- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (672 opinie)
- 2 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (82 opinie)
- 3 Kultowa "Górka" i widok na morze (60 opinii)
- 4 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (44 opinie)
- 5 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (17 opinii)
- 6 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (243 opinie)
Ocena za wysiłek, a nie umiejętności
- Nasze zasady oceniania są dla dzieci mniej zdolnych, które jednak się starają i chcą mieć dobrą ocenę - uważa Katarzyna Dyguła, wicedyrektor Gimnazjum nr 16 w Gdańsku.
To prawdopodobnie jedyne w Gdańsku gimnazjum, które do sprawy podchodzi tak poważnie i gdzie rodzice musieli podpisać oświadczenie, że zostali poinformowani o nowym systemie ocen.
A jak jest gdzie indziej? - Moi koledzy traktują wuef jak przerwę na odrobienie zaległych lekcji, pogadanie z kolegami, pośmianie się z tych, co ćwiczą - mówi maturzysta z Liceum Ogólnokształcącego Jezuitów w Gdyni.
Aż 10 proc. uczniów pomorskich szkół jest na stałych zwolnieniach lekarskich, są klasy w których na wuefie nie ćwiczy połowa dzieci. To wyniki badań, które rok temu przeprowadziła gdańska "Solidarność" Oświaty.
System ocen, który ma to zmienić, nie wszyscy uważają za doskonały.
- To rozporządzenie z jednej strony może mieć pozytywne skutki, spowodować odblokowanie u uczniów, przełamanie obaw, ale z drugiej - może ich rozleniwić. Dlatego na ocenę z wychowania fizycznego powinny składać się pół na pół wyniki sprawdzianów, osiągnięcia ucznia i jego zaangażowanie, wysiłek, postępy. Takie postawienie sprawy, że liczy się przede wszystkim stosunek ucznia do lekcji, a nie jego wyniki ze sprawdzianów, może być demotywujące. Kiedy ktoś nie umie rzucać piłką, a wie, że nauczyciel przymknie oko na jego wyniki, nie podejmie wysiłku, żeby się tego nauczyć - uważa Małgorzata Lipowska, psycholog dziecięcy z Uniwersytetu Gdańskiego.
Szkoły mają różne sposoby, by zaktywizować uczniów. - Żeby zachęcić ich do ćwiczeń, umownie ustalamy, że każdy ma "na wyjściu" czwórkę - mówi Tomasz Zbierski, dyrektor Gimnazjum nr 6 w Gdańsku. - Co z nią zrobi, zależy od niego. Taka sytuacja jest dla ucznia psychologicznie lepsza. To specyficzny przedmiot, nie można uznać, że kto skacze wzwyż 1,8 m ma piątkę, a kto 1,2 m - dwóję, bo przecież nie każdy ma warunki, żeby w ogóle skakać. Mamy mniej zwolnień, mniej uczniów zapomina spodenek czy koszulek na w-f.
Opinie (90) ponad 50 zablokowanych
-
2007-09-14 11:18
Rumun hehehehehe
Jejku ile kasy straciliśmy w szkole średniej ja i moji koledzy na karty (namiętnie gralismy w h..) nie było problemu nawet z kupnem koleś miał wejścia w kasynie w Sopocie ale na w-f chodziliśmy zawsze z chęcią a grywaliśmy na przerwach :)
- 0 0
-
2007-09-14 11:20
Gallux
"ja do 17 roku życia też byłem z metra ciety"
Sugerujesz, ze to sie pozniej zmienilo? Kiedy?
Podobne do skokow zajeczych, byly jeszcze zawody "pajączkow".- 0 0
-
2007-09-14 11:21
Co do konia - zawsze po tych zabawach cierpiały guziki w ówczesnych mundurkach :) (fartuchach)
a grywaliście w pajączki ? :)- 0 0
-
2007-09-14 11:28
g
Mysmy tez toczyli pojedynki "na konie" i ja tez bylem na ogol rycerzem. Moja litewska zawzietosc w polaczeniu z niemiecka precyzja nie dawala przeciwnikom wiekszych szans.
Moja ulubiona forma aktywnosci podczas zajec z wuefu w szkole podstawowej byla gra w ringo i "dwa ognie".
W liceum mielismy nauczyciela-sadyste, ktory katowal nas biegami przelajowymi na 5 km oraz wielka i mala zabawa biegowa. Zabawe jednak mial tylko on, kiedy patrzal jak koledzy wymiotuja (lekcje wuefu mielismy zaraz po przerwie obiadowej)...- 0 0
-
2007-09-14 11:28
jako trofeum miałem pare kołnierzyków:-) sam też ponosiłem koszty, głównie w domu kiedy mamusia niwelowała straty:-)
- 0 0
-
2007-09-14 11:30
Jana
racja ale wtedy wydawało mi się ,że wystarczy być i walczyć o technice nawet mi się nie śniło. Śnił mi się za to ten nieszczęsny dwutakt :)
- 0 0
-
2007-09-14 11:32
"W liceum mielismy nauczyciela-sadyste, ktory katowal nas biegami przelajowymi na 5 km oraz wielka i mala zabawa biegowa. Zabawe jednak mial tylko on, kiedy patrzal jak koledzy wymiotuja (lekcje wuefu mielismy zaraz po przerwie obiadowej"
u mnie było jeszcze gorzej, wuef był na pierwszej godzinie, i kiedy przyszlismy upaleni fajkami, przed szkołą, sadysta leon fundował nam bieg na 3 km:-)!! każdy rzygał śniadankiem albo tym co miał głównie fajami:-)- 0 0
-
2007-09-14 11:39
piotrukas i g; -)
kat, nie nauczyciel ;-)
- 0 0
-
2007-09-14 11:41
g
W-F na pierwszej godzinie miala klasa mat-fiz. Potem na drugiej mieli fize, a my po nich. Do dzis nie zapomne tego smrodu kiedy wchodzilismy po nich do klasy. Szczegolnie zima, poniewaz nauczyciel od fizyki wcielal w zycie zasade: "Od smrodu jeszcze nikt nie umarl, a od zimna cala armia Napoleona" i nie otwieral okien w czasie przerwy.
- 0 0
-
2007-09-14 11:42
Z biegami też pamiętam takie wydarzenie tor wokół boiska i stojący śmietnik niedaleko. Biegając ileś tak okrążeń wyczaiłem ,że mozna schować się za śmietnik a jak reszta zrobi kółko to spokojnie dołącze wtapiając się w tłum nie zauważony . Wszystko byłoby dobrze do momentu kiedy po raz kolejny dobieglismy do śmietnika ... raptownie pozostało nas trzech reszta się schowała. Niestety trzeba było o 5 okrążeń dłużej biegać.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.