• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niby kryzys, a sprzedawcy nie dbają o klientów

Michał Sielski
8 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
W niektórych sklepach towar można oddać od ręki. Ale są też takie, w których jest to nie lada problem. W niektórych sklepach towar można oddać od ręki. Ale są też takie, w których jest to nie lada problem.

Mogłoby się wydawać, że w dobie informacji o kryzysie sprzedawcy będą na nas chuchać i dmuchać. Nic bardziej mylnego - biura rzeczników konsumentów przeżywają oblężenie niezadowolonych i lekceważonych klientów. Niewiele firm inwestuje w długotrwałe relacje, liczy się tu i teraz.



Zdarzyło ci się reklamować zakupiony towar lub usługę?

Pan Przemysław z Gdańska miał ostatnio przykrą przygodę. W niedzielny wieczór jego żona omal nie straciła oka. I nie stało się to podczas gry w paintball, ale... wylegiwania się na kanapie.

- Żona położyła głowę na niedawno kupionej poduszce i od razu zerwała się ze skaleczeniem na twarzy. Okazało się, że w poduszce znajdował się fragment klipsa z ostrym końcem, jakiego sklepy używają do zabezpieczenia towaru przed kradzieżą. Mało brakowało, a doszłoby do tragedii - relacjonuje pan Przemysław.

Nasz czytelnik postanowił poinformować o incydencie sklep, w którym kupił poduszkę. Skontaktował się z centralą, opisał zdarzenie i otrzymał zapewnienie, że taka sytuacja na pewno się nie powtórzy, a w gdańskim sklepie w Galerii Bałtyckiej będzie mógł odebrać w ramach przeprosin bon na zakupy.

Sęk w tym, że gdy wrócił do sklepu, żaden z pracowników nie wiedział o czym mówi.

- Nie chodzi mi o bony, bo najgorsze w tej sprawie jest to, że obsada sklepu nie tylko nie przeszła żadnego szkolenia, ale nikt ich nawet nie poinformował, że coś robią źle. Czy komuś musi się coś stać, by zaczęli myśleć? - denerwuje się pan Przemysław.

Mogłoby się wydawać, że w dobie rosnącego bezrobocia, spowolnienia gospodarczego i malejącego popytu, takie zachowanie jest nie do pomyślenia. Przecież nie raz dowiedziono, że zadowolony klient wraca do sprzedawcy - nawet jeśli miał kłopot z towarem, ale reklamację szybko załatwiono. Nic z tego, dla handlowców najwyraźniej liczy się tu i teraz - skupiają się na jak najwyższej sprzedaży, nie dbając o podtrzymywanie relacji z klientami.

- Od lat trafia do nas coraz więcej skarg od klientów. To stała tendencja. Wprawdzie nie można bezpośrednio ocenić po tym czy ilość zadowolonych klientów także nie rośnie, ale niezadowolonych jest coraz więcej - przyznaje Joanna Popik z biura miejskiego rzecznika konsumentów w Gdańsku.

Coraz więcej skarg trafia od klientów sklepów internetowych i umów zawieranych na odległość, ale rośnie także liczba niezadowolonych z obsługi przez "tradycyjnie" działających przedsiębiorców. A efekty takich działań mogą być dla firm druzgocące. Począwszy od stron internetowych, które uruchamiają uważający się za pokrzywdzonych, a skończywszy na spadku sprzedaży, który wynika ze złej opinii powtarzanej nie tylko w internecie.

- W dzisiejszych czasach przepływ informacji jest tak szybki, że zła obsługa klienta może wręcz zniszczyć firmę, a na pewno znacznie wpłynąć na jej wyniki - podkreśla Piotr Piotrowski, właściciel firmy Piotrowski PR.

Za przykład podaje choćby znanego producenta słodyczy - firmę Wedel. Gdy prawnicy przedsiębiorstwa zaczęli wysyłać pisma do kobiety, która na jednej z internetowych stron zamieściła własny przepis na "ptasie mleczko", na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać.

- Wystarczył jeden post na Facebooku, który ludzie zaczęli sobie udostępniać i za chwilę o sprawie wiedziało kilkadziesiąt tysięcy osób. A to grupa o wielkości miasteczka. Koszty, jakie firma musiała ponieść na odbudowę wizerunku, były z pewnością ogromne. Reasumując: można dużo stracić, gdy zamiast zainwestować w szkolenie pracownika, trzeba płacić za błędy, które on popełni. Koszty takich działań są niebotycznie wyższe niż wyszkolenie pracowników - podsumowuje Piotrowski.

