- 1 Będzie pył, nie będzie premii? (166 opinii)
- 2 Znamy przyczynę wypadku na Wielkopolskiej (316 opinii)
- 3 Podwyżka cen wody i ścieków w Gdyni (196 opinii)
- 4 Chciał być uczciwy, ale z naturą nie wygrasz (76 opinii)
- 5 Okradała drogerie, zmieniając peruki (27 opinii)
- 6 Podwodne progi w Orłowie uchronią klif? (59 opinii)
Żywot człowieka bezdomnego. "Wolę tu zostać, niż oddać psa"
Najpierw pomieszkiwał w pustostanie, potem w namiocie, teraz w przyczepie kempingowej. 6 lat temu miał wypadek w pracy, przez co został osobą niepełnosprawną. Dziś swój los dzieli z psem Borysem. - O siebie to się nie martwię, tylko o psa - mówi. Do ośrodka nie chce pójść, bo musiałby oddać Borysa do schroniska. - I tak sobie tu żyjemy.
W centralnym punkcie przyczepy stoją psie miski z jedzeniem mokrym i suchym oraz wodą. Z lewej łóżko, z prawej mały stolik i siedziska. Siadamy, by porozmawiać o życiu na tych paru udających dom metrach.
Nie mam pięt, ale mam Borysa
- Żona mnie do tego wszystkiego doprowadziła. Widzi pani, ja już nie mam nic. Ona mnie wykończyła. Teraz dobrze się bawi, a ja zostałem, jak zostałem. Nie mam jeszcze rozwodu - ciągnie się to już 2 lata. Nawet nie wiem, gdzie teraz mieszka - mówi pan Artur.
Mężczyzna ma 50 lat. Z wyglądu typ osiłka. Dwójka dzieci, ale nie utrzymuje z nimi kontaktów.
Ma też na swoim koncie odsiadkę, ale podkreśla, że teraz jego kartoteka jest czysta.
- Przez głupotę. Szalało się kiedyś. Wszystkiego już wystarczy - mówi.
20 lat pracował jako cieśla szalunkowy na budowie. W 2017 r. podczas pracy spadł z wysokości trzeciego piętra. Przeżył, ale doznał ciężkich złamań.
- Nie mam pięt - tłumaczy i pokazuje stopy okryte grubą warstwą skarpet.
Mężczyzna może chodzić, ale sprawia mu to trudność. Jeśli musi gdzieś wyjść, zabiera ze sobą kule.
- Mam papiery o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Powinienem mieć drugą osobę do pomocy, a nie mam. Żyję z moim kumplem - mówi pan Artur i wskazuje na psa.
Kolega Borys
Pies, z którym mieszka, ma 8 lat, towarzyszy mu od szczeniaka.
- Po moim wypadku Borys momentalnie osiwiał - twierdzi pan Artur. - Jest wierny, kochany i nie jest groźny. Do tego bardzo towarzyski. Daje łapę, siada, kładzie się, lubi dzieci - wymienia mężczyzna. - I jest łagodny. Może aż za bardzo.
Kiedy jakiś czas temu spod przyczepy złodzieje kradli agregat i elektryczną hulajnogę z siedziskiem, Borys nawet nie zaszczekał.
"Drzymała" z Maćkowych
W przyczepie pan Artur mieszka od niedawna. Wcześniej pomieszkiwał w namiocie nieopodal, a jeszcze wcześniej w pustostanie, ale musiał się z niego wyprowadzić.
Przyczepę udostępnił mu jeden z okolicznych mieszkańców. Jest stara i przecieka, są w niej zagrzybione miejsca, ale zawsze to lepsze niż goły beton czy namiot. Przyczepa stoi nieopodal pętli autobusowej przy ul. Bartniczej
Obok jest ławka z palet, którą zrobił pan Artur. Na ławce w torbie leżą zapakowane plastikowe butelki. Jest też beczka na wodę, w której pan Artur myje naczynia. I wózek inwalidzki. Ale pan Artur woli poruszać się o kulach, bo na wózku strasznie trudno.
Jak mu się mieszka?
- Chcieli mnie tu nawet raz podpalić, ale daję sobie radę. Policja tu raczej nie zagląda - mówi mężczyzna.
Zachodzą jednak ludzie, którzy interesują się jego losem. Regularnie zagląda pani Ania z córkami. Przynosi jedzenie, czasem coś mu upierze.
- Wczoraj od pani Ani dostałem nowe buty - pokazuje mężczyzna. Jakoś się tu żyje. Jest ciepło. Ja jestem już przyzwyczajony. Spokój, cisza przede wszystkim - dodaje.
Kilka dni temu był też miejski radny Przemysław Ryś, który w mediach społecznościowych opisał krótko sytuację pana Artura i zaapelował o pomoc. Przyjechała też Straż Miejska ze wsparciem.
Ale ciężko też bywało.
- Jak wcześniej mieszkałem tu niedaleko, w namiocie, to było straszne. Ludzie rzucali we mnie butelkami, pluli na mnie. Ludzie są niedobrzy. I dlatego ja się przez to chamski zrobiłem. Ile coś takiego można znosić? Nawet przyprowadzali tu takich, żeby mnie pobili. Miałem się przestraszyć. Ale ja za dobrze wyglądam, żebym się bał - mówi pan Artur.
"Do ośrodka pójdę, ale tylko z psem"
Sytuacja mężczyzny jest znana opiece społecznej. Ale on sam odmawia przyjęcia pomocy.
- Kiedy przyjechała opieka, musiałem podpisać dokumenty, że nie chcę iść do ośrodka. A nie chcę, bo musiałbym oddać psa do schroniska. Tego nigdy nie zrobię - mówi stanowczo. - Gdyby była możliwość zabrania Borysa, to tak, wtedy bym się zdecydował - przyznaje.
Nie żebrzę o pieniądze
Jedyne źródło dochodu, jakie ma mężczyzna, to zasiłek w wysokości 500 zł. Starcza na bardzo niewiele.
- Nie żebrzę o pieniądze. Kto mnie zna, wie, jaki jestem. Kto chce, to pomoże. Ja kolegów nie mam teraz. Wiedzą, w jakiej jestem sytuacji. Jednemu pomagałem, gdy siedział w więzieniu, wysyłałem pieniądze, ale kiedy wyszedł - zapomniał - mówi mężczyzna.
Dla niego liczy się już tylko pies.
- Już o mnie nie chodzi, tylko o psa, żeby on miał co jeść i tak dalej. Jest dla mnie najważniejszy. Zresztą widać, jaki jest zadbany. To, co ludzie o mnie gadają, spływa po mnie jak po kaczce - dodaje.
Co będzie dalej?
Pan Artur nie ma nadziei na lepszą przyszłość dla siebie. Wcześniej trzykrotnie starał się o lokal od miasta, o jaki może się ubiegać osoba niepełnosprawna. Bezskutecznie. Nie wie też, co będzie niebawem z przyczepą, w której mieszka, bo podczas opadów przecieka. No i teren nie należy do niego.
- Przydałaby się nam większa przyczepa. Brakuje też spodni dresowych i koszulek w rozmiarze XXL - przyznaje mężczyzna. - Jaką pracę mógłby wykonywać? Tylko jako stróż. Więcej, ze względu na mój stan zdrowia, nie dam rady - dodaje.
Na portalu zrzutka.pl utworzona została zbiórka na przyczepę dla pana Artura i jego psa.
Miejsca
Opinie (365) ponad 20 zablokowanych
-
2024-01-23 17:17
Artykuł ze strony Radia Gdańsk sierpień 21 (2)
Pan Artur otrzymał od nas pełną ofertę wsparcia: od posiłków, pomocy rzeczowej, po zapewnienie schronienia czy pomoc specjalistyczną w postaci psychologa czy prawnika. Wystąpiliśmy też do gminy jego zameldowania z wnioskiem o stałe świadczenie finansowe, pomagamy z załatwieniem formalności w ZUS, żeby także stamtąd jako osoba z niepełnosprawnością otrzymał świadczenie. Zorganizowaliśmy mu też spotkanie z panią, która chciała dać jemu i psiakom zakwaterowanie i wyżywienie, w zamian za pomoc przy prowadzeniu hotelu dla zwierząt. Pan nie był jednak zainteresowany. Czy zechce przyjąć ofertę zamieszkania w schronisku decyzja należy do niego, miejsce jest zabezpieczone. Ostatnio poinformował naszych pracowników, że jeszcze nie chce się przenieść do placówki.
(..,)
Teraz wszystko w rękach pana Artura. Musi podjąć decyzję, czy z konkretnej pomocy oferowanej przez MOPR chce skorzystać- 7 1
-
2024-01-23 23:11
Analiza: tylko praca w hotelu dla psów pozwoliłaby na zamieszkanie z Borysem, (1)
jednak jest to ciężka praca dla czlowieka, który ledwo chodzi, właściwie nie możliwa do wykonania w takim zakresie jaką wykonuje pracownik hotelu dla psów.
Takie uogólnienia łatwo napisać, chwała za chęć pomocy, ale kontkest możliwości przyjęcia pomocy znamy.- 0 2
-
2024-01-24 10:27
Wydaje mi się, że osoba, która oferowała pracę, znała zakres możliwości fizycznych oraz ograniczenia związane z niepełnosprawnością
- 4 0
-
2024-01-23 20:26
Dobry człowiek
Wszystkiego dobrego dla Pana i pieska
- 2 4
-
2024-01-23 20:35
a może jedne z mieszkań które deklarowała Dulkiewicz dla inżynierów z pontonów oddać dla tego pana ?
- 2 5
-
2024-01-23 21:49
To się w głowie nie mieści. (1)
Dla ukr, którzy Polakom wyrządzili tyle zła, bez problemu się znalazły: 500 plus, zasiłki, mieszkanka, praca, zapomogi, czołgi, broń, kosze z jedzeniem, a Polak we własnym kraju nie może się doprosić o mieszkanie socjalne. Podobno Gdansk to miasto wolności i solidarności, aczkolwiek chyba tylko dla wybrańców rządzącej tu władzy.
- 1 5
-
2024-01-23 23:11
Pan nie utrzyma mieszkania socjalnego
- 2 0
-
2024-01-24 06:25
rozumiem Pana Artura
Tez bym nie oddał psa za nic w świecie - lepiej mieszkać z psem w przyczepie niż w apartamencie bez psa
Osobiście też wole towarzystwo mojego psa niż ludzi i dobrostan mojej piesy jest na pierwszym planie, nie wyobrażam sobie inaczej- 3 2
-
2024-01-24 16:46
Iza
Wierzę że ktoś z radnych pomoże temu uczciwemu człowiekowi.Szkoda że mieszkam tak daleko.
- 0 2
-
2024-01-25 00:11
Chętnie pomogę.
Jestem emerytowanym marynarzem.Chętnie pomogę chociaż emerytura nie duża .Bardzo kocham psy od dziecka miałem do dnia dzisiejszego.Dlatego uważam,że ten człowiek zasługuje na pomoc!!
- 0 0
-
2024-01-26 22:20
Pomoc dla Pana Artura
Jeśli ktokolwiek mógłby odnająć pokój na parterze dla Pana Artura z psem mogę co miesiąc opłacać mu czynsz i kupować karmę dla psa. Pracuję na pełnych obrotach choć mam grupę inwalidzką i wynajmuję pokoik w Kosakowie z psem i kotem.Wiem co to jest niedola. Tym bardziej chciałabym pomóc.
- 0 1
-
2024-01-28 20:02
Warto też przypomnieć że w tej sytuacji sąd może zasadzić alimenty od żony na rzecz tego pana. W drugą stronę jeśli kobieta potrzebuje jest to często zasądzane ,więc w tym przypadku jak najbardziej. Podział majątku jeśli się wspólnie dorobili itd... Ktoś by musiał pokierować tym człowiekiem,aby dochodził swoich praw. Chyba, że nie mówi całej prawdy,ale jeśli wcześniej przed wypadkiem utrzymywał żonę i dzieci to teraz powinni go wspomóc.
- 0 0
-
2024-02-03 16:35
Prośba do Pana Arturka
Proszę Pana, apeluje aby Pan wokół swojej przyczepy posprzątał!!!!!
Teren wokół przyczepy jest strasznie zaśmiecony.
Nieładnie tak brudzić!- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.