- 1 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (44 opinie)
- 2 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (344 opinie)
- 3 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (117 opinii)
- 4 Trójmiejskie mola, których już nie ma (104 opinie)
- 5 Długie Ogrody: ogłoszono konkurs na zmianę (300 opinii)
- 6 Pozbieraliśmy śmieci, ale nie dorzucajcie (119 opinii)
W razie Niemca trajtkiem na pachtę, czyli słów kilka o trójmiejskiej gwarze
Urodziłem się w Trójmieście i mieszkam tu przez całe życie. Ciężko mi więc samemu (swoją drogą, używanie tej formy jest ponoć najczęstsze na Pomorzu) wyłapać elementy języka charakterystyczne dla naszego regionu. Poprosiłem więc kilku znajomych z Polski, aby oni wskazali, co w naszej mowie jest typowe dla mieszkańców Gdańska, Gdyni i Sopotu. Zapraszam.
- "W razie Niemca dam znać" - powiedział mi kiedyś Goran, gdy umawialiśmy się na próbę. "Ale jakiego Niemca?" - spytałem, mając wizję, że może jakiś Richard Kruspe albo Dieter Birr do nas będą chcieli dołączyć. "No, gdybym miał się spóźnić, to dam znać" - wyjaśnił Goran, a potem powiedział coś, co wprawiło mnie w pewną panikę: "zagramy wtedy wszystko z bomby" - napisał.
Przeczytałem to ze sporym zdziwieniem, bo sam do dziś używam pierwszego z tych wyrażeń, a i drugie nie było mi obce, bo tak - gdy jeszcze grywałem w młodości w kilku zespołach - mówiliśmy o zagraniu czegoś na szybko, bez próby. Nie miałem jednak świadomości, że tych zwrotów używa się tylko na Pomorzu.
Szczerze mówiąc, nadal tej pewności nie mam, jednak wiem, że język używany w danym regionie zawsze ma w sobie nuty, które dla osób z innych części kraju brzmią obco i dziwnie.
Zapytałem więc kilku znajomych, którzy Trójmiasto znają, ale nie wychowali się tu, o zwroty, wyrażenia czy językowe smaczki, które kojarzą im się z Gdynią, Sopotem czy Gdańskiem.
Z Gdańska do Gdańska, z Gdyni do Gdyni
Całe tomy napisano już o tym, że w południowej Polsce wychodzi się "na pole", a na północy kraju - "na dwór". Użyłem tego jako pretekstu, aby zapytać znajomego z Krakowa, co jeszcze go dziwi, gdy słyszy, jak osoby z Trójmiasta mówią o wychodzeniu dokądś lub przemieszczaniu się.
- Zawsze mnie trochę śmieszyło, że wy, będąc w mieście, jeździcie do miasta. Możecie siedzieć w knajpie we Wrzeszczu, ale jak chcecie pojechać trzy przystanki do centrum, to mówicie "jedziemy do Gdańska". Jakby ten Wrzeszcz był osobnym miastem. W Gdyni to samo. Jesteś na wakacjach, siedzisz na plaży i dzwonisz po znajomego, który mieszka przecież w Gdyni, a on ci mówi: "za 30 minut przyjadę do Gdyni" - stwierdził.
Dodał też, że kompletnie gubi się w doborze przyimków "na" i "do" w zestawieniu z nazwami dzielnic czy przystanków. Bo choć dla nas zupełnie naturalne wydaje się, że jedziemy "na Przymorze", "na Zaspę" czy "na Grabówek", ale już "do Orłowa" i "do Wrzeszcza", to okazuje się, że dla osób spoza Trójmiasta nie jest to wcale oczywiste.
"Tak" na końcu zdania i niepotrzebne "wtedy"
Inny znajomy zwraca z kolei uwagę, że w Trójmieście kończymy często zdanie zupełnie niepotrzebnym "tak". "Pan tu podpisze, tak?". Bo kończymy, prawda? W Gdyni to nawet kaszubskim "jo". Zresztą to "tak" na końcu zdania taki może mieć właśnie rodowód.
Mamy też tendencję do umieszczania w wielu zdaniach słowa "wtedy". "To wtedy chodźmy już". "Dobra, to wtedy na razie!".
Można tak zbudować całe zdanie, które dla kogoś spoza Trójmiasta będzie absolutnie dziwaczne, choć dla wielu z nas zabrzmi znajomo. A jeśli dodamy jeszcze słowa charakterystyczne dla konkretnych miast, jak gdyński "trajtek"... Cóż, zobaczcie, jak to brzmi.
"Wtedy idziemy na pachtę na Grabówek, ale ty stój na czatach. W razie Niemca dawaj znać, tak? Jak się najemy, to wtedy pojedziemy trajtkiem do Gdyni, a później na Morenę, jo?"
W Gdyni "pachta", w Gdańsku "szaber"
No właśnie, "pachta". To przykład słowa, które zrozumiałe będzie dla wielu osób w Gdyni, ale już w Gdańsku niekoniecznie.
Czymże jest owa "pachta"? Myślę, że wiele osób, które dorastały w Gdyni na przełomie lat 80. i 90., wie, że chodziło się wtedy po szkole "na pachtę", czyli po prostu wchodziło do cudzego sadu lub ogrodu (wiem, że to nieładnie, ale kto tego w wieku pacholęcym nie robił?), aby najeść się rosnących tam owoców.
Spytałem znajomego z Gdańska, czy zna to słowo. Ku mojemu zdziwieniu - nie znał. Kiedy mu wytłumaczyłem, na czym polegała "pachta", rzucił tylko z uśmiechem. "A, chodzi ci o szaber!".
Podobnych zwrotów, wyrażeń czy naleciałości jest pewnie znacznie więcej. Dajcie znać w komentarzach, co wam kojarzy się z trójmiejską gwarą i co wyróżnia nas językowo na tle reszty Polski.
Opinie (1283) ponad 20 zablokowanych
-
2022-02-14 09:41
"W razie Niemca" nie słyszałam nigdy, ani razu. "Tak" używanego na końcu zdania też jakoś specjalnie nie kojarzę z rozmów między rodziną i znajomymi. "Wtedy" może ciut bardziej, ale też nie jest to bardzo powszechna maniera. "Jo" czasem słyszę niestety i przyznam że mnie to odrzuca, ale to już nie moja rzecz jak kto gada ;) Resztę potwierdzam :D
- 3 0
-
2022-02-14 09:45
pomieszanie
W artykule i komentarzach pomieszane są gwarą młodzieżowa, różnych okresów, gwarą więzienna i zwyczaje językowe z dawnej Gdyni i Gdańska.
- 10 0
-
2022-02-14 09:46
od pokoleń w Gdańśku
W razie Niemca zaklucz drzwi ;)
- 6 1
-
2022-02-14 09:50
Ja pamiętam początek lat 90 z N.portu wszyscy ludzie mówili jedziemy do Gdańska, a chodziło, z jedziemy do centrum Gdańska,
To był taki skrót
- 6 0
-
2022-02-14 09:55
Rajtuzy (rajstopy). Kiedyś sezonowo pracowałam w sklepie i klientka z południa chciała kupić rajtki. Nie wiedziałam o co jej chodzi :)
- 6 1
-
2022-02-14 10:00
Jeszcze pierwszy kawałek chleba
U nas w domu mówiło się przylepka lub piętka. Z kolei dla przyjezdnych znajomych przylepka to był ten mały kawałek papieru z nazwą piekarni na bochenku.
- 8 0
-
2022-02-14 10:30
(1)
Właśnie się "obciąłem" po 35 latach że nie ma takiego osiedla jak Morena.
- 3 1
-
2022-02-16 16:14
Dzielnia
Bo to dzielnica jest.
- 0 0
-
2022-02-14 11:30
Moi rodzice napływowi, okres powojenny. Wtedy ulica, podworko było miejscem zabaw dzieci. Wiele z nich mówiło tylko po niemiecku, kaszubskie dzieci mówiły po polsku, ale z niemiecka gramatyka, dogadywaliśmy się zawsze. Już późnej , pamietam , jak dzieci , z okolicy przychodziły do mojego domu na telewizje . Mama rozscieala im koc na podlodze , dorośli siedzieli na krzesłach. , fajne czasy . A jadło się szneki z glacem. A do naszego sadu przychodziła młodzież na szaber. Ktoś był na koszuli, inny miał pełne bukse strachu .
- 7 0
-
2022-02-14 11:30
W Gdańsku
mówi się "W razie Ruska"
- 4 1
-
2022-02-14 11:46
"pod tunelem" (1)
zaskakuje wszystkich przyjezdnych :)
- 11 0
-
2022-02-15 00:34
O który tunel chodzi, ten pod dworcem Głównym czy na koło Lotu? Jestem z Gdyni i tego powiedzonka nie znalem chociaż Gdańsk znam dosyć dobrze
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.