkie produkty nie spożywcze. Nikt nie robi zapałek, co palą się dwa lata. Butów też nie będzie. O higienie w takich butach lepiej nie wspominać.

      • 1 2

    • Re: Mnie też mają w nosie. NOVA Paweł Nowak ODRADZAM BUTY OD NICH

      Niestety, bardzo nie życzliwe podejście obsługi sklepu do klienta. Szkoda, że obecnie w czasach silnej konkurencji i walki o każdego klienta, takie osoby wciąż znajdują zatrudnienie. Najbardziej oburzający jest fakt nie uznawania reklamacji obuwia, które dosłownie po 2 m-cach użytkowania ma dziury w podeszwie. Obuwie nie było tanie, kosztowało prawie 200zł. Gorąco NIE polecam!

      • 0 0

    • Re: Mnie też mają w nosie. NOVA Paweł Nowak ODRADZAM BUTY OD NICH

      Spotkała mnie podobna sytuacja.
      Zapewne obuwia bym nie reklamowała, ale fakt, że kosztowały niemalże 200zł wzbudził we mnie złość. Po 2 miesiącach zrobiły się dwie wielki dziury wielkości kciuka.

      Sytuacja jak powyżej. Pani twierdzi, że na reklamację mam 3 miesiące. Nie kłócę się , bo podobnie mieszczę się w tym terminie. Ależ jakie było moje zdziwienie po nieuwzględnieniu reklamacji. Na druku, który otrzymałam nie widniała nawet pieczątka producenta tylko pieczątka sklepu pana Pawła Nowaka oraz podpis jego pracownicy.

      Poza tym kultura osobista pani sprzedawczyni (blondynki w ciemnych okularach) nie do opowiedzenia. Ta kobieta powinna sprzedawać co najwyżej kartofle!! Usilnie próbowałam złożyć skargę na tę panią, jednak kontakt z właścicielem jest utrudniony.

      Zazwyczaj nie mam czasu i ochoty latać po urzędach ochrony konsumentów, ale tym razem nie odpuszczę niegrzecznego zachowania sprzedawczyni oraz faktu nie rozpatrzenia reklamacji.

      Nigdy więcej nie skorzystam z usług tego sklepu.

      • 2 0

  • Kiedyś pracowałem w sklepie..

    teraz mam spokojną pracę na budowie i nigdy więcej pracy z ludzmi, którzy przychodzą do sklepu i otwierają ryja mimo, że nic nie mają ciekawego do powiedzenia, najgorsi są emeryci co im się w domu nudzi, przychodzili i pociskali swoje opowieści życiowe przez 15minut o niczym i nic nie warte.

    • 35 3

  • A jak zachowuje się klient ? (44)

    A jak zachowuje się klient ?

    Czy wchodząc do sklepu mówisz "dzieńdobry" ?
    Czy traktujesz obsługę sklepu jak maszynę która ma nabić twój towar i wydać reszte ?

    Ludzie obudźcie się bo aż wstyd się robi.
    Na co dzień pracuję w sklepie i widzę co się dzieje.

    zero kultury!

    Gada taki burak przez telefon, ani dzieńdobry, ani pocałuj mnie w d*pe. Rzuci towar na lade i zadowolony!

    • 87 10

    • taka jest w Polsce mentalność. Klient ma pierwszy się przywitać. (35)

      i obowiązkowo zdjąć nakrycie głowy przed Jaśnie Państwem Sprzedającym, bo jak nie to wyp... ze sklepu.

      • 8 26

      • (1)

        następnie oczy w podłogę, cichutko towar z koszyka na taśmę, pieniądze (odliczone) do rączki księzniczki na kasie i ze słowami 'przepraszam, że przeszkodziłemw piciu kawy' ulotnic się ze sklepu.

        • 10 20

        • z burakami z tego forum nie wygrasz :)))

          • 10 1

      • opinia (22)

        Powiem tak długi czas byłam ekspedientką w sklepie niestety usłyszeć odpowiedz na Dzieńdobry które mówiłam do każdego klienta było niezmiernie żadkie i to ludzie powinni się obudzić bo sprzedawca jest często bardziej kulturalny jak klient

        • 23 7

        • to działa w dwie strony (1)

          Chamstwo jest wszędzie.

          U mnie w warzywniaku zawsze mówię "dzień dobry", "proszę" jak daję pieniądze, "dziękuję" jak dostaję resztę i "do widzenia" jak wychodzę. Natomiast Pani Krowa nigdy nie używa tych słów. I zawsze myślę czy 1) być miłą dla chamki, 2) olać ją tak jak ona mnie (ale jakoś tak głupio być chamem ;) czy 3) spytać ironicznie czy nie dosłyszała mojego "dzień dobry"...

