• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Podwórkowe powiedzonka z młodości

Michał Brancewicz
26 grudnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
No daj się karnąć - kto nigdy tak nie poprosił kolegę, który miał rower, niech pierwszy rzuci kierownicą. No daj się karnąć - kto nigdy tak nie poprosił kolegę, który miał rower, niech pierwszy rzuci kierownicą.

"Daj się karnąć", "zamawiam na spółę", "pobite gary", "skucha" czy "palec do budki" - każdy, kto spędził swoje dziecięce lata na podwórkach, boiskach i trzepakach w latach 90., znał znaczenie tych określeń.



Dawno, dawno temu, gdy nie było jeszcze orlików tylko piaszczysto-kępiaste boiska, na których chłopacy katowali piłkę całymi dniami, a obok dziewczyny grały w gumę, żyliśmy między blokami my - dzisiejsi 30- i 40-latkowie.

Jak przystało na podwórkowych cwaniaków mieliśmy swój slang. Nikt nie wie, skąd brały się te powiedzonka, ale każdy znał ich znaczenie.

Żeby pograć w nogę nie trzeba było nawet boiska, wystarczył kawałek placu i piłka. Żeby pograć w nogę nie trzeba było nawet boiska, wystarczył kawałek placu i piłka.
Mecz zaczynał się od słownej walki w każdej drużynie o to, kto będzie "pierwszy na wsio", co oznaczało, że będzie jako pierwszy strzelał z rzutu karnego albo wolnego. Przy innych piłkarskich grach, jak np. warszawianka, niektórzy gracze lubili zgłosić się jako "oset", czyli ostatni wykonujący karnego. Jeśli udało im się strzelić bramkę, jako ostatni wymierzali kopniaki bramkarzowi.

Dzisiaj trudno może w to uwierzyć, ale bramki na boiskach były w większości bez siatek, nie było ich także poza bramkami, więc ktoś, kto kopnął piłkę bardzo mocno, ale i bardzo niecelnie, musiał liczyć się z tym, że dopadnie go prawo Pascala, które jednak nie miało nic wspólnego z fizyką. Na podwórku każdy wiedział, że druga część tego powiedzonka brzmi: "kto kopnął, ten zap..."

Kto miał takie korkotrampki, zwane stomilami, ten był gość. Kto miał takie korkotrampki, zwane stomilami, ten był gość.
W grupce dziewcząt grających obok w gumę często padało słowo "skucha", czyli potknięcie, błąd w wykonaniu skomplikowanego układu podczas skakania.

Po wyczerpujących rozgrywkach trzeba było uzupełnić płyny. Ci, którzy dostali jakąś kasę od rodziców, zamiast kranówy w butelce kupowali sobie oranżadę albo colę. Zaraz po jej zakupieniu odbywał się iście rewolwerowy pojedynek na refleks. Kupujący musiał zdążyć wypowiedzieć "zamawiam na spółę", co znaczyło "nie dzielę się", zanim jego towarzysz nie krzyknął "spóła" albo "daj łyka".

Spór o to, kto był szybszy niełatwo było rozstrzygnąć. Ale wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze, czym jest asertywność, więc prawie zawsze właściciel napoju ostatecznie się podzielił.

Dziewczyny grały w gumę wszędzie, gdzie tylko się dało. Dziewczyny grały w gumę wszędzie, gdzie tylko się dało.
Wśród rowerowych odzywek prym wiodło "daj się karnąć", czyli przejechać na rowerze. Raz przypadkowo przeinaczone przez kolegę z podwórka na "daj się sztachnąć", ale wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, co to znaczy.

Gdy pojawiły się kolarzówki, a potem rowery górskie, to właściciel jednośladu, przed oddaniem go w obce ręce zastrzegał, "tylko nie zmieniaj przerzutek".

Naturalne było to, że niektóre spory kończyły się bijatyką. Słabszy, który dostawał cięgi od silniejszego, zawsze prosił "tylko nie w szczepionkę", czyli żeby nie bić go w ramię.

Jeśli rzecz działa się na terenie szkoły, to w punkcie kulminacyjnym bójki padał często zwrot "jesteś u pani" - to znaczyło, że ofiara zamierza naskarżyć nauczycielce na napastnika. To hasło bardzo często powodowało, że bijący tracił nagle chęć do dalszej bijatyki.

To powiedzenie miało dwie formy: "palec do budki" lub "palec pod budkę". W ten sposób zgłaszało się swoją chęć udziału w jakiejś zabawie, np. gry w piłkę lub w chowanego. To powiedzenie miało dwie formy: "palec do budki" lub "palec pod budkę". W ten sposób zgłaszało się swoją chęć udziału w jakiejś zabawie, np. gry w piłkę lub w chowanego.
Wróćmy jednak na podwórko i zagrajmy w chowanego. Zanim zabawa się zaczęła, trzeba było obowiązkowo zebrać chętnych, korzystając z powiedzonka "palec do budki". Każdy, kto chciał wziąć udział w zabawie musiał włożyć palec w dłoń osoby, która użyła tego zawołania, po czym budka, czyli dłoń się zamykała i prowadzący śpiewał "Budka się zamknęła, gości nie przyjęła, goście się upili, budkę rozwalili".

Gdy podczas chowanego zaszło podejrzenie, że ktoś oszukiwał albo też wydarzyło się coś niespodziewanego, darło się wniebogłosy "pobite gary". Wszyscy wiedzieli wtedy, że grę trzeba będzie rozegrać od początku.

Prawie bym zapomniał: jak na podwórko przyjeżdżali rolnicy, żeby sprzedawać owoce swojej pracy miastowym, to krążyli pod oknami i krzyczeli "Kartofle!". Nie było lepszej zabawy niż chodzenie za nimi i dopowiadanie: "Zgniłe i niedobre".

A kto nie zna żadnego z tych powiedzonek, temu: "odtąd, dotąd - fuj, fuj, fuj".

Opinie (1047) ponad 20 zablokowanych

  • Stefan (1)

    Palec do budki, bo za minutkę zamykam budkę!

    • 7 0

    • Palec w budce

      • 4 0

  • Albo jak w piłkę się grało i bramką był tył kiosku ruchu

    A facetka z kiosku się wkurzala. A my dalej, z całej pedy w kiosk. I raz i dwa.

    • 27 4

  • A powiedzeniw

    Kibic z daka sie nie wpier.....

    • 9 0

  • A (1)

    Kijem wisly nie zawrocisz

    • 14 0

    • Ptakiem zawrócę

      • 1 0

  • A

    Kozak w necie,pierdoła w swiecie

    • 7 2

  • A jeszcze to.... (4)

    Niedaleko mnie, na ul.Heweliusza był sklep RTV- na obecne czasy taki Media coś tam. Czasami coś rzucali (dziś niewyobrażalne), więc szczęśliwi nabywcy Tv Rubin albo Neptun w wersji Black&White (i nie chodzi o design) próbowali bezskutecznie upchnąć te klamoty do Syrenek czy Trabantów. W oryginalnym kartonie to niemożliwe...Więc,co???? Karton i styropianowe kształtki do śmietnika a Tv do auta. A za tymi śmietnikami czekaliśmy MY. Metodą tarcia o mur udawało nam się budować okręty wojenne albo coś innego. Jednego nawet przyniosłem do domu, do kąpieli do wanny...Zbadać stateczność chyba. Ten styropian pływa w odpływie wanny chyba do dzisiaj. Pomijając już fakt,że cała dzielnica była biała...A nie była to zima. Ehhhh...Pozdrawiam wszystkich,którzy spędzili dzieciństwo na trzepakach i podwórkach.

    • 51 0

    • dzwiek styropianu straszne mnie drażnił - teraz jest tak samo :-) (2)

      • 16 0

      • Aż mnie ciarki przeszły. (1)

        • 12 0

        • A dźwięk paznokcia na szklanej tablicy? ;D

          • 9 0

    • Do Maxima w Orlowie...

      W smietniku puszek po piwie szukac.

      A potem te puszki na szafie stawiane byly

      • 8 2

  • Jak trenowałem w klubie piłkę nożną lata 70/80 te

    Jak graliśmy ligowy mecz to po 90 min człowiek był dopiero rozgrzany dobrze i wkur.. że już koniec meczu a nam się grać chciało dopiero.Tyle że nie było jakiś dopalaczy czy innego syfu w naszym menu.

    • 26 0

  • kiedys jak dzieciak mial dziure w spdniach na kolanie to naszywalo sie łatę (1)

    Teraz chodzenie w dziurawych spodniach jest modne. I to jest chore

    • 41 3

    • Na rajstopki też!

      Tylko nam mama naszywała na dziury na kolanach w rajstopkach naszywki z owocami, generalnie zwykle to były truskawki, pewnie takie "rzucili" w pasmanterii i mama na zapas zakupiła

      • 12 0

  • A jak leciał samolot to krzyczało się "panie pilocie dziura w samolocie"

    • 38 0

  • Ato znacie

    Powiedz krropka,kropka idz do zlobka a ze zlobka na ulice i pocaluj babe w cyce

    • 16 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane