- 1 Będzie pył, nie będzie premii? (128 opinii)
- 2 Podwyżka cen wody i ścieków w Gdyni (155 opinii)
- 3 Znamy przyczynę wypadku na Wielkopolskiej (303 opinie)
- 4 Chciał być uczciwy, ale z naturą nie wygrasz (72 opinie)
- 5 Podwodne progi w Orłowie uchronią klif? (50 opinii)
- 6 "Mężczyzna z wężem" z zarzutami (144 opinie)
Żywot człowieka bezdomnego. "Wolę tu zostać, niż oddać psa"
Najpierw pomieszkiwał w pustostanie, potem w namiocie, teraz w przyczepie kempingowej. 6 lat temu miał wypadek w pracy, przez co został osobą niepełnosprawną. Dziś swój los dzieli z psem Borysem. - O siebie to się nie martwię, tylko o psa - mówi. Do ośrodka nie chce pójść, bo musiałby oddać Borysa do schroniska. - I tak sobie tu żyjemy.
W centralnym punkcie przyczepy stoją psie miski z jedzeniem mokrym i suchym oraz wodą. Z lewej łóżko, z prawej mały stolik i siedziska. Siadamy, by porozmawiać o życiu na tych paru udających dom metrach.
Nie mam pięt, ale mam Borysa
- Żona mnie do tego wszystkiego doprowadziła. Widzi pani, ja już nie mam nic. Ona mnie wykończyła. Teraz dobrze się bawi, a ja zostałem, jak zostałem. Nie mam jeszcze rozwodu - ciągnie się to już 2 lata. Nawet nie wiem, gdzie teraz mieszka - mówi pan Artur.
Mężczyzna ma 50 lat. Z wyglądu typ osiłka. Dwójka dzieci, ale nie utrzymuje z nimi kontaktów.
Ma też na swoim koncie odsiadkę, ale podkreśla, że teraz jego kartoteka jest czysta.
- Przez głupotę. Szalało się kiedyś. Wszystkiego już wystarczy - mówi.
20 lat pracował jako cieśla szalunkowy na budowie. W 2017 r. podczas pracy spadł z wysokości trzeciego piętra. Przeżył, ale doznał ciężkich złamań.
- Nie mam pięt - tłumaczy i pokazuje stopy okryte grubą warstwą skarpet.
Mężczyzna może chodzić, ale sprawia mu to trudność. Jeśli musi gdzieś wyjść, zabiera ze sobą kule.
- Mam papiery o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Powinienem mieć drugą osobę do pomocy, a nie mam. Żyję z moim kumplem - mówi pan Artur i wskazuje na psa.
Kolega Borys
Pies, z którym mieszka, ma 8 lat, towarzyszy mu od szczeniaka.
- Po moim wypadku Borys momentalnie osiwiał - twierdzi pan Artur. - Jest wierny, kochany i nie jest groźny. Do tego bardzo towarzyski. Daje łapę, siada, kładzie się, lubi dzieci - wymienia mężczyzna. - I jest łagodny. Może aż za bardzo.
Kiedy jakiś czas temu spod przyczepy złodzieje kradli agregat i elektryczną hulajnogę z siedziskiem, Borys nawet nie zaszczekał.
"Drzymała" z Maćkowych
W przyczepie pan Artur mieszka od niedawna. Wcześniej pomieszkiwał w namiocie nieopodal, a jeszcze wcześniej w pustostanie, ale musiał się z niego wyprowadzić.
Przyczepę udostępnił mu jeden z okolicznych mieszkańców. Jest stara i przecieka, są w niej zagrzybione miejsca, ale zawsze to lepsze niż goły beton czy namiot. Przyczepa stoi nieopodal pętli autobusowej przy ul. Bartniczej
Obok jest ławka z palet, którą zrobił pan Artur. Na ławce w torbie leżą zapakowane plastikowe butelki. Jest też beczka na wodę, w której pan Artur myje naczynia. I wózek inwalidzki. Ale pan Artur woli poruszać się o kulach, bo na wózku strasznie trudno.
Jak mu się mieszka?
- Chcieli mnie tu nawet raz podpalić, ale daję sobie radę. Policja tu raczej nie zagląda - mówi mężczyzna.
Zachodzą jednak ludzie, którzy interesują się jego losem. Regularnie zagląda pani Ania z córkami. Przynosi jedzenie, czasem coś mu upierze.
- Wczoraj od pani Ani dostałem nowe buty - pokazuje mężczyzna. Jakoś się tu żyje. Jest ciepło. Ja jestem już przyzwyczajony. Spokój, cisza przede wszystkim - dodaje.
Kilka dni temu był też miejski radny Przemysław Ryś, który w mediach społecznościowych opisał krótko sytuację pana Artura i zaapelował o pomoc. Przyjechała też Straż Miejska ze wsparciem.
Ale ciężko też bywało.
- Jak wcześniej mieszkałem tu niedaleko, w namiocie, to było straszne. Ludzie rzucali we mnie butelkami, pluli na mnie. Ludzie są niedobrzy. I dlatego ja się przez to chamski zrobiłem. Ile coś takiego można znosić? Nawet przyprowadzali tu takich, żeby mnie pobili. Miałem się przestraszyć. Ale ja za dobrze wyglądam, żebym się bał - mówi pan Artur.
"Do ośrodka pójdę, ale tylko z psem"
Sytuacja mężczyzny jest znana opiece społecznej. Ale on sam odmawia przyjęcia pomocy.
- Kiedy przyjechała opieka, musiałem podpisać dokumenty, że nie chcę iść do ośrodka. A nie chcę, bo musiałbym oddać psa do schroniska. Tego nigdy nie zrobię - mówi stanowczo. - Gdyby była możliwość zabrania Borysa, to tak, wtedy bym się zdecydował - przyznaje.
Nie żebrzę o pieniądze
Jedyne źródło dochodu, jakie ma mężczyzna, to zasiłek w wysokości 500 zł. Starcza na bardzo niewiele.
- Nie żebrzę o pieniądze. Kto mnie zna, wie, jaki jestem. Kto chce, to pomoże. Ja kolegów nie mam teraz. Wiedzą, w jakiej jestem sytuacji. Jednemu pomagałem, gdy siedział w więzieniu, wysyłałem pieniądze, ale kiedy wyszedł - zapomniał - mówi mężczyzna.
Dla niego liczy się już tylko pies.
- Już o mnie nie chodzi, tylko o psa, żeby on miał co jeść i tak dalej. Jest dla mnie najważniejszy. Zresztą widać, jaki jest zadbany. To, co ludzie o mnie gadają, spływa po mnie jak po kaczce - dodaje.
Co będzie dalej?
Pan Artur nie ma nadziei na lepszą przyszłość dla siebie. Wcześniej trzykrotnie starał się o lokal od miasta, o jaki może się ubiegać osoba niepełnosprawna. Bezskutecznie. Nie wie też, co będzie niebawem z przyczepą, w której mieszka, bo podczas opadów przecieka. No i teren nie należy do niego.
- Przydałaby się nam większa przyczepa. Brakuje też spodni dresowych i koszulek w rozmiarze XXL - przyznaje mężczyzna. - Jaką pracę mógłby wykonywać? Tylko jako stróż. Więcej, ze względu na mój stan zdrowia, nie dam rady - dodaje.
Na portalu zrzutka.pl utworzona została zbiórka na przyczepę dla pana Artura i jego psa.
Miejsca
Opinie (365) ponad 20 zablokowanych
-
2024-01-22 21:38
A co z drugin psem ktory zostal zabrany (1)
Bo byl bity
- 2 0
-
2024-01-23 00:46
skad wiesz o tym?
- 1 0
-
2024-01-22 21:49
Nie mam nic przeciwko temu, że próbujecie pomóc temu panu, ale publikowanie głupot o tym, że to żona doprowadziła go do tego stanu, jest bardzo dziwne. Wystarczy chwila researchu, żeby zorientować się, to on doprowadzał żonę (i sąsiadów, i wiele innych osób) do rozpaczy. Proszę zwrócić uwagę, że swój pobyt w więzieniu komentuje słowami szalało się kiedyś, jakby on nigdy nie był winny żadnego poważnego grzechu.
- 15 2
-
2024-01-22 22:06
Też bym psa nie zostawił
..
- 3 0
-
2024-01-22 23:00
Pomozcie im !!!
- 0 2
-
2024-01-22 23:17
Jutro przywioze panu arturowi pare siatek piwa (1)
- 3 1
-
2024-01-23 11:16
Bardzo zabawne
- 0 0
-
2024-01-22 23:18
i ja go bardzo dobrze rozumiem. też bym nie zniosła rozstania z moimi zwierzaczkami.
- 4 0
-
2024-01-23 03:17
Tez uważam że powinny być ośrodki dla osób ze zwierzetami
Przecież pies aż tak nie przeszkadza.. Mamy 2024 rok, Europa. Nie powinno być bezdomnych. Takie osoby powinny miec pomoc, wyprowadzić ich z bezdomności. Przecież jak taka osoba ma sobie sama poradzić?
- 0 0
-
2024-01-23 04:42
A może ktoś przygarnie tego pieska
Wtedy pan Artur mógłby skorzystać z pomocy. Ten pies też tam cierpi w takich warunkach, ale nie zostawi człowieka. I tak cierpienie jest z dwóch stron... Gdyby ktoś zaopiekował się pieskiem, dał dobry dom, to i właściciel mógłby zmienić swoje życie. Kupno drugiej przyczepy tutaj nie rozwiąże problemu bezdomności. Ten człowiek musi mieć cywilizowane miejsce do życia, a piesek kochający dom.
- 2 1
-
2024-01-23 05:03
Wspaniała przyjaźń (1)
Właśnie takim ludziom trzeba pomagać i jest sam w trudnej sytuacji i właśnie w tej sytuacji pomaga mu pies nie człowiek tylko pies niech ludzie z ośrodka patrzą sercem ja jestem za żeby przyjąć go właśnie z tym zwierzakiem do ośrodka
- 2 5
-
2024-01-23 17:28
Sanepid, alergie
- 0 0
-
2024-01-23 07:03
Niech idzie na UG (1)
Na UG można przyjść na studia z pupilem. Zamiast studiowania są zabawy z pieskami, dla uregulowania stresu głaskanie itd. Może tam????
- 0 0
-
2024-01-23 17:28
Czasem nawet najgłupsze rozwiazanie może być jakimś tropem :)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.