          • 14 2

          • Bo "Pani Krowa", jak ja nazywasz, widzi Panią Krowę wchodzącą do sklepu.

            • 1 1

        • (19)

          W jednym z większych sklepów samoobsługowych obsługa (nie wyrózniająca się z tłumu) zaczęła mówic klientom "dzień dobry".

          Na początku myślałam, że to jakaś znajoma wita znajomą za moimi plecami i nie odpowiadałam.

          • 4 3

          • I to świadczy o Tobie, Prostaczko! (18)

            Bo gdybyś jako pierwsza (czyt. jak należy!) powiedziała "dzień dobry" podchodząc do kasy, to słowa kasjerki byłyby odpowiedzią i nie dziwiły Cię. A tak podeszłaś jak (opisana wyżej Krowa) do kasy niedość, że nie mówiąc dzień dobry, to jeszcze tak olewczo traktując kasjerkę, że nie zauważyłaś, że mówi do Ciebie.

            Przykre to.

            • 5 6

            • a myślałam, że czytania ze zrozumieniem uczą w podstawówce? (4)

              Powtarzam jeszcze raz dla inteligentnej inaczej:
              Wchodze do duzego sklepu samoobsługowego, a nie do kasy, i nie odróżniam obsługi od klientów.

              • 3 3

              • (1)

                jak nie odróżniasz obsługi od klientów, to na prawdę nie jest powód do dumy! :D

                • 2 1

              • Twoja ortografia też nie jest powodem do dumy

                • 1 3

              • Jak widać myślenie jest u Ciebie dość opóźnione...

                Ale dobrze, że jednak skumałaś, że jest to obsługa. Lepiej późno niż wcale ;)

                • 1 3

              • otwórz oczy to pomaga bardziej zrozumieć co się w koło ciebie dzieje

                • 0 0

            • (12)

              Nie podeszłam jeszcze do żadnej kasy, a po iluś minutach "dzień dobry" mówi do mnie ktoś, kogo biorę za klienta.

              Czy jeszcze kilka razy to powtórzyć wielkimi literami, żebyś przeczytała ze zrozumieniem? ;)

              • 4 1

              • (8)

                Doprawdy, to straszna sytuacja, że ktoś nieznajomy mój Ci DZIEŃ DOBRY! I po jakimś czasie okazuje się, że to pracownik sklepu! W zamian za to trzeba się wypiąć, zachować dumnie i z oburzeniem na twarzy nic nie odpowiedzieć! Ja pierdykam, co za ludzie... Widać, że manier z domu nie wyniosłaś, bo gdyby tak było, odpowiedziałabyś coś na to, choćby uśmiechem.

                • 4 4

              • (7)

                Nie mam do Ciebie pretensji, że przeczytanie kilku linijek ze zrozumieniem przekracza Twoje możliwości intelektualne. W końcu dlatego pokarało Cie pracą przy kasie, nieprawdaż?

                • 2 4

              • (6)

                Nie jestem osobą o nicku andzia, ale muszę się odezwać bo z tym pokaraniem pracą przy kasie to już przesadziłaś! Myślisz, że jak dostałaś pracę w firmie u tatusia, albo w biurze za biureczkiem po znajomości to jesteś lepsza! Takich prostaków w ogóle nie powinni nawet do sklepu wpuszczać, a co dopiero dyskutować. Zero szacunku, ani do drugiego człowieka, ani do jego pracy. Na temat "dzień dobry" w ogóle nie będę z tobą dyskutować bo i tak nie załapiesz!!

                • 3 3

              • A i dla jasności. Nie pracuje na kasie, ale nie pozwolę w tak prostacki sposób oceniać innych

                • 1 2

              • (4)

                Kasjerki miłe i uprzejme szanuje, ale dlaczego mam szanowac gburowatą Andzię? Bo dostała prace przy kasie? To wystarczy?

                • 1 3

              • (3)

                wiedzę, że dalsza dyskusja nie ma sensu. ŻAL

                • 2 2

              • sprawiedliwość socjalistyczna się kłania (2)

                Jak wiadomo, o lekarce mówi sie "lekarka", ale o sprzątaczce mozna powiedzieć wyłacznie "PANI sprzątaczka" :P

                Gburowate sprzataczki pracujące na Morenie mijają mnie na moim przystanku. Idą taranem, zajmują całą szerokość chodnika, a na widok zaciętej miny i wielkiego biustu co słuzy jak taran pozostaje tylko salwować się ucieczką w krzaki;)

                To samo dotyczy Andź.

                • 1 4

              • (1)

                Mówi się "pani sprzątaczka", bo samo sprzątaczka (tak jak konkubina) odbierane jest pejoratywnie, mimo że to słowo "jak słowo". Dlatego "pani" ma je łagodzić/ okazywać szacunek, którego wielu osób nie ma do ludzi wykonujących gorzej płatny zawód.

                • 3 2

              • Jakoś nie kojarzę sprzątaczki (zawód) z konkubiną (kobietą w związku bez ślubu), ale widocznie ten tajemny związek umknął mojej uwadze;)

                • 0 2

              • To dlaczego nie odpowiedziałaś? (2)

                To boli? Nie wiedziałaś, że to obsługa, ale nie-obsłudze też można odpowiedzieć "dzień dobry" ;) Aaa, bo Ty w ogóle nie widziałaś, że to do Ciebie?

                Powiem tak: Ty myślałaś, że czytania ze zrozumieniem uczą w podstawówce, a ja myślałam, że kominikacji werbalnej człowiek się uczy jeszcze zanim pójdzie do podstawówki hehe

                • 3 3

              • Victoria!!! (1)

                Wreszcie pojęłaś Madziu: nie wiedziałam, że to do mnie.

                Jestem pod wrażeniem. Lepiej późno, niż wcale;)))

                Napisz teraz coś wzruszającego o moim braku szacunku do pań ciężkiej pracy;)

                • 1 0

              • nie tylko z rozpoznawaniem obsługi, ale i z czytaniem masz problem, tragedia.

                • 1 2

      • Jak się wchodzi do jakiegokolwiek pomieszczenia to się mówi "dzień dobry". (4)

        Savoir vivre się kłania.

        • 13 2

        • do komórki z miotłami takze? (2)

          • 3 3

          • a tysz! (1)

            • 1 1

            • i do piwnicy

              • 1 1

        • A kto z obsługi odpowiada?

          Wchodzę do sklepu i mówię dzień dobry, a tam obsługa udaje że nie słyszy i nie widzi. Po jakimś czasie przestaję im mówić dzień dobry. Czasami nie dość, że księżniczki nie odburkną nic w odpowiedzi to jeszcze nie chcą obsłużyć.Bo wypełniają papiery lub czyszczą gablotki, itd. Bywa, że nie chcą podejść do kasy.
          Mam takich parę sklepów, wejście tam zawsze na granicy kultury. A już najlepsi są tacy co chowają się przed klientami, jak się w końcu kogoś z nich znajdzie to są z innego działu. Kolega jest tam dalej, czyli nigdzie.
          Róbcie tak dalej.
          Składanie reklamacji to osobna atrakcja. Najczęściej się słyszy, to nie mogło się zepsuć. A już jak pojawi się kierowniczka tupeciara, np. taka jak we Wranglerze w jednym z centrów, to można zwątpić we wszystko. Pozdrawiam tę tupeciarę.

          • 5 1

      • po 1 - wydaje mi się ze pierwsza wita się osoba która wchodzi.
        po 2 - nigdzie nie pisałem nic o nakryciu głowy :P

        chodzi o to żeby być normalnym z poszanowaniem dla drugiej osoby. dotyczy to zarówno klienta jak i sprzedawcę.

        • 12 3

      • (1)

        jakby cię wieśniaku wychowali rodzice to wiedziałbyś że tam gdzie się wchodzi to wita się z osobą!

        • 12 3

        • cieakwe co za buraki minusują?

          • 2 2

      • **

        a nie jest tak,że ten co wchodzi gdzieś to mówi dzień dobry

        • 6 2

      • A Ty jak wchodzisz do kogoś do domu to oczekujesz, że ktoś Ci pierwszy powie dzień dobry czy sam się pierwszy witasz? Polskiemu klientowi wydaje się, że jak zostawi 20 zł w sklepie to mam go przywitać, biegać wokół niego i może jeszcze w d**e pocałować, bo łaskawie jaśnie pan właśnie zrobił zakupy. Chamstwo, chamstwo i jeszcze raz chamstwo!

        • 10 2

    • Ja wchodzę do sklepu, strzelam z palców i wołam: kelner! (2)

      Sklep to nie jest herbatka u cioci. To ty masz wyjść do mnie i mnie przywitać, tylko uważaj bo ci korona spadnie z głowy i buława wyleci z plecaka!

      • 10 21

      • Opinia została zablokowana przez moderatora

      • Boże, co za patologia

        • 13 5

    • Ja chamów rozmawiających przez telefon ignoruję. Albo kupujesz, albo rozmawiasz przez telefon

      • 22 3

    • Świetnie wyszkolone są pracownice "biedronek". (2)

      Niedawno jedna do mnie strzeliła "odniesie pan ten karton tam do kosza dobrze?", a jak zaczęła kasować towar, to karnie wycedziła "dzień dobry".

      • 2 10

      • (1)

        a co wiesniaku przyniosłeś karton to go wywal/odnieś buraku jeden! służących szukasz ? w domu u siebie pewnie nie sprzątasz bo nie ma kto , natomiast w sklepie odreagowujesz i chcesz by po tobie sprzątano !

        • 18 3

        • i ciągle słyszę skomlenie kasjerek, że nie pozamiatałem i nie umyłem podłogi jak tu przychodzę i pewnie u siebie w domu też nie zamiatam.

          • 3 8

    • zero kultury

      zwykle witam klienta mówiąc "dzień dobry", a w odpowiedzi słyszę jakieś pomruki albo nic, też rozmowa przez telefon. Czasami mam wrażenie, że to właśnie sprzedawcy nie maja żadnych praw, bo klient to nasz pan i władca (tak się zachowują).

      • 5 1

  • Internet bezprzewodowy z T-Mobile, muli jak jasna ciasna (5)

    W odpowiedzi na reklamację najpierw były sugestie, że to wina komputera, ale nie dałem się zmyć, odpisałem, że to PIV, USB 2, 2 Gb RAM-u i dwie różne przeglądarki.
    Odpisali mi, żeby reklamować modem u producenta. Ale modem dostałem od nich!!! Sami niech reklamują. Modem jest ich własnością. Teraz robię zrzuty ekranu i przymierzam się do wypowiedzenia umowy. Dwa pisma pro forma, plus zrzuty ekranu z pomiarem prędkości, porównywalnej do prędkości modemu telefonicznego i możemy iść do sądu.
    Najważniejsze to nie dać się spławić, bo to jest metoda każdego sprzedawcy. Buty się rozpadli? Nie trzeba było w nich chodzić, bo to buty do trumny!!!

    • 14 0

    • Nie, producent modemu to nie T-Mobile. (4)

      Ludzie, myślcie...

      • 0 5

      • Ale dostałem go od T-Moblie i mam go zwrócić po wygaśnięciu umowy! (2)

        To ty zacznij myśleć. Gdybym miał wybór, to kupiłbym być może modem innego producenta, ale oni dostarczają tylko Huawei. Rozumiem, ze mają z nimi umowę.
        Przykładowo: jak mi odpadną zelówki, to odeślesz mnie do producenta kleju?
        Dostarczają mi Internet? Dostarczają. Muszę wziąć ich modem? Muszę. To zacznij myśleć.

        • 6 0

        • ale modem prawdopodobnie wcale nie jest ich własnością, tylko mają podpisaną umowę z producentem, który ten modem dostarcza (1)

          Jak zepsuł mi się telefon, który dostałem w Orange, to mając gwarancję producenta (którą pewnie też masz) wysłałem go do serwisu producenta i też mi naprawili.
          Więc nie widzę problemu w tym, że odpisali ci, że masz reklamować modem u producenta.

          • 0 0

          • Jasne. Mam wysłać na własny koszt modem do producenta, pozostać bez Internetu

            i za miesiąc dostać odpowiedź: informujemy, że pańską reklamację odesłaliśmy do firmy T-Mobile, z którą pan zawarł umowę
            :-)

            • 0 0

      • tak zwrócić się po chińsku,bo producent jest z Chin

        • 0 0

  • Bezprawie w sklepach! (2)

    Obsluga jest chamska i tyle. Bez powodu. I nie ma na to "mocnych". Tylko swiadczy o Polakach... Wyraz twarzy wszystko Ci powie...

    • 7 11

    • Wyraz twarzy klienta także prawdę ci powie. A może klient może więcej?

      • 6 1

    • I obsługa bywa chamska i klienci

      Tak samo z miłymi :)

      Kiedyś przed wyprowadzką poszłam do sklepu osiedlowego, do którego chodziłam przez X czasu i podziękowałam pani za miłą obługę każdego dnia. Pani szczęka opadła hehe.
      I było miło być miłą - ja tam wracałam jako klientka, a pani też była doceniana.

      • 8 0

  • Niby kryzys, a sprzedawcy nie dbają o klientów (2)

    Duża część"klientów"myli sklep z agencją towarzyską bo to tam można oczekiwać w pełni zadowolenia a nie w sklepie w którym kupuje się towar a nie obsługę w końcu w sklepach samoobsługowych po co komu obsługa...

    • 21 2

    • Mądrze piszesz chłopie

      • 3 1

    • Mylisz się. Klient _ma_prawo_ oczekiwać od sprzedawcy profesjonalnego podejścia

      .. a sprzedawca powinien starać się jak najlepiej obsłużyć klienta, bo to klient zostawia pieniądze w sklepie. Tyle teoria.

      A w praktyce? W praktyce wielkie sieci przeważnie zatrudniają przypadkowych ludzi płacąc im głodowe stawki i niewiele wymagając. W rezultacie pracownicy robią to co muszą robić, mając generalnie w poważaniu opinie klientów czy kondycję sklepu.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane