• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W razie Niemca trajtkiem na pachtę, czyli słów kilka o trójmiejskiej gwarze

Piotr Weltrowski
13 lutego 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Kiedy powiecie komuś np. z Krakowa, że chcecie pojechać dokądś "trajtkiem", to gwarantuję wam, że nie zrozumie on z tego nic. Kiedy powiecie komuś np. z Krakowa, że chcecie pojechać dokądś "trajtkiem", to gwarantuję wam, że nie zrozumie on z tego nic.

Urodziłem się w Trójmieście i mieszkam tu przez całe życie. Ciężko mi więc samemu (swoją drogą, używanie tej formy jest ponoć najczęstsze na Pomorzu) wyłapać elementy języka charakterystyczne dla naszego regionu. Poprosiłem więc kilku znajomych z Polski, aby oni wskazali, co w naszej mowie jest typowe dla mieszkańców Gdańska, Gdyni i Sopotu. Zapraszam.



Jesteś mieszkańcem Trójmiasta?

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie znajomy muzyk - Piotr Pawłowski (m.in. Made in Poland i The Shipyard). Przez lata żył on w Trójmieście, jednak się tu nie urodził, a sprowadził się już jako osoba dorosła. Opisał on, w formie anegdoty, kilka zwrotów, których znaczenia kompletnie nie rozumiał, a które jego znajomi z Trójmiasta używali... bo po prostu byli z Trójmiasta.

- "W razie Niemca dam znać" - powiedział mi kiedyś Goran, gdy umawialiśmy się na próbę. "Ale jakiego Niemca?" - spytałem, mając wizję, że może jakiś Richard Kruspe albo Dieter Birr do nas będą chcieli dołączyć. "No, gdybym miał się spóźnić, to dam znać" - wyjaśnił Goran, a potem powiedział coś, co wprawiło mnie w pewną panikę: "zagramy wtedy wszystko z bomby" - napisał.
Przeczytałem to ze sporym zdziwieniem, bo sam do dziś używam pierwszego z tych wyrażeń, a i drugie nie było mi obce, bo tak - gdy jeszcze grywałem w młodości w kilku zespołach - mówiliśmy o zagraniu czegoś na szybko, bez próby. Nie miałem jednak świadomości, że tych zwrotów używa się tylko na Pomorzu.

Szczerze mówiąc, nadal tej pewności nie mam, jednak wiem, że język używany w danym regionie zawsze ma w sobie nuty, które dla osób z innych części kraju brzmią obco i dziwnie.

Zapytałem więc kilku znajomych, którzy Trójmiasto znają, ale nie wychowali się tu, o zwroty, wyrażenia czy językowe smaczki, które kojarzą im się z Gdynią, Sopotem czy Gdańskiem.

Z Gdańska do Gdańska, z Gdyni do Gdyni



Memiczne tłumaczenie różnic między gwarą z południa i północy Polski. Memiczne tłumaczenie różnic między gwarą z południa i północy Polski.
Całe tomy napisano już o tym, że w południowej Polsce wychodzi się "na pole", a na północy kraju - "na dwór". Użyłem tego jako pretekstu, aby zapytać znajomego z Krakowa, co jeszcze go dziwi, gdy słyszy, jak osoby z Trójmiasta mówią o wychodzeniu dokądś lub przemieszczaniu się.

- Zawsze mnie trochę śmieszyło, że wy, będąc w mieście, jeździcie do miasta. Możecie siedzieć w knajpie we Wrzeszczu, ale jak chcecie pojechać trzy przystanki do centrum, to mówicie "jedziemy do Gdańska". Jakby ten Wrzeszcz był osobnym miastem. W Gdyni to samo. Jesteś na wakacjach, siedzisz na plaży i dzwonisz po znajomego, który mieszka przecież w Gdyni, a on ci mówi: "za 30 minut przyjadę do Gdyni" - stwierdził.
Dodał też, że kompletnie gubi się w doborze przyimków "na" i "do" w zestawieniu z nazwami dzielnic czy przystanków. Bo choć dla nas zupełnie naturalne wydaje się, że jedziemy "na Przymorze", "na Zaspę" czy "na Grabówek", ale już "do Orłowa" i "do Wrzeszcza", to okazuje się, że dla osób spoza Trójmiasta nie jest to wcale oczywiste.

"Tak" na końcu zdania i niepotrzebne "wtedy"



Inny znajomy zwraca z kolei uwagę, że w Trójmieście kończymy często zdanie zupełnie niepotrzebnym "tak". "Pan tu podpisze, tak?". Bo kończymy, prawda? W Gdyni to nawet kaszubskim "jo". Zresztą to "tak" na końcu zdania taki może mieć właśnie rodowód.

Mamy też tendencję do umieszczania w wielu zdaniach słowa "wtedy". "To wtedy chodźmy już". "Dobra, to wtedy na razie!".

Można tak zbudować całe zdanie, które dla kogoś spoza Trójmiasta będzie absolutnie dziwaczne, choć dla wielu z nas zabrzmi znajomo. A jeśli dodamy jeszcze słowa charakterystyczne dla konkretnych miast, jak gdyński "trajtek"... Cóż, zobaczcie, jak to brzmi.

"Wtedy idziemy na pachtę na Grabówek, ale ty stój na czatach. W razie Niemca dawaj znać, tak? Jak się najemy, to wtedy pojedziemy trajtkiem do Gdyni, a później na Morenę, jo?"

W Gdyni "pachta", w Gdańsku "szaber"



Kto w dzieciństwie nie zakradał się do cudzych sadów i ogrodów, aby zerwać trochę owoców, ten niech pierwszy rzuci ogryzkiem. W Gdyni dzieciaki chodziły "na pachtę", ale już w Gdańsku - "na szaber". Kto w dzieciństwie nie zakradał się do cudzych sadów i ogrodów, aby zerwać trochę owoców, ten niech pierwszy rzuci ogryzkiem. W Gdyni dzieciaki chodziły "na pachtę", ale już w Gdańsku - "na szaber".
No właśnie, "pachta". To przykład słowa, które zrozumiałe będzie dla wielu osób w Gdyni, ale już w Gdańsku niekoniecznie.

Czymże jest owa "pachta"? Myślę, że wiele osób, które dorastały w Gdyni na przełomie lat 80. i 90., wie, że chodziło się wtedy po szkole "na pachtę", czyli po prostu wchodziło do cudzego sadu lub ogrodu (wiem, że to nieładnie, ale kto tego w wieku pacholęcym nie robił?), aby najeść się rosnących tam owoców.

Spytałem znajomego z Gdańska, czy zna to słowo. Ku mojemu zdziwieniu - nie znał. Kiedy mu wytłumaczyłem, na czym polegała "pachta", rzucił tylko z uśmiechem. "A, chodzi ci o szaber!".

Podobnych zwrotów, wyrażeń czy naleciałości jest pewnie znacznie więcej. Dajcie znać w komentarzach, co wam kojarzy się z trójmiejską gwarą i co wyróżnia nas językowo na tle reszty Polski.

Opinie (1283) ponad 20 zablokowanych

  • "dużo ludzi", "dużo osób" (1)

    Pochodzę z zachodnich rubieży, za zwrot "dużo ludzi" pani od polskiego karała boleśnie :-). W moich rejonach należało mówić "wielu ludzi", "dużo" to mogło być rzeczy, ale nigdy ludzi. A tu, odkąd przyjechałam, słyszę to nagminnie (i widzę w raporcie też). Z tym, że nie potrafię ocenić, czy to regionalizm trójmiejski, czy pochodzący od ludności napływowej z sąsiednich województw. Ale za każdym razem uśmiecham się z przekąsem ;-p

    • 8 1

    • dużo ludzi jest formą poprawną, tak jest w Słowniku Języka Polskiego

      • 4 0

  • Mieszkając w Gdańsku jeździmy do Gdańska...

    Może dlatego, że w zasadzie niedawno takie dzielnice jak Wrzeszcz, Oliwa, Nowy Port, Siedlce itp., zostały wcielone do Gdańska... jeśli się weźmie pod uwagę dobrze ponad 1000-letnią historię miasta...

    • 10 1

  • A ja siempre spotalem z powiedzeniem po crema to.to znaczy ile to kisztuje.na rynku na ul.chmielnej

    • 2 3

  • A ja sie spotkalem z powiedzeniem po czemu te pomidory .zamiast ile kosztuja te pomidory , na rynku na ul.chmielnej w Gdansku

    • 7 4

  • Dla mnie, gdańszczanki od zawsze,

    stwierdzenie, że "rzadko bywam w Gdańsku" ma sens tak oczywisty, że nie spostrzegam problemu. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że znajomi mogą mnie nie rozumieć. :D

    • 18 1

  • Jak ktoś zna trochę historii Gdyni i okolic to by takich "śmiesznych" bzdur nie pisał. Wystarczy przespacerować się plażą a na każdym kutrze w kolorze żółtym są oznakowania jak OBŁ; OKSY; ORŁO. Zanim powstał port i miejscowość o nazwie Gdynia, setki lat wstecz istniały juz Obłuże, Oksywie czy Orłowo itp., w formie małych wiosek rybackich z kościołami., które dziś są tzw.dzielnicami Gdyni, choć w tradycyjnym znaczeniu nimi nie są. Jade 'do Gdyni' lub 'do miasta' ale juz 'na Oksywie', 'na Obłuże', to naturany zwrot językowy.
    Przyjezdne antki sa mile tu widziani ale niech nie sieja fermentu i nie gadają bele czego!

    • 16 1

  • autorowi proponuje poczytać przedwojenne gazety

    z tamtej gwery nic nie zostało....

    • 7 1

  • (3)

    Pochodzę z Kaszub. U nas na drożdżówkę mówi się sznek. Gdy przyjechałam do Gdańska na studia, udałam się do piekarni i poprosiłam o szneka, sprzedawczyni nie wiedziała o co chodzi

    • 17 1

    • Sznek? Chyba drugi raz w życiu się spotykam.

      • 0 11

    • trzeba było dezyderat wypowiedzieć po polsku a nie po kaszubsku

      • 1 2

    • Szneka z glancem :)

      • 10 0

  • ŁEPCY = chłopaki (3)

    Było to w latach 70 w Gdyni .Koleżanka mówi "zaraz przyjdą łepcy"..i przyszli jej 2 koledzy. Co za określenie!

    • 24 1

    • łebcy albo łebki :) (1)

      • 14 0

      • łebki - chlopaki. łebcy to kumaci, bo nikt nie mowil z rozpedu 's', ze łebscy

        • 4 0

    • W 80. też :)))

      • 5 0

  • A kartofle? (9)

    Jeszcze do niedawna tylko tak się mówiło, w starszym pokoleniu. Rolnicy sprzedający w workach z wozu wyłącznie tak nawoływali. Ziemniaki, to na etykietach były czy w zapisie menu jadłodajni.

    • 22 0

    • (5)

      a ci rolnicy to z Mazowsza przyjeżdżali ? to gbury jakieś były

      • 1 2

      • (4)

        Gbur z kartoflami by jeździł?
        Masz słabe pojęcie o kaszubskiej wsi.

        • 3 0

        • (3)

          przecież Kaszub i gbur to synonimy małorolny też a na kaszubską wieś mam wyje..... niech etnografowie się tym zajmują

          • 0 5

          • (2)

            no to używaj słów, jakich znaczenie znasz. unikniesz kompromitacji.

            • 4 0

            • (1)

              doskonale znam znaczenie słowa gbur zarówno współczesne jak i etnograficzne kaszubskie i jest to symptomatyczne że ktoś kto dla Kaszubów jest wielkim panem dla innych i tak jest bucem czyli gburem słoma z butów zawsze wychodzi

              • 1 2

              • a prawdziwy gbur kaszubski to walonki kupuje tylko w Galerii Lafayette lub u Harrodsa

                • 1 0

    • (1)

      a to już się nie mówi kartofle?

      • 8 0

      • Ja tam dalej mówię kartofle :D

        • 5 0

    • Kartofle

      Przyjeżdżał chłop pod dom i krzyczał kaaaartoofleeee, kaaaartoofleeee

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane