- 1 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (148 opinii)
- 2 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (100 opinii)
- 3 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (185 opinii)
- 4 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (74 opinie)
- 5 Mieszkam nad morzem i co mi zrobisz? (363 opinie)
- 6 Autobus nie przyjechał? Oddadzą za taxi (109 opinii)
Załoga dwusilnikowego turboleta wożącego pocztę dla firmy kurierskiej TNT na pewno nie zaliczy wczorajszego dnia do udanych. Najpierw zanotowali spore opóźnienie na krótkiej trasie Malmö - Trójmiasto. Gdy w końcu na kwadrans przed 11 wylądowali na płycie lotniska w Rębiechowie, w ich samolocie pękła opona. Hamująca maszyna zsunęła się z pasa startowego i zatrzymała dopiero na trawie. Nikomu z załogi na szczęście nic się nie stało.
Awaria pocztowego samolotu spowodowała spore zamieszanie w ruchu na gdańskim lotnisku. Jako pierwsi ucierpieli na tym pasażerowie lecący Wizzairem z Luton, którzy mieli lądować kilka minut po pechowym turbolecie ze Szwecji. Pasażerski airbus poleciał najpierw do Warszawy i dopiero po godz. 14 wrócił do Gdańska.
- Ze względów bezpieczeństwa musieliśmy zamknąć pas startowy - tłumaczy Marcin Nalewaja, dyspozytor centrum bezpieczeństwa i dozoru technicznego na lotnisku w Rębiechowie. - Przepisy mówią, że w odległości 50 metrów od pasa startowego nie mogą znajdować się żadne obiekty. Odciąganie turboleta skończyło się ok. 13.30 i wtedy mogliśmy przywrócić ruch.
Do naprawy uszkodzonego turboleta trzeba było wzywać serwisantów z Warszawy.
Opinie (86) 7 zablokowanych
-
2007-02-18 11:08
2,5 GODZINY !
Banda amatorów! Ale pewnie Straż Graniczna była cały czas napompowana jak te pawiany. Oni są zawsze zwarci i gotowi!
- 0 0
-
2007-02-18 11:21
Owszem, wszystko się zgadza, ten samolot faktycznie wozi pocztę dla TNT, a należy do firmy SkyExpress bodajże.
Pechowi jak pechowi... mój Szanowny Rodziciel swego czasu, po identycznej awarii na takim samym typie samolotu spędził sobie na koszt firmy weekend w Wenecji :) Tam jest jakaś wada polegająca na tym, że blokuje się mechanizm koła, przez co opona szoruje po asfalcie i w konsekwencji "łapie kapcia". Nie wystarczy niestety zmienić opony, a w przypadku mojego Ojca okazało się że awaria która nastąpiła w piątek, może zostać naprawiona dopiero w poniedziałek, dzięki czemu Ojczulek musiał zostać w Mestre na brzegu przy lagunie weneckiej przez cały weekend. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) Może i dziś jakaś ekipa spędza dzięki temu słoneczny weekend w pięknym mieście Gdańsk? ;)- 0 0
-
2007-02-18 12:28
wade to masz chyba ty
genetyczną:-)
kazdy wypadek czy katastrofa lotnicza jest szczegółowo badana, a wnioski pokontrolne są wdrażane dosyć szybko, żeby zapobiec w przyszłości podobnym "wypadkom"
jak twojemu tacie pęknie opona w jego szrocie, to nie nalezy od razu winić zawieszenia, tylko tate, który jeździ na starych kapciach i żałuje na bezpieczeństwo:-)
pal sześć, że swoje, twoje i szanownej mamusi
sk w tym, że w trakcie pękania może spowodować groźny wypadek drogowy z udziałem Boguducha winnym innym uczestnikom ruchu drogowego- 0 0
-
2007-02-18 19:37
matko jaka tu nuda na tym portalu
szkoda gadac
- 0 0
-
2007-02-18 19:40
Gallux, jak zwykle obudziłeś się na kacu i pieprzysz od rzeczy, gdzie Rzym, gdzie Krym.
Ja o samolotach, ty o złapaniu gumy na drodze. Mówiłam o "gumie" którą ojciec złapał lądując właśnie identycznym typem samolotu na lotnisku w Mestre koło Wenecji.
Pilot nie odpowiada za stan techniczny samolotu, za to odpowiada mechanik, pilot robi tylko wizualną ocenę samolotu z zewnątrz poprzez obejście go dookoła przed lotem. Nie ocenia oczywiście tego, czy jakiś mechanizm jest w dobrym stanie czy nie, nie ma też kontroli nad tym kto i jak go serwisuje, sam przy tym też nie grzebie, zgłasza tylko zauważone wady i sprawdza czy wszystko działa przed lotem.
W tym samolocie jest jakiś problem z mechanizmem koła właśnie, niewłaściwie serwisowany ma tendencje do blokowania się, co skutkuje "złapaniem gumy". Takie wydarzenia niekoniecznie klasyfikuje się jako wypadki lotnicze.
Bezpieczeństwo w ruchu drogowym ma z tym tyle wspólnego, dziadziu, co ty z jakimkolwiek pojęciem o samolotach.
No dawaj, wyjedź tu jeszcze z czymś o gaźniku, albo o dopalaczu ;) Dawaj, dawaj, chętnie się pośmieję ;)- 0 0
-
2007-02-18 20:11
Czarna Żmija wiec wyprowadzam Ciebie lekko z błędu.
Generalnie oficer. Przed każdym lotem musi zrobić tzw. Pre Departure Inspection. Potwierdzenie tego wpisywane jest do dziennika technicznego. Sprawdzają m.in. ogimienie, czy nie ma widocznych uszkodzeń, ciśnienie w instalacji hydro, itp..
Z lotniczym pozdrowieniem.- 0 0
-
2007-02-18 20:13
czarna zmija ojcow wielu ma
ty się facet zdecyduj! Jak jest artykuł o lotnisku to piszesz ze ojciec jest cieciem na lotnisku, jak artykuł o kopalni to ze jest górnikiem, jak o statku to kapitanem!. Pamietam jak pisales pod artykułem o parowcu rotterdam, ze twoj ojciec ma firme, ktora usuwa azbest...
albo masz problemy albo twoja matka ma problemy z pamięcią:)
POZDRAWIAM- 0 0
-
2007-02-18 20:15
cóś mi sie zdaje, że tatuś GUME złapał nie tylko na lotnisku hi hi hi hi
" Tam jest jakaś wada polegająca na tym, że blokuje się mechanizm koła, przez co opona szoruje po asfalcie i w konsekwencji "łapie kapcia".
napisałaś kocopole, że samolot tego typu ma WADE?
i że nawet twój tato wie o tym?
to sie nie wykręcaj jak młotkowy z K-2, że chciał obalic system, ale mu kafara nie dali, no to pukał młotkiem:-)
jakby sie w podwoziu blokował mechanizm koła, tak że tarcie ścierałoby opony, no to byłby po prostu SIWY DYM:-)
zastanów sie czasem co piszesz kobito
do taty nic nie mam, a jego "kapciowe" przypadki nijak nie pasują do treści artykułu ....- 0 0
-
2007-02-18 20:21
PS
nie jestem lotnikiem, ba nawet w życiu nie leciałem i NIE POLECE:-)
ale o kilku katastrofach lotniczych czytałem vide koŃkord
"Katastrofa lotnicza francuskiego Concorde Air France lot 4590 miała miejsce 25 lipca 2000 roku o godzinie 16.44:31 (koniec zapisu z czarnej skrzynki) na obrzeżach miateczka Gonesse, pod Paryżem. Rozpędzający się na pasie startowym nr 26 lotniska Charlesa de Gaulle'a samolot Concorde najechał z dużą prędkością (ok. 300 km/h) kołem głównego podwozia na pasek metalu - element konstrukcyjny silnika, który odpadł ze startującego wcześniej samolotu McDonnell Douglas DC-10 linii lotniczych Continental Airlines.
Ogumienie, w samolotach Concorde zużywało się znacznie szybciej i było dużo bardziej podatne na uszkodzenia niż w innych samolotach ze względu na wysoką prędkość startu (komplet opon wystarczał zaledwie na 25-30 cykli start/lądowanie).
Wykonany z tytanu element z DC-10 spowodował rozerwanie opony lewego koła samolotu, a jej fragmenty, w tym duży ok. 4,5 kg odłamek, uderzyły w dolną część skrzydła, przyczyniając się prawdopodobnie do powstania fali uderzeniowej w zbiorniku paliwa znajdującym się w jego wnętrzu"
znany jest też przypadek prywatnej niewielkiej linii lotniczej, która dla obniżenia kosztów ominęła pewne procedury przez co załadowano do luków pojemniki z czystym tlenem itd itp
no po prostu oglądam se czasem na nationale geografic 'ostatnie sekundy przed katastrofą"
trzeba mieć pojecie o czym sie pisze na forum:-)- 0 0
-
2007-02-18 20:35
"Pilot nie odpowiada za stan techniczny samolotu, za to odpowiada mechanik, pilot robi tylko wizualną ocenę samolotu z zewnątrz poprzez obejście go dookoła przed lotem"
raz? raz obchodzi?
a dlaczego nie dwa? albo raz w jedną mańke, a drugi raz z abarotem?
i ciekawe co taki pilot ujrzy na samolocie który widzi tylko od spodu:-)
nie rób se kobito obciachu tylko wejdź tutaj i poczytaj o PROCEDURACH
http://dlapilota.pl/web/przepisy.php- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.