Opinie (459) 9 zablokowanych

  • Miałem podobnie.

    Kupowałem 2x0,7 i 14 browarów ze szwagrem i nie wydano nam reszty w całości.

    • 3 0

  • rosnie ilośc niezadowolonych klinetow? (2)

    Może i rośnie, ale pamiętajmy o tym, że klient Polski kapitalistycznej,klient XXI wieku jest bardzo cwany, nierzadko bezczelny i uważa, że on może wszystko, że jest ponad sprzedawcą. A przecież człowiek równa się człowiek. W handlu również. Nie można reklamować obuwia dlatego, ze jednak się nie podoba, znudziło się, albo źle dobrano do swojej stopy. Nie można też zwracać używanego towaru, nawet raz czy dwa noszonego! A przede wszystkim należy szanować drugiego człowieka. I nie można zapominać o proszę, dziękuję, przepraszam. Gdzie zgłosić przypadki wyzywania sprzedawcy od nieuków (dziś często sprzedawca zostają osoby z wyższym wykształceniem), a nawet ok k..., rzucania w sprzedawce kartonami, grożenie przemocą fizyczną po pracy itd? A to tacy najczęściej czują się najbardziej pokrzywdzeni i idą do Rzecznika!! Prawda jest pośrodku, bo wszystko zależy na jakiego człowieka trafisz!

    • 6 1

    • wierzę Ci, ale reklamacje butów to osobny temat (1)

      Kupuje się buty, które rozwalają się po pierwszym włożeniu, na co polski handlowiec stwierdza, że były "źle użytkowane" (tzn. użyte do chodzenia).

      • 0 0

      • odpowiedź:
        - sformułowania "złe użytkowanie" nie zauważyłem w instrukcji obsługi, proszę o wyjasnienie.

        • 0 0

  • moja mowa bedzie krotka

    sprzedawcy zarabiaja grosze,wiec nie dziwie sie ze robia tylko to co musza,bez zbytniego zaangazowania sie w prace.jaka placa,taka praca.

    • 2 1

  • Klientom sie juz w d*** poprzewracalo

    Ciezko jest stac po drugiej stronie lady i obslugiwac przez kilka godzin non-stop setki przeroznych klientow- od tych srednioniezadowolonych do meganiezadowolonych. Taki nastroj sie udziela.
    Cale szczescie jest tez duzo przesympatycznych ludzi, ktorzy nie robia zakupow tylko z zamiarem uprzykrzenia zycia kasjerom...
    Uwazam, ze wynagradzanie niezadowolonych klientow prowadzi troche nie w tym kierunku, w ktorym byl zamysl... Pracujac w jednym z trojmiejskich hipermarketow (w punkcie obslugi klienta) mialam watpliwa przyjemnosc poznac dwoch "przemilych" panow, ktorzy srednio raz w miesiacu rozkrecali afery, ktorych rezultatem byly listowne przeprosiny dyrektora, bon zakupowy o wartosci 20 czy 50 zl + butelka sredniej klasy wina... Fajnie! Tez bym tak chciala ale jakos sumienia i tupetu nie mam :/

    • 3 0

  • Hmh...sa jeszcze miejsca z dobrą obsługą, np. CCC w Sopocie w Almie. Polecam ten mily, usmiechniety,kompetenty personel.

    • 0 0

  • Moje skarpety

    Ja żech kupił skarpety w markiecie i po tygodniu dziura mnie sie zrobiła. I kto teraz je winny ja czy markiet, a może molie z mojej szafy ?Fakt mam przy długie paznokcie, alie mojej się takie podobajo.

    • 3 0

  • Grosz na Żabiance (3)

    Jeśli chcecie doświadczyć obsługi rodem z najczarniejszego PRLu zapraszam do Grosza na Żabiance. Wszechogarniający foch.

    • 5 1

    • Swieta racja!!!!!!

      Ze o cenach z kosmosu nie wspomne... :D

      • 2 0

    • No, absolutnie się nie zgodzę - nie raz panie bardzo uprzejmie mnie tam obsługiwały, z uśmiechem i bez fochów

      Raz nawet jedna pani po prostu wstała od kasy i za chwilę była z drugim artykułem - okazało się, że właśnie była promocja "2 sztuki w cenie 1". W żadnym innym sklepie nie spotkałem się z takim miłym gestem, przecież nie miała obowiązku mnie informować.

      • 0 2

    • niektóre ekspedientki nie mają za grosz pokory...

      Z moich spostrzeżeń wynika, że odkąd w rejonie pojawiła się konkurencja w postaci marketu sieci "Biedronka", to można zauważyć, że Grosz nieco walczy o klienta i na przykład co do niektórych cen, to przeciętny "osiedlowicz" może być w miarę usatysfakcjonowany ( w końcu po jakąś część zakupów może udać się do Biedronki właśnie)
      ALE NIESTETY, co do OBSŁUGI w Groszu, to faktycznie mentalność rodem z PRL-u jest domeną kilku pracownic z tego sklepu. Zwłaszcza taka pani już dobrze po 50-ce, która stoi zazwyczaj na stoisku cukierniczo-monopolowym, istne z nią przepychanki słowne - niestety pojawiające się zawsze z jej inicjatywy. Bywa (albo bywała) jeszcze nadgorliwa pani, pilnująca porządku na sali samoobsługowej, która niekiedy wręcz wścibsko krok w krok poruszała się za plecami klienta (jakby każdy miał na czole wypisane "złodziej"), a jak zobaczyła kogoś bez kosza, to piekielną wrzawę potrafiła rozpętać, zupełnie jak gdyby chodzenie z koszem było co najmniej prawnym obowiązkiem narzuconym przez władze Państwowe. A to przecież nie ten ustrój.
      Na szczęście jest w Groszu też parę naprawdę życzliwych pań z obsługi, dlatego nie można wizyt w tym sklepie całkiem przekreślić, aczkolwiek po słownych potyczkach z tymi mniej sympatycznymi paniami, to naprawdę przez jakiś czas sklep omija się szerokim łukiem ( bo jest też targowisko i hala Gulden, w której można uzupełnić zakupy). Także wybór na Żabiance jest nie tak skąpy i wcale w Groszu kupować nie trzeba. Ale na pewno wiele zyskałby ów sklep, gdyby Panie sprzedawczynie były bardziej uczynne i uśmiechnięte - zwyczajnie serdecznie.

      • 0 0

  • klient

    ma być tanio, dobrze i szybko

    i w to wierzą a jak jeszcze zostanie poinformowany o fikcyjnym rabacie to pełen odlot:)
    Najgorsze co może zrobić sprzedawca to zmusić klienta do myślenia, niestety ja tak wolę

    • 0 0

  • Po obydwu stronach sa mili i chamscy ludzie.Ale niestety w Polsce chamstwo dominuje.Takim jestesmy narodem i za ladą i przed ladą.Ludzie bądzcie dla siebie życzliwsi na co dzien-w sklepie i na ulicy.

    • 0 0

  • Mam to samo

    Kupiłam botki w lutym 2014, po 2 tygodniach się rozkleiły, zaniosłam na reklamację, trzymali ją 1,5 miesiąca. Ciągle mnie zwodzili, po czym po kolejnym tygodniu buty ponownie się nie tylko rozkleiły, ale i wygiął się obcas, co powodowało duży dyskomfort w chodzeniu i ból stopy.
    Poszłam ponownie do sklepu, tym razem z pismem o niezgodności towaru z umową, a strasznie chamska sprzedawczyni powiedziała, że oni takich pisemek nie przyjmują.
    Ja na to, to proszę odwołanie do reklamacji. Znowu czekałam 3 tygodnie na rozpatrzenie reklamacji, którą odrzucili z powodu naturalnych zmian użytkowych. Ja przepraszam, ale jak but może naturalnie się rozkleić i wygiąć po 3 tygodniach noszenia. Złożyłam odwołanie po raz kolejny i znowu reklamację podtrzymali.
    Poszłam do PIHu w czerwcu, chciałam załatwić sprawę polubownie. Dziś (po miesiącu) dostałam pismo, że Nova Paweł Nowak podtrzymuje swoją wersję o reklamacji - niezasadna.
    Pójdę jeszcze do UOKIK i zobaczymy, czy tam coś zdziałam, bo jak na razie widzę, że klient (niby "święta krowa") nie ma prawa do niczego w tym kraju.